Wodorowa przyszłość motoryzacji: prezentacja toyoty mirai podczas CES Show w Las Vegas.
Wodorowa przyszłość motoryzacji: prezentacja toyoty mirai podczas CES Show w Las Vegas. Fot. 123rf.com
Reklama.
Podczas ubiegłorocznej prezentacji toyoty mirai firma korzystała z mobilnych stacji tankowania wodorem, jakie udostępniła spółka Linde. To był jeszcze eksperyment, teraz japoński koncern chce pójść krok dalej i zbudować w Polsce pierwszą stację. W naszym kraju zarejestrowano do tej pory, garstkę aut napędzanych wodorem. Dla porównania, po polskich drogach porusza się grubo ponad 30 mln pojazdów. Te spalinowe stanowią przeważającą większość. Ale nawet aut elektrycznych, których liczba na początku roku przekroczyła 160 sztuk, jest więcej niż wodorowych - tych jest zaledwie kilka. Trudno się jednak dziwić planom Japończyków, bez możliwości zatankowania auto jest kompletnie bezużyteczne.
– Rozmawiamy o tym z potencjalnymi partnerami. Dajemy sobie na to kilkanaście miesięcy – mówi Andrzej Szałek, ekspert nowych technologii w Toyota Motors Poland. Według dziennika „Puls Biznesu” Japończycy wielkiego wyboru nie mają: w grę wchodzą Orlen i Lotos, potentat chemiczny Azoty oraz Tauron.
Wbrew trendowi „na elektryczność”, jaki zaczyna dominować w branży, Toyota chce uciec w zupełnie innym kierunku – w auta napędzane wodorem. – Uważamy, że motoryzacja może się rozwijać na obu tych ścieżkach – perorowali specjaliści z koncernu podczas ostatniego Forum Ekonomicznego w Krynicy. – Wodór to obiecujące paliwo i nie jest w opozycji do technologii elektrycznej – sekundował im wiceminister energii, Michał Kurtyka.
źródło: PAP, Puls HR