Jeżeli jesteś w 97 proc. populacji Polski i nie wyobrażasz sobie obiadu bez solidnej wielkości schabowego, ta prognoza ci się nie spodoba. Wiele wskazuje bowiem na to, że w najbliższej przyszłości, chcąc nie chcąc, zostaniemy postawieni przed faktem dokonanym, a na naszych talerzach królować będzie tzw. plant-based food, czyli jedzenie robione z roślin.
– W związku z możliwym załamaniem na rynku mięsa oraz faktem, że zbilansowana dieta roślinna (zarówno wegetariańska, jak i wegańska) ma korzystny wpływ na zdrowie, w przyszłości nasza dieta będzie w 100% polegała na produktach roślinnych – czytamy w raporcie Natalii Hatalskiej "Future of food". Ta wizja to jeden z możliwych, ale jak się zaraz przekonamy, bardzo prawdopodobnych scenariuszy.
Jedna z prognoz, którą znajdziemy w "Future of food" mówi o tym, że do 2050 będzie nas niemal 10 mld, co spowoduje załamanie na rynku mięsa. – Ze względu na wyczerpujące się zasoby, nie będziemy go w stanie wyprodukować tyle, by zaspokoić nasze zapotrzebowanie na białko. Mięso stanie się wtedy dobrem luksusowym. Będzie mogła sobie na nie pozwolić niewielka grupa ludzi – opowiada w rozmowie z nami Hatalska.
Co się stanie? Według szacunków FAO rolnictwo w 2050 r. będzie musiało produkować prawie 50 proc. więcej żywności, pasz i biopaliw niż w 2012 r. Skąd je wziąć? Nie jest przecież niczym odkrywczym, że zasoby Ziemi są ograniczone. Za kilkadziesiąt lat skurczy się zatem ilość miejsca potrzebnego na pastwiska, zaczniemy mieć również problemy z dostępem do wody pitnej (do wyprodukowania 1 kg pszenicy potrzeba 1000 l wody, do 2,2 kg wołowiny potrzeba 9500 l).
– Jedną z alternatyw jest przejście na tzw. plant-based food, czyli jedzenie robione z roślin. Historycznie, podstawą diety człowieka były rośliny, mięso jadł sporadycznie. Z tego punktu widzenia to obecna sytuacja jest w pewnym sensie anomalią – podkreśla Hatalska.
Przejście na wegetarianizm może mieć również inne, mniej uniwersalne znaczenie, choć dla naszego regionu z pewnością nie do przecenienia. Jak opowiadał w rozmowie z nami prof. Tomasz Twardowski z Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN, Europa produkuje zbyt mało białka konsumpcyjnego, które służy do produkcji zwierząt. To powoduje, że musimy szukać go poza granicami Starego Kontynentu. – Czy to nie jest forma uzależnienia? – pytał uczony.
Schodząc jeszcze niżej natrafiamy na poziom państwa. Te również z nakłonienia nas do wegetarianizmu może odnieść niemałe korzyści. Badania American Association for Cancer Research wskazują, że osoby odżywiające się "wegetariańsko" są o 18 proc. mniej narażone na ryzyko zachorowania na nowotwory. A zdrowsi obywatele to przecież mniejsze nakłady na służbę zdrowia.
– Ze spożywaniem mięsa związana jest pewna grupa nowotworów, np. jelita grubego. W populacjach azjatyckich wegetarianie mają również mniejsze ryzyko zachorowania na nowotwory piersi i prostaty ze względu na wyższe spożycie białka roślinnego w tym soi – opowiada dietetyczka, Iwona Kibil. I dodaje, że dieta wegetariańska jest bogata w węglowodany, co sprzyja osobom aktywnym fizycznie, zwłaszcza biegaczom. – Jeżeli na talerzu wegetarianina znajdą się produkty pełnoziarniste, nasiona strączkowe, warzywa, owoce i orzechy, na pewno można odczuć różnicę w stanie zdrowia. Przede wszystkim wzrasta wydajność, mamy więcej energii - zauważa.
To co prognozuje w swoim raporcie Hatalska, potwierdza już stopniowo świat biznesu. Najbardziej „chodliwe” polskie start-upy związane z branżą żywieniową zajmują się właśnie roślinami. Triumfy na polskim rynku święci Nexbio, które na tapet wzięło zagadnienie wykrywania chorób roślin uprawnych. Niedawno pisaliśmy również o NapiFeryn BioTech, który dzięki inwestorom buduje właśnie biorafinerę, w której będzie. odzyskiwał białko z rzepaku i wzbogacać nim inne produkty spożywcze.
Tendencję potwierdza również historia polskiej firmy Primavika. Jej właściciel z zacięciem prowadzi swój wegański biznes od 1975 roku, jednak dopiero w ostatnim czasie jego przychody znacząco poszły w górę. Zdaniem prezesa Pawła Skrzypczaka – średnio o 40 proc. rocznie.
Rosnąca popularność wegediet to jednak nie to samo co masowa rezygnacja z jedzenia mięsa. Z badań "Future of food" wynika, że co trzeci internauta (29%) zadeklarował, że jego zdaniem w przyszłości będziemy jeść dania wyłącznie z roślin. Dlatego biznes wychodzi również z ofertą do „roślinosceptyków”.
– Powstają takie rozwiązania jak firma "Impossible Foods", która zajmuje się produkcją burgerów roślinnych, które mają smak mięsa. Efekt ten uzyskują dzięki dołożeniu hemu – opowiada Hatalska. Firma chwali się, że zużywa o 95 proc. mniej ziemi i o 74 proc. mniej wody oraz tworzy 87 proc. mniej emisji gazów cieplarnianych niż w przypadku klasycznego burgera.
W Polsce swoje podwoje otworzyła zaś firma "Bezmięsny Mięsny", w której ofercie możemy znaleźć 100 proc. roślinny boczek, kiełbasę wiejską, burgery czy pepperoni. Czy tak będzie wyglądać nasz przyszły obiad?
– Kiedy patrzymy na przyszłość, musimy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć w 100 proc. To, co możemy poznać, to scenariusze przyszłości, opcje, które mogą się wydarzyć – zastrzega Hatalska.