
Reklama.
Papier to pasja Łątki, słychać to w każdym zdaniu i widać choćby na witrynie jego firmy ARCHI-TEKTURA, gdzie w osobnej zakładce możemy zapoznać się choćby ze streszczeniem przygody, jaką ludzkość przeżywa z tym materiałem od niemal dwóch tysięcy lat. – Zwyczajowo przyjmuje się, że jest to jeden z surowców, nazwijmy to, gorszego rodzaju – mówi Łątka w rozmowie z INN:Poland. – To zasługa niektórych jego właściwości, jak choćby wrażliwość na wilgoć i wodę, sprawiające, że zamoczony papier zwykł zamieniać się w bezkształtną pulpę – wskazuje.
Ale to tylko jedna strona medalu. Z drugiej strony, papier – czy też tektura, która poza grubością warstwy surowca nie różni się niczym od tego, co zwykliśmy nazywać papierem – przeszedł przez te dwa tysiąclecia, a w szczególności ostatnich kilkadziesiąt lat, skomplikowaną technologiczną metamorfozę. – Tu low-tech spotyka się z high-tech. Sam materiał pozostaje prostą kompozycją włókien celulozowych, które są najczęściej występującym na Ziemi naturalnym polimerem. Natomiast zmienia się technologiczna nadbudowa: możliwości wzmocnienia wewnętrznych struktur materiału, impregnacji na wilgoć są coraz większe – tłumaczy.
Idea budowania z papieru nie jest nowa, podkreśla polski architekt. Już na wystawie techniki w Paryżu w 1867 roku – tej samej, która zainspirowała Juliusza Verne'a do napisania „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi” – pojawiły się pierwsze konstrukcje wykonane z tektury falistej, szpital czy dom, który można by zbudować w kraju o ciepłym klimacie. Kilkadziesiąt lat później eksperymentowano na całego, pokrywając papier odczynami siarkowymi, plastikami czy tworzywami sztucznymi.
Te ostatnie jednak tak się rozpowszechniły w pierwszych dekadach po wojnie, że aż do końca XX. stulecia porzucono myśl o budowaniu z papieru. Dopiero gdy ludzie zaczęli sobie uświadamiać wynikające z tego zagrożenia dla środowiska naturalnego, celuloza powoli znowu zaczęła się „przebijać na salony”. – Od końca lat 90. zaczynamy znowu rozmawiać o recyklingu, w perspektywie 2020 roku możemy spodziewać się wejścia w życie przepisów, zgodnie z którymi co najmniej 70 proc. odpadów budowlanych będzie musiało spełniać kryteria ponownego przetworzenia – podkreśla Łątka.
Budynek na złe czasy
Koncepcje Jerzego Łątki idealnie się w ten trend wpisują, co nie znaczy, że światowi architekci nie eksperymentowali z budowlami z papieru. – Można uznać, że erę architektury papierowej otworzył w 1985 roku japoński architekt Shigaru Ban wystawą poświęconą fińskiemu mistrzowi, Alvarowi Aalto – wspomina wrocławski architekt. Tak się przy okazji składa, że Łątka sam jest z kolei uczniem i wielbicielem koncepcji Japończyka, którego nazywa „mistrzem”. – Jako jeden z zaledwie dwóch studentów mistrza ze świata spędziłem pięć miesięcy w jego studio na Uniwersytecie Sztuki i Designu w Kioto, a następnie jeszcze kilka tygodni w jego biurze w Tokio – wspomina.
Koncepcje Jerzego Łątki idealnie się w ten trend wpisują, co nie znaczy, że światowi architekci nie eksperymentowali z budowlami z papieru. – Można uznać, że erę architektury papierowej otworzył w 1985 roku japoński architekt Shigaru Ban wystawą poświęconą fińskiemu mistrzowi, Alvarowi Aalto – wspomina wrocławski architekt. Tak się przy okazji składa, że Łątka sam jest z kolei uczniem i wielbicielem koncepcji Japończyka, którego nazywa „mistrzem”. – Jako jeden z zaledwie dwóch studentów mistrza ze świata spędziłem pięć miesięcy w jego studio na Uniwersytecie Sztuki i Designu w Kioto, a następnie jeszcze kilka tygodni w jego biurze w Tokio – wspomina.
Tam Łątka był świadkiem tworzenia projektu „tekturowego” przedszkola dla niewielkiej chińskiej miejscowości Yaan pod Chengdu w prowincji Syczuan. W tym projekcie papierowe tuleje zostały połączone drewnianymi elementami. Znane mu są również projekty tworzone w Holandii czy w Wielkiej Brytanii. W tym pierwszym przypadku chodzi o pomieszczenia socjalne przy lokalnym klubie hokejowym w Delft – Ring Pass Delftse Hockey – gdzie konstrukcja dachu jest oparta na przestrzennej kratownicy (tzw. space frame), stworzonej z tekturowych tulei.
Z kolei w brytyjskim Westborough w hrabstwie Essex, przy miejscowej szkole podstawowej powstał budynek, pełniący funkcję pomieszczeń socjalnych: jego konstrukcja jest oparta na papierowych tulejach, ściany również zostały wyprodukowane z celulozy.
– Opisywałem ten projekt w mojej pracy doktorskiej. Wydaje się, że on jest najbliższy koncepcji, którą staramy się realizować w ramach ARCHI-TEKTURY – opisuje wrocławski architekt. – Budynek z Westborough powstał w 2001 roku, a jego trwałość została przez twórców wyliczona na dwadzieścia lat. W tej chwili zatem liczy on sobie już szesnaście lat i bez przeszkód funkcjonuje – dodaje.
Taka idea przyświeca pomysłom realizowanym w firmie Łątki: począwszy od mebli, które architekt wraz z grupą współpracowników i współautorów przedstawił w 2012 roku, przez „Domek z kart”, po pawilon wystawowy Politechniki Wrocławskiej, zaprezentowany przy okazji 70-lecia uczelni, oraz kilkanaście innych projektów, w które zaangażował się zespół, jaki Łątce udało się zebrać wokół siebie.
Wizje w tekturze
Innymi słowy, sztuka polega na tym, by zbudować dach nad głową, który wytrzyma lata, ale nie będzie stał wiecznie. Papierowa architektura w koncepcji wrocławskiego architekta nie ma charakteru tradycyjnego budynku: siedziby ludzkiej na długie dziesięciolecia. Ma pełnić zadania interwencyjne – w sytuacjach takich, jak konieczność ewakuacji i akomodacji ludzi z terenów, na których doszło do katastrofy naturalnej, podczas kryzysów uchodźców czy w przypadku organizacji olbrzymich imprez masowych, jak choćby olimpiady czy mundiale, po których pozostaje mnóstwo rzadko już wykorzystywanej infrastruktury. Stad planowana trwałość konstrukcji, jakie chciałaby tworzyć ARCHI-TEKTURA: od siedmiu do dwudziestu lat.
Innymi słowy, sztuka polega na tym, by zbudować dach nad głową, który wytrzyma lata, ale nie będzie stał wiecznie. Papierowa architektura w koncepcji wrocławskiego architekta nie ma charakteru tradycyjnego budynku: siedziby ludzkiej na długie dziesięciolecia. Ma pełnić zadania interwencyjne – w sytuacjach takich, jak konieczność ewakuacji i akomodacji ludzi z terenów, na których doszło do katastrofy naturalnej, podczas kryzysów uchodźców czy w przypadku organizacji olbrzymich imprez masowych, jak choćby olimpiady czy mundiale, po których pozostaje mnóstwo rzadko już wykorzystywanej infrastruktury. Stad planowana trwałość konstrukcji, jakie chciałaby tworzyć ARCHI-TEKTURA: od siedmiu do dwudziestu lat.
– Taki obiekt powinien być tani, lekki i łatwy w transporcie. Powinien być łatwy w montażu, czyli złożony z prefabrykowanych komponentów, które będą łączone na miejscu – mówi nam Jerzy Łątka. Równie łatwe i obojętne dla środowiska powinno być usuwanie pozostałości po takich konstrukcjach. – Często jest tak, że te obozy dla uchodźców, miejsca po katastrofach naturalnych pozostawiają po sobie zdewastowane środowisko. Tekturowe domy pomogły by uniknąć takich kłopotów, a większość usuwanych elementów nadawałaby się do ponownego wykorzystania, czy w takim samym, czy innym celu – kwituje.
W porównaniu do innych koncepcji „tekturowej architektury” z całego świata, projekty polskiego wynalazcy są nastawione bardziej na ludzkie potrzeby niż sam design. – Ta prosocjalna czy prospołeczna strona naszych pomysłów to efekt wychowania się na charakterystycznej, wrocławskiej szkole architektury, znanej jako Habitat. Polega ona na myśleniu bardziej o miejscu człowieka w przestrzeni niż samych strukturach – mówi Łątka. Zresztą to pod okiem prof. Zbigniewa Bacia, promotora pracy doktorskiej Łątki, powstawały pierwsze przymiarki do tymczasowych domów dla osób bezdomnych, oczekujących na mieszkania komunalne. Tzw. domy treningowe miały zresztą pełnić znacznie szerzej zakrojoną rolę: ich mieszkańcy mieli się w nim uczyć też budżetowania, dbania o swoją przestrzeń, czy innych rzeczy, które dla przeciętnego człowieka zdają się być oczywiste.
Amerykanom się podoba
– To platforma projektowo-badawcza architektury papierowej – mówi o swojej firmie Jerzy Łątka. Nie jest to typowe biuro projektowe, bo zespół wrocławskiego architekta równie wiele czasu poświęca na badanie materiałów, jak projektowanie i realizację projektów wykonawczych opartych na papierze (do dziś firma ma na koncie kilkanaście tego typu projektów), głównie we współpracy z uczelniami.
– To platforma projektowo-badawcza architektury papierowej – mówi o swojej firmie Jerzy Łątka. Nie jest to typowe biuro projektowe, bo zespół wrocławskiego architekta równie wiele czasu poświęca na badanie materiałów, jak projektowanie i realizację projektów wykonawczych opartych na papierze (do dziś firma ma na koncie kilkanaście tego typu projektów), głównie we współpracy z uczelniami.
Jak zastrzega Łątka, dla ARCHI-TEKTURY konkurs MIT Technology Review jest nie tyle odskocznią do światowej kariery, ile sposobem na uświadomienie ludziom, że papier może być równie dobrym budulcem, jak każdy inny. – Jestem szczęśliwy, że znaleźliśmy się na europejskim etapie konkursu, już sam ten fakt uważam za wielkie osiągnięcie – podkreśla. Nadzieje wiąże jednak głównie z Polską. – Jesteśmy na etapie przygotowywania wniosku do NCBiR, w ramach którego chcielibyśmy zaproponować oparte na materiałach celulozowych rozwiązania dla budownictwa. I zależy nam na tym, by celulozy nie kojarzono z papierem toaletowym – mówi. – Chcemy przełamać takie stereotypy i pokazać, że ten materiał ma takie właściwości, jak inne materiały konstrukcyjne.