
Co prawda, to już było po Mikołajkach, ale dobra promocja nie potrzebuje świąt, żeby przyciągnąć tłum klientów. Internauci – w tym jeden z naszych czytelników – nie mogli uwierzyć swoim oczom. W ofercie niektórych sklepów i porównywarek cenowych pojawił się sprzęt elektroniczny jednej z wiodących firm w cenach, które trudno nazwać atrakcyjnymi. Raczej rewelacyjnymi: laptopy warte 4000 albo 5000 złotych były do kupienia za mniej niż piątą część ceny.
Na tym przygoda z korzystaniem z internetowych promocji mogłaby się zakończyć. Pan Piotr jest jednak rozczarowany i wściekły. I, jak się okazuje, całkiem słusznie. Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do powyższej historii do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Rzeczywiście, od pewnego czasu informacje o tego typu sytuacjach pojawiają się regularnie – usłyszeliśmy już w czasie pierwszej rozmowy z biurem rzecznika prasowego UOKiK.
To zresztą dopiero początek rozmaitych niejasnych sytuacji, z jakimi miewamy do czynienia w polskich sklepach internetowych. Nierzadko zdarzają się „nieporozumienia” na styku handlu tradycyjnego i elektronicznego: klient kupuje sprzęt w sklepie internetowym, transakcja zostaje sfinalizowana, a pieniądze ściągnięte z konta. Tymczasem dzień lub dwa później sklep pocztą elektroniczną albo telefonicznie informuje, że zakupiony produkt nie jest już dostępny – ktoś bowiem kupił go w tradycyjny sposób, w stacjonarnym sklepie.
Specjaliści Urzędu podkreślają, że każdy konsument ma też prawo odstąpienia do umowy w ciągu 14 dni od jej zawarcia – i nie jest do tego konieczne otrzymanie produktu. No cóż, mówimy raczej o odwrotnej sytuacji: gdy konsument czeka z biciem serca na zamówiony – i upragniony – towar. - Każda promocja powinna mieć zasady określone w sposób jasny dla konsumenta – zaznacza Paweł Ratyński. – Chodzi o to, by nie było wątpliwości co do czasu jej trwania, czy ilości produktów nią objętych (np. „do wyczerpania zapasów”) – kwituje.
O tym, jak klienci mogą walczyć o swoje prawa, opowiada nam Miłośława Strzelec-Gwóźdź z kancelarii GP Kancelaria Radców Prawnych
Sklepy bardzo często próbują się wycofać ze swojej oferty, gdy widzą, że zainteresowanie danym towarem wzrosło, a jego cena jest bardzo atrakcyjna. Dochodzi wtedy do próby wstrzymania sprzedaży i wycofania produktu z oferty.
Co konsument może w takiej sytuacji zrobić? Przede wszystkim, jeżeli ma podejrzenia, że cena jest bardzo atrakcyjna i mogło dojść do jakiejś pomyłki na stronie sklepu – warto zrobić printscreen ze strony, żeby mieć dowód tego, iż taka oferta rzeczywiście znajdowała się na stronie sklepu.
Jeżeli zamówienie na taki atrakcyjny towar zostało złożone, a sklep nie chce się z niego wywiązać – należy go wezwać do wykonania umowy. Napisać takie pismo, w którym przypominamy, że zostało złożone zamówienie, została zawarta umowa i sklep jest zobowiązany do jej wykonania. Niestety, w takich sytuacjach sklepy pokrętnie próbują się wytłumaczyć, że towar się skończył, jest już niedostępny, trzeba czekać wiele miesięcy. Konsument jest tu w niewygodnej sytuacji, bo nie może tego zweryfikować.
Ewentualnym sposobem takiej weryfikacji, czy sklep rzeczywiście nie posiada towaru, czy musi go zamawiać i ile będzie trwała dostawa – jest skontaktowanie się z rzecznikiem konsumentów. Zazwyczaj wysyła on wówczas pismo do sprzedawcy – z prośbą o wyjaśnienia – oraz podejmuje się interwencji w danej sprawie. Z naszego doświadczenia wynika, że takie interwencje często okazują się skuteczne.
W ostateczności można się też zastanowić nad złożeniem pozwu o ustalenie, że umowa została zawarta i wydanie przedmiotu umowy – czyli zakupionego towaru. Aczkolwiek to jest już z reguły bardzo długotrwałe postępowanie.
Niestety, mimo że ustawa o prawach konsumenta nałożyła na przedsiębiorców dosyć dużo obowiązków – nie jest ona takim instrumentem, którym konsumenci mogliby się posłużyć do szybkiego wyegzekwowania swoich praw.
Oszukano Cię? Spotkałeś się z nieuczciwymi praktykami?
Napisz do nas na: kontakt@innpoland.pl
Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl
