Zastanawialiście się kiedyś, jak to się dzieje, że pewne ubrania zaraz po pojawieniu się na rynku stają się hitem, swoistym „must have” dla wielu kobiet? Okazuje się, że nie decyduje o tym przypadek. To efekt pracy osób, które na co dzień śledzą modowe blogi, instagramy, facebookowe profile celebrytek i aktorek oraz przeglądają setki zdjęć z pokazów mody.
Branża odzieżowa przynosi co roku wielkie pieniądze. W 2017 roku sprzedaż produktów Inditexu (właściciel m.in. popularnej w Polsce marki Zara) szacowano na 25,34 mld euro. Z wyzwaniami mierzy się ostatnio H&M - pisaliśmy niedawno na łamach INN:Poland, że zysk firmy zleciał w dół o 63 proc. i spadł do poziomu najniższego od 16 lat. Plan na poprawę sytuacji zakłada m.in. wzmocnienie sprzedaży online i wyprzedaże.
Aby ubrania się sprzedawały, trzeba je najpierw zaprojektować. Jak wygląda taki proces? O kulisach nietypowej pracy w rozmowie z portalem Vice opowiada tajemniczy pan X, który na co dzień jest szpiegiem odzieżowym.
Oficjalnie pracuje jako konsultant modowy, a zapytany przez osoby postronne, czym się zajmuje, odpowiada: "sporządzam raporty". Naprawdę zajmuje się jednak czymś innym, niż się wszystkim wydaje – jego praca polega na analizie trendów modowych. Na tej podstawie musi stworzyć takie ubrania, które w szybkim czasie zachwycą klientki, podbiją rynek i sprzedadzą się w tysiącach egzemplarzy.
Polka jest konserwatystką
Grupą docelową, do której musi trafić, są Polki pomiędzy 20, a 40 rokiem życia. Nie chodzi tu wcale o dziewczyny w typie modelek, tylko przeciętne mieszkanki naszego kraju, o miejscowej urodzie, wzroście około 168 cm, ubierające się w ubrania w rozmiarze M. Pan X zauważa przy tym, że nasz rynek ma jasno sprecyzowane potrzeby, które nie zmieniają się specjalnie wraz z wiekiem kobiet.
- Polki lubią dopasowane rzeczy, z zaznaczoną talią, podkreślonym biustem – taką sylwetkę w stylu lat 50. albo 90. Uwielbiają też kokardki. Wybierają bezpieczne kolory, nigdy nie kupią nic z odkrytymi plecami, bo będzie widać stanik, ani oversize'u czy one size'u, bo będą myślały, że wyglądają grubo. Dominuje klasyka. Czytaj więcej
Jak zauważa, wykreowanie sztucznej potrzeby nie jest aż takie trudne, ponieważ każdemu z nas zdarza się kupić ubranie, którego wcale nie potrzebuje, ale po prostu chce je mieć by móc założyć w dowolnej chwili. Na tym jego zdaniem polega właśnie branża fast fashion, której zadaniem jest aktualizowanie naszych marzeń i zawartości szafy co kilka miesięcy.
Dyskretne zdjęcia telefonem
Praca dzisiejszych szpiegów modowych różni się od tego, co robili oni przed laty. Kiedyś podróżowali po całym świecie, od pokazu mody do pokazu, odwiedzali największe miasta świata i zlokalizowane w nich butiki. W dobie internetu to wszystko stało się jednak zbędne, bo informacje i zdjęcia dostępne są na miejscu – wystarczy otworzyć okno przeglądarki internetowej.
Jak twierdzi pan X, zdarza mu się odwiedzać stolice europejskiej mody jak Berlin czy Mediolan. Dzięki temu może na żywo obejrzeć kreacje, którymi inspirował się przy tworzeniu własnego produktu. Dzięki takim wizytom ma też okazję na żywo obejrzeć, w jaki sposób gotowe ubranie jest skrojone i uszyte, a to też ułatwi jego późniejszą pracę.
Czasem zrobi dyskretne zdjęcie telefonem, innym razem, gdy ma pewność, że właśnie ten konkretny model ma szansę trafić do masowej produkcji, kupuje go. To znacznie ułatwia sporządzenie wykroju. Twierdzi przy tym, że nie łamie prawa, ponieważ nie kopiuje ubrań znanych marek, a jedynie się nimi inspiruje. Od jednej marki bierze krój, od innej dodatki w nowym ciuchu i w ten sposób, często z tańszych materiałów, tworzy zupełnie nowy – inny produkt.
Inspiracje w świecie mody
Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że inspiracja wzorem znanej marki może być zbyt daleko idąca. Przekonała się o tym między innymi szwedzka sieć H&M, która została oskarżona o kopiowanie wzorów stworzonych przez Yunga Leana – szwedzkiego muzyka i rapera, który od dwóch lat próbuje swoich sił w branży modowej.
Internautom wystarczył zaledwie rzut oka, by stwierdzić, że ubrania z tegorocznej kolekcji H&M do złudzenia przypominają te z ubiegłorocznej kolekcji Sad Boys/Sadboys Gear stworzonej przez rapera.
Nadwyżki produkcji
Szpieg modowy uważa, że fast fashion musi przede wszystkim odznaczać się refleksem. Ubrania inspirowane nowymi kolekcjami kreatorów mody trafiają na sklepowe półki zazwyczaj po pół roku, a jemu, jak sam określił, zajmuje to zaledwie trzy miesiące. Musi przy tym uważać, by nie przestrzelić z oczekiwaniami rynku. Przy wielotysięcznych seriach każda nadwyżka produkcji oznacz bowiem, że gdzieś później te ubrania trzeba będzie „upchnąć”, Jeżeli nie sprzedadzą się na naszym rynku trafiają przeważnie do Afryki, gdzie sprzedaje się jego zdaniem wszystko.
W taki sposób postępuje między innymi polski gigant rynku odzieżowego LPP (Reserved, House, Mohito, Cropp i Sinsay). Niedawno pisaliśmy na łamach INN:Poland, że w ubiegłym roku firma sprzedała hurtem zapasy starych kolekcji wartych 120 mln zł. Kupił je międzynarodowy pośrednik, który sprzeda je na rynkach, na których LPP nie ma swoich własnych sklepów.
Dzięki temu marka nie straci na jakości, bo w krajach, w których sama prowadzi sprzedaż, nie pojawią się już stare kolekcje. Jednocześnie zaś firma pozbyła się zapasów magazynowych, bez potrzeby ich niszczenia.