Wystarczył skręt i trochę alkoholu, żeby o polskim "sabotażu" w fabryce BMW napisały światowe media. Na szczęście, to nie jedyny wkład "polskiej myśli technicznej" do niemieckiej motoryzacji. Dzięki inżynierom z Krakowa stworzono pierwszy słownik „języka migowego dla samochodów”. Na razie składa się on z siedmiu gestów. Może to niewiele, ale jeszcze żaden seryjnie budowany samochód w historii nie był obsługiwany wykonywanymi w powietrzu ruchami dłoni. Rozwiązanie wymyślone w krakowskim Centrum Technologii Delphi trafiło w ubiegłym roku do aut koncernu BMW serii 7.
Dzięki wspomnianym ruchom dłoni kierowca może bez odrywania wzroku od drogi przed sobą zmieniać odtwarzane utwory muzyczne, zmniejszać i powiększać mapy nawigacji samochodowej czy odbierać lub odrzucać połączenia telefoniczne. Chodzi o proste ruchy palcami lub całą dłonią, które z czasem można wykonywać praktycznie machinalnie.
Pogawędka z własnym wozem
– Jesteśmy dumni z tego, że wyposażamy najnowsze samochody BMW serii 7 w pierwszy na świecie zintegrowany system 3D rozpoznawania gestów – podkreśla Olaf Kammel, dyrektor krakowskiego Centrum. – Prostymi gestami ręki możemy sterować systemem informacji i rozrywki (infotainment), czyli w zasadzie komunikować się z samochodem – kwituje. – Delphi jest globalną firmą i ludzie, którzy pracowali nad systemem są zlokalizowani w wielu krajach na całym świecie. Jednakże większość zespołu, w tym inżynierowie ds. systemu oprogramowania czy elektryki, pracuje w krakowskim Centrum Technicznym Delphi – i mieli oni znaczący wkład przy powstaniu systemu Delphi Gesture Control – tłumaczy INN:Poland Gabriel Buchała, menedżer Centrum Technicznego Delphi w Krakowie oraz główny inżynier działu Delphi Electronics & Safety.
Polscy inżynierowie z Krakowa brali udział w pracach nad „językiem migowym” już od fazy koncepcyjnej. Efektem jest system oparty na kamerze termowizyjnej 3D, umieszczonej w okładzinie wewnątrz konsoli nad głową kierowcy, w module dachowym, jaki Delphi produkuje w Gdańsku. Algorytmy urządzenia rozpoznają ruchy i potrafią odróżnić przypadkowe gesty rąk od znaków, jakimi kierowca chce się „porozumieć” ze swoim autem. I nawet jeżeli nie zastąpi tradycyjnych pokręteł, paneli czy komend głosowych to z czasem może wpłynąć na kompletną zmianę wnętrz samochodów.
Jak zapowiadają twórcy systemu, w przyszłości „język migowy” może się przełożyć na znacznie bardziej rozbudowane rozwiązania łączące komendy głosowe, gesty, a nawet... spojrzenia. Choć system zadebiutował w najdroższych i najbardziej wyrafinowanych autach, jakie produkuje koncern BMW, to dopiero początek. – Zazwyczaj innowacyjne rozwiązania są w pierwszej kolejności wprowadzane do samochodów klasy premium. A gdy dana technologia zyskuje na popularności zaczyna być wprowadzana do samochodów w pozostałych segmentach. Patrząc z pespektywy systemu Delphi Gesture Control – zaczęło się od BMW 7series, a teraz został zastosowany w modelu 5series – podkreśla Buchała.
Krakowskie serce globalnego koncernu
Delphi, działający z globalnym rozmachem gigant branży motoryzacyjnej, nie wybrał Polski przypadkiem. – Na decyzję o inwestowaniu w Polsce miało wpływ kilka kluczowych kryteriów, takich jak bliskość klientów, możliwość pozyskania dobrze wykwalifikowanej kadry, infrastruktura oraz wsparcie lokalnych władz – kwitował Kammel. – Polska oferuje dobre warunki dla rozwoju i produkcji wysoko wyspecjalizowanych komponentów dla przemysłu samochodowego – zachwalał.
W Krakowie trwają więc prace nad elektroniką i bezpieczeństwem aut, systemami elektrycznymi i elektronicznymi czy wreszcie systemami kontroli emisji spalin. Zwłaszcza dwie pierwsze z wymienionych płaszczyzn mają olbrzymie znaczenie. – Krakowski zespół projektuje i rozwija nowe technologie, a także prowadzi testy i walidację tych produktów – dorzucał. Do dziś ponad tysiąc zatrudnionych pod Wawelem specjalistów zdobyło ponad 200 patentów.
Trudno się zatem dziwić, że centrum jest wciąż rozwijane – jednym z czynników, które sprawiły, że koncern wszedł do Polski na taką skalę, była bliskość dobrych uczelni technicznych. Koncern utrzymuje bliską współpracę m.in. z inżynierami i specjalistami krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, na której funkcjonują wyspecjalizowane jednostki kształcące i rozwijające ekspertów z wymienionych dziedzin. Poza „językiem migowym” w Krakowie trwały też pracy nad innym spektakularnym rozwiązaniem – zintegrowanym systemem radaru i kamery RACam, użytecznym w budowaniu „architektury” bezpieczeństwa aut.
– Zapewne wszystkie liczące się firmy motoryzacyjne, od BMW, przez Mercedesa, po Jaguara, eksperymentują z podobnymi systemami – mówi w rozmowie z INN:Poland Roman Kantorski, szef Polskiej Izby Motoryzacji. – Delphi udało się wyprzedzić konkurentów, ale nie miejmy wątpliwości: im chętniej rynek będzie zdążał w stronę samochodów autonomicznych, tym więcej będzie się pojawiać tego typu rozwiązań – podkreśla.
– Moim zdaniem zacznie być coraz bardziej powszechna – Delphi pracuje nad podobnymi rozwiązaniami dla kolejnych producentów samochodów – zastrzega Buchała. – Przyszłością systemu Gesture Control będzie zintegrowanie go z projektami kamer ogólnych, dzięki którym system będzie mógł rozpoznać czy kierowca jest rozproszony, znużony albo czy czyta smsa na swoim telefonie – dodaje.
Polacy na technologicznej fali
Według niego, trudno już dziś mówić o „narodowych” rozwiązaniach w motoryzacji, zwłaszcza w sytuacji, gdy koncerny korzystają z rozmaitych, rozsianych po całym świecie centrów technologicznych. Polska jednak może być na tej mapie silnym ośrodkiem. – Mamy dobrych inżynierów, świetne kadry – twierdzi Kantorski. – Już od czasów, kiedy nad Wisłą skonstruowano komputer K-202 było wiadomo, że mamy świetnych informatyków i nie jesteśmy „w ogonie” świata. Dla tego nie powinno nikogo dziwić, że takie rozwiązania jak system dla BMW powstały właśnie w Krakowie – dorzuca.
Jednak na tym nie koniec. Już sądząc po puli wniosków na dotacje z NCBiR wynika, że nad Wisłą zaczynają dynamicznie rozwijać się pomysły na auta elektryczne. – Mamy pod tym względem sporo doświadczeń z zakresu projektowania i zarządzania energią w aucie elektrycznym. Tu moglibyśmy być naprawdę nieźli – lapidarnie podsumowuje szef PIM. To zresztą sfera bardzo blisko powiązana z inną, szybko się w Polsce rozwijającą – badaniami nad lżejszymi materiałami, z których powstawałyby kolejne generacje aut.
Tutaj warto byłoby wspomnieć o badaniach nad włóknami węglowymi prowadzonych w zajmujących się chemią spółkach należących do Michała Sołowowa. – To ważne, bo samochody wkrótce będą musiały być o dobre 20 proc. lżejsze niż poprzednia generacja. Wiadomo, im wóz lżejszy, tym niższe spalanie. A jednocześnie nowe materiały muszą być równie wytrzymałe, jak te dotychczasowe – tłumaczy Roman Kantorski. – Coraz bardziej istotne w tej „materiałówce” jest też łączenie poszczególnych materiałów: aluminium ze stalą, stali z plastikami, tworzyw specjalnych – dodaje.
Właśnie na tych obszarach mamy szansę zawojować świat. To nie znaczy, że któraś z polskich firm stanie się potęgą motoryzacyjną na globalną skalę – wymyślanie projektów czy tworzenie prototypów to zupełnie inna sprawa niż wielomiliardowe koszty uruchamiania linii produkcyjnych. Ale polscy inżynierzy mogą stać się zbiorowym mózgiem globalnych potęg motoryzacyjnych, zwłaszcza wraz z rozwojem motoryzacji elektrycznej, samochodów autonomicznych i technologii materiałowych.