Odchudza. Odmładza. Pobudza, ale uspokaja. Uspokaja, ale pobudza. Zawiera dziesięć razy więcej pożytecznych substancji niż „zwykła” zielona. Gram tej herbaty w jej najtańszej wersji kosztuje ponad złotówkę, a bywają gatunki kilkakrotnie droższe. Anna Lewandowska nazwała ją „najzdrowszą herbatą na świecie”. Kolejne kawiarnie ogłaszają jej przybycie, jak wizytę długo wyczekiwanego, szacownego gościa. Instagram zalewają zdjęcia filiżanek z naparem i talerzyków z ciastkami z matcha. Powściągliwi są za to dietetycy. – Wszystkie herbaty są zdrowe – ucinają. Co najmniej 10-krotnie większa od ceny przeciętnej zielonej herbaty cena matchy nie przekłada się na jej dobroczynny wpływ na nasze zdrowie.
„Od kilku dni zaczęłam testować najzdrowszy rodzaj zielonej herbaty na świecie, japońska, sproszkowana o nazwie Matcha. Dla mnie HIT!” – pisze na swoim blogu Anna Lewandowska. - „Podczas tygodniowej terapii poczułam, że jestem bardziej pobudzona niż po kawie” – zachwala. Matcha sprawiła, że małżonka Roberta Lewandowskiego po przeziębieniu momentalnie wróciła do siebie. Smak intensywny, ale idzie się przyzwyczaić, a dzięki temu, że matcha to herbata w proszku – można ją wszędzie ze sobą zabrać.
Matcha to nie tylko wyjątkowy wachlarz witamin i składników mineralnych. Według bloga Anny Lewandowskiej, dzięki matcha spalanie tłuszczów przyspiesza o 25 proc. (innymi słowa, odchudzanie idzie dynamiczniej), herbata ma działanie antywirusowe i przeciwgrzybiczne. Ale to dopiero początek: matcha spowalnia starzenie, obniża poziom cholesterolu (tego złego) oraz ciśnienia, a nawet... zapobiega zawałom serca i rakowi! A przy okazji poprawia samopoczucie, gdyż działa relaksująco na organizm, a jednocześnie – dodaje energii. Ta sprzeczność jest najwyraźniej pozorna.
Mamy ją!!!...
Trudno się dziwić, że ten cudowny specyfik do najtańszych nie należy. 70-gramowe pudełko „zwykłej” zielonej herbaty to wydatek rzędu 3,50 złotego. Saszetka 50 gram matchy w wersji podstawowej – to przeszło dziesięciokrotnie więcej: ponad 40 złotych. W wersji tradycyjnej to już 65 złotych. Wersja luksusowa to 70 złotych za 30 gram. Zestawy typu saszetka plus naczynie do parzenia i miotełka bambusowa do ubijania napoju to już koszt rzędu 300 złotych. Kto zatem ceni zdrowie, ten będzie się musiał wykosztować.
Choć świat pije – i jada – matchę już od dobrych kilku lat, w Polsce ten orientalny smakołyk wciąż ma też walor nowinki. „Nowość!!! Alternatywa dla kawowego latte: najzdrowsza japońska zielona herbata matcha, podawana ze spienionym mlekiem, napój pełen witamin, przeciwutleniaczy, błonnika i chlorofilu, z najwyższą ze wszystkim herbat zawartością teiny, bardzo pobudzająca” – reklamują nowinkę szefowie kawiarni Pachnący dom – Same fusy na warszawskiej Starówce. „Mamy ją!!!” – anonsowała z kolei kawiarnia Krucza 23. – „Na dobry początek matcha latte, matcha capucino i matchowe smoothies... Wpadnijcie skosztować!”
Tym tropem zaczyna iść cała branża. – Kiedy zaczynaliśmy, nie było właściwie jakiejkolwiek matchy dostępnej na polskim rynku – twierdzi Aniela Tyszka z firmy Moya Matcha, która zajmuje się importem i sprzedażą matchy nad Wisłą. Według niej to już przeszłość. – Mamy specjalną ofertę skierowaną do restauracji i kawiarni. To nasi kluczowi klienci – przyznaje. Moya Matcha przepilotowała jesienią w kilku warszawskich kawiarniach wprowadzenie menu z napojów zawierających matchę. W kolejce ustawiają się też podobno co większe i bardziej wyrafinowane hotele.
Ba, jak już wspomnieliśmy, parzenie herbaty w egzotycznych filiżankach to zaledwie początek. Branża spożywcza próbuje wykorzystać wszystkie walory tego specyfiku – również smakowy, bo matcha ma słodki smak, dzięki czemu jest akceptowalna dla wszystkich tych, którym „zwykła” zielona herbata kojarzy się z mieszanką ryby i szpinaku – czy też bardziej obrazowo, zacytujmy jednego z publicystów, „wyżętą ścierką po zmywaniu”. Z matchy robione są zatem dziesiątki smoothies, koktajli, a nawet ciast. Oczywiście, parzyć trzeba umieć – matchę zalewa się wodą o temperaturze 80 stopni. Gorętsza sprawia, że smak staje się gorzki, a i kolor nie jest taki intensywny. A nie udawajmy: intensywnie zielona barwa sprawia, że millenialsi zagustowali w robieniu zdjęć specjałom z matchy i umieszczaniu ich na Instagramie czy innych portalach społecznościowych. Efekt nie do pogardzenia.
O jedną filiżankę za daleko
– W ten oto sposób trafia do Polski kolejny produkt z kategorii superfood – podsumowuje w rozmowie z INN:Poland dietetyczka Anna Jelonek. Miłośnicy naparów na bazie matcha podkreślają, że delikatny zielony proszek powstaje na bazie całych liści (zgodnie z tradycją najświeższych i najdelikatniejszych spośród tych, jakie rozwija oryginalna roślina). – Dzięki temu dostarczamy organizmowi wszystkie zawarte w herbacie składniki odżywcze: aminokwasy, minerały, witaminy, błonnik i antyoksydanty. W przypadku zwykłego naparu herbacianego do organizmu trafia tylko 10-20 proc. tych składników, ponieważ większość z nich nie jest rozpuszczalna – podkreślała Aniela Tyszka.
Anna Jelonek zgadza się, że matcha zawiera więcej korzystnych dla organizmu substancji niż „zwykła” zielona herbata. – Pamiętajmy jednak, że picie herbaty w ogóle jest wskazane ze względu na obecność przeciwutleniaczy. Dwie-trzy szklanki w ciągu dnia nikomu nie zaszkodzą – podkreśla. Zgodnie z jej ustaleniami w matcha rzeczywiście odnajdziemy wysokie stężenie antyoksydantów, substancji mających charakter przeciwnowotworowy (znacznie silniejszy od innych tego typu substancji, np. witaminy C) czy L-teaniny, aminokwasu antystresowego.
Jednocześnie dietetyczka przestrzega: co za dużo to niezdrowo. – Matcha, czy herbaty zielonej w ogóle, nie zaleca się dzieciom, ani osobom z wysokim ciśnieniem – mówi nam Anna Jelonek. Zdarzały się przypadki przesadzenia z zieloną herbatą, choć chodziło nie tyle o samo picie napoju, ile przyjmowanie suplementów, zawierających duże ilości ekstraktu. Wtedy dochodziło do kłopotów z wydolnością wątroby, problemów żołądkowych, migren, palpitacji serca czy nawrotów bezsenności – jak to zresztą każda zielona herbata w nadmiarze. O tym z kolei warto pamiętać, gdy wejdziemy do supermarketu: w sprzedaży pojawiła się też chińska matcha – tańsza, ale jednocześnie pozbawiona wielu walorów japońskiego oryginału.