Przeszło ćwierć wieku temu grupa naukowców z Niemiec, Szwajcarii i Australii zainteresowała się losami najstarszych mieszkańców Berlina. Badacze przez kolejne dwie dekady uważnie obserwowali ich życie – zaangażowanie w życie rodziny i otoczenia, poziom wsparcia, jakiego seniorzy udzielali najbliższym oraz znajomym. I potwierdzili obiegową opinię: troska o innych procentuje.
Artykuł opublikowany na łamach periodyku „Evolution And Human Behaviour” i firmowany przez Uniwersytet w Bazylei nie pozostawia większych wątpliwości: troskliwi żyją dłużej.
Grupa naukowców z uniwersytetów i instytutów badawczych w Niemczech, Szwajcarii i Australii wzięła pod lupę przeszło pół tysiąca starszych osób – w wieku od 70 do 103 lat – mieszkających w Berlinie. W latach 1990-2009 badacze przyglądali się ich życiu, szukając korelacji między jego długością, a cechami charakteru i stylem życia. W odróżnieniu od badań prowadzonych wcześniej, tym razem wykluczono jednak seniorów, którzy opiekę sprawować musieli – będących prawnymi i faktycznymi opiekunami np. wnuków.
Wbrew pozorom, to istotne rozróżnienie, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę konkluzje badaczy. Otóż po dwóch dekadach doszli oni do wniosku, że osoby, które opiekują się wnukami, angażują się w ich sprawy, a jeśli wnuków nie mają, to przynajmniej starają się wspierać osoby w swoim otoczeniu – żyją ewidentnie dłużej.
Wyniki prowadzonych obserwacji były uderzające. Po tym, jak w 1990 r. przeprowadzono pierwsze wywiady, w ciągu pierwszych pięciu lat zmarła połowa osób, które nie podtrzymywały głębszych relacji z otoczeniem. Dla kontrastu, ponad połowa seniorów podtrzymujących więzi z rodziną – wnukami lub dziećmi – wciąż żyła dekadę po pierwszych wywiadach. Ta sama zasada obowiązywała w odniesieniu do osób, które rodziny nie mają.
Jest jednak małe „ale”. Nie chodzi o to, żeby rzucić się w wir pomagania i całkowicie temu poświęcić: poziom wsparcia i zaangażowania powinien być względnie umiarkowany. Bowiem ci, którzy nazbyt zaangażują się w dzieło pomagania, żyją... krócej. Na ich zdrowiu fizycznym i psychicznym odbija się bowiem stres, być może potęgowany tym, że angażujemy się w sprawy, na które realnie mamy niewielki wpływ. Innymi słowy, warto podrzucić wnuki do dziadków. Ale tylko w weekendy.