2,2 miliarda euro wysupłają Francuzi z koncernu Peugeot-Citroen (PSA Group) na przejęcie europejskiej gałęzi imperium General Motors. Oznacza to zmianę właściciela marek takich, jak Opel czy Vauxhall oraz powstanie drugiego po Volkswagenie europejskiego imperium motoryzacyjnego.
Transakcja oznacza jednak dla Francuzów olbrzymie ryzyko: GM Europe było firmą, która od 1999 roku nie odnotowała zysków, więc nowi właściciele już na wstępie będą musieli podjąć się bolesnej misji – drastycznego cięcia kosztów. Amerykanie zaś zapowiadają odwrót z kontynentu i skoncentrowanie się na rynkach, na których radzą sobie najlepiej – rodzimym amerykańskim oraz chińskim.
W zeszłym tygodniu przedstawiciele PSA Group pielgrzymowali po gabinetach europejskich polityków i liderów związków zawodowych, próbując tonować nastroje. Natomiast nie ma większych wątpliwości, że 24 fabryki samochodów, jakie firma będzie teraz mieć w całej Europie – to zbyt wiele. PSA Group chce do 2026 r. zanotować oszczędności rzędu grubo ponad półtora miliarda euro – z czego lwią część do 2020 r.
Nie wiadomo, na ile transakcja może dotknąć zatrudniającą trzy tysiące osób załogę fabryki aut marki opel w Gliwicach. Jeszcze pod koniec lutego, gdy Francuzi sugerowali „potencjalne” zainteresowanie przejęciem, gliwickim związkowcom niewiele było wiadomo na ten temat. O ironio, nawet wypytywani już po ogłoszeniu transakcji nie wiedzieli więcej – zastrzegając tylko, że będą walczyć o utrzymanie dotychczasowego zatrudnienia i poziomu płac.
Dzięki transakcji PSA Group stanie się drugą w Europie firmą sektora motoryzacyjnego, posiadając 16 proc. regionalnego rynku i wyprzedzając dotychczasowego wicelidera – Renault. Szefowie Peugeot-Citroen nie ukrywają, że przynajmniej na niektórych krajowych rynkach francuskie auta nie są preferowanym wyborem. Problem mają rozwiązać właśnie nowe nabytki Grupy – opel i vauxhall.