Dzisiejszy biznes w dużej mierze opiera się na trendach. Co jednak zrobić, by prawidłowo odgadnąć, który z trendów jest wystarczająco mocny? Jak wytypować, co jest prawdziwym trendem, który za kilka lat trafi do mainstreamu i stanie się naszą przyszłością, a nie tylko krótkotrwałą modą, która zniknie jeszcze szybciej niż się pojawiła?
Badaniem trendów zajmuje się Natalia Hatalska, założycielka Infuture Institute, autorka bloga hatalska.com i prelegentka #ETtalks. To właśnie ona śledzi trendy, które właśnie się rodzą i rozwijają, by w przyszłości stać się codziennością. W przeciwieństwie do wielu firm, które szukają trendów wyłącznie w swoim wąskim otoczeniu, Hatalska patrzy całościowo na wiele branż wśród których trendy przenikają się czasem w sposób na początku nawet niezauważalny.
Jednym z badanych trendów jest sztuczna inteligencja. Na te potrzeby stworzyła scenariusze, które mogą odnosić się do naszej przyszłości. Niestety większość z nich wskazuje, że ludzkość może być skazana na porażkę. Jednak, jak twierdzi Natalia Hatalska, to tylko rodzaj prognozy i to od nas samych zależy jak pokierujemy rozwojem i jaką przyszłość sobie wykreujemy.
O tym, jak wyglądała praca nad indeksem far future i jakie scenariusze powstały na jego podstawie, możecie przeczytać w rozmowie z Natalią Hatalską. Michał Skubik: Bada pani trendy. Proszę mi powiedzieć, w jaki sposób dokonuje się wyboru tych trendów, którym warto poświęcić czas?
Natalia Hatalska: To porównanie może źle zabrzmieć, ale jest to trochę podobne do obserwacji gwiazd na niebie. Na początku widzi pan jakąś mgławicę, coś o nieokreślonym kształcie i dopiero po dłuższym spoglądaniu zaczyna pan wyodrębniać jakieś konkretne kształty.
Tak samo wygląda identyfikowanie trendów. Cały czas analizujemy wszystkie zmiany, które się dokonują. Jeżeli jest odpowiednia ilość sygnałów dotyczących danej zmiany, to wtedy nam się to układa w jakiś kształt. wtedy zaczynamy sprawdzać, czy ten trend już istnieje i czy rośnie.
A czy istnieje jakiś przelicznik, który powala określić, jaka liczba trendów się pojawia i ile z nich przetrwa, by później trafić do mainstreamu i stać się naszą rzeczywistością?
Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, ponieważ nie chodzi nam o to, żeby przewidzieć przyszłość w najdrobniejszych szczegółach, bo tego się po prostu zrobić nie da. W prognozowaniu chodzi o to, by poznać pewne scenariusze, które mogą się wydarzyć i to właśnie jest najważniejsze z perspektywy biznesu. To właśnie pozwala się wcześniej przygotować.
Przy analizie trendów najważniejsze jest podejście całościowe. Musimy patrzeć szeroko, ponieważ wiele dziedzin życia się przenika i wszystkie one się przenikają i wpływają na wzajem na siebie.
Czy zauważyła Pani może jakieś trendy technologiczne, które mogą się zacząć realizować w ciągu kilku najbliższych lat?
Taką technologią, od której na pewno nie uciekniemy i która zmieni cały świat i całą naszą rzeczywistość, jest sztuczna inteligencja. My jej jeszcze nie mamy. To co istnieje dzisiaj, to uczenie się maszynowe.
A czy są szanse na stworzenie sztucznej inteligencji podobnej do nas?
Trudno powiedzieć, ale widzimy dziś, że inteligentne urządzenia, które tworzymy i kóre wyglądają jak ludzie, po prostu nas przerażają. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie urządzenia, które wykorzystują interfejsy konwersacyjne są pudełkami. Dla nas ludzi jest to o wiele łatwiejsze niż rozmowa z robotem podobnym do nas.
W takim razie jeżeli technologia nie będzie do nas podobna, to czy będzie mogła wpływać bezpośrednio na nas?
Oczywiście, technologia wpływa na rozwój człowieka. Proszę spojrzeć na historię, jak wygląda nasze życie dzisiaj i jak wyglądało 100 czy 500 lat temu. Nie ma co ukrywać, że wyglądało ono o wiele gorzej.
Jeszcze 100 lat temu jak człowiek dostawał zawału serca, to umierał niemalże na ulicy. Dzisiaj możemy go uratować, coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawia się defibrylator. Robienie bypassów to dzisiaj już prosty zabieg. Mało tego, dzisiaj serce możemy również przeszczepić. To wszystko dzięki rozwojowi technologii.
Ale czy poza tym dobrem, które nam daje technologia, może nam ona w jakiś sposób zaszkodzić?
Oczywiście, weźmy na przykład taką sztuczną inteligencję, która jest technologią podwójnego użycia. Możemy ją wykorzystać pozytywnie, ale może też być wykorzystana negatywnie. Na przykład drony mogą szybciej dostarczać paczki, ale mogą stać się też bronią, która będzie zabijać ludzi.
Jednak wydaje mi się, tak jak i wielu naukowcom, że sztuczna inteligencja nigdy nie będzie miała emocji, czyli z zasady nie będzie ani dobra, ani zła. Wszystko będzie zależało od tego w jaki sposób będzie zaprogramowana i użyta.
Czy w takim razie roboty nas kiedyś po prostu nie zastąpią?
Już teraz przygotowujemy się do tego, że maszyny nas wyręczają. Weźmy sobie na przykład takie księgowe, które jeszcze 50 lat temu musiały robić wszystko ręcznie. Dzisiaj mają już komputery, które ułatwiają im pracę. To powoduje, że księgowych potrzeba mniej, bo maszyny przejmują nasze obowiązki. To wszystko powoduje, że skraca nam się czas pracy. Ośmiogodzinny czas pracy został w Polsce wprowadzony prawie 100 lat temu. Teraz na przykład Szwecja testuje sześciogodzinny dzień pracy. Do tego trwają rozmowy o dochodzie podstawowym.
Jako przykład mogę podać Amicę, która ostatnio otworzyła fabrykę, w której pracuje jeden człowiek - jego zadaniem jest kontrolować maszyny. To właśnie jeden ze scenariuszy przyszłości. Praca może stać się czymś elitarnym i nie będzie dla wszystkich. Dlatego, by nie stać się kompletnie bezużytecznymi, musimy stawiać na rozwój takich cech, które są obce maszynom. Przede wszystkim musimy być kreatywni i rozwijać inteligencję emocjonalną, czyli coś, w czym maszyny prawdopodobnie nigdy nie będą lepsze od nas.
O, właśnie wspomniała pani o scenariuszu dla przyszłości. Jak pani go stworzyła?
Stworzyliśmy w sumie 11 takich scenariuszy. Wykorzystywaliśmy tu metodę określaną jako retrofuturyzm.
No właśnie, a na czym on polega?
Ta metoda pokazuje nam jak może wyglądać przyszłość na podstawie analizy tego, jak wyobrażali ją sobie ludzie w przeszłości. W tym celu można analizować zarówno książki science-fiction albo filmy o tej tematyce. My przy projekcie „Far Future” korzystaliśmy właśnie z filmów.
Jak dokonała pani selekcji filmów? Przecież nie da się chyba obejrzeć wszystkich, to zajęłoby całe lata.
Zanim je w ogóle wybraliśmy i obejrzeliśmy, przygotowaliśmy indeks far future. Na tej podstawie odrzuciliśmy wszystkie filmy science-fiction, które są horrorami. Chcieliśmy pokazać obiektywną przyszłość, a horrory same w sobie zakładają jakiś czarny scenariusz, a tego właśnie chcieliśmy uniknąć. Odrzuciliśmy również filmy, które dotyczyły innego uniwersum. Dlatego odpadły między innymi wszystkie filmy Marvela i cały cykl Star Wars. Odrzuciliśmy również seriale, ponieważ chcieliśmy poddawać analizie wyłącznie te filmy, które są zamkniętą całością.
Sam wybór prowadzony był trzyetapowo. Najpierw poprosiłam na swoim profilu na Facebooku i na stronie hatalska.com o rekomendacje. Z tych źródeł dostaliśmy ponad 200 rekomendacji takich filmów. Później przesialiśmy je przez bazę IMDb, tam sprawdzaliśmy wskaźnik ocen wystawionych przez widzów. Dodatkowo skorzystaliśmy jeszcze z bazy 100 najlepszych filmów s-f zdaniem krytyków.
To pozwoliło nam na ustalenie indeksu far future. Maksymalna ocena mogła wynosić 3, minimalna wynosiła 0,01. I dopiero filmy z najwyższym wskaźnikiem poddawaliśmy analizie. W sumie były to 53 filmy. Jednym z najstarszych był „Metropolis” z 1927 roku. Najnowsze to już przełom 2017-18 r.
I na tej podstawie tworzyliście scenariusze przyszłości?
Analizowaliśmy w sumie 10 kategorii, później się okazało, że musimy dodać jeszcze jedną, ponieważ wiele filmów dotyczy bezpośrednio czasu. Stworzyliśmy sobie specjalny arkusz i zaznaczaliśmy, które z kategorii występują w poszczególnych filmach oraz w jaki sposób są pokazane.
Niestety w zasadzie wszystkie scenariusze, które tworzyliśmy w oparciu o filmy kończyły się negatywnie. Następnie o ocenę scenariuszy poprosiliśmy internautów – na podstawie badania ilościowego stworzyliśmy tzw. matrycę prawdopodobieństwa i niepokoju. Dla respondentów najbardziej niepokojący był scenariusz dotyczący społeczeństwa i żywności.
Może się bowiem okazać, że w przyszłości doprowadzimy do powstania silnie kastowego społeczeństwa, w którym na górze będzie niewielka grupa ludzi bogatych, ciesząca się wieloma swobodami, a pozostała reszta będzie grupą niższą, która nie będzie miała zbyt wielu praw. Dodatkowo dochodzi do tego problem z żywnością. Może bowiem dojść do tego, że prawdziwe jedzenie będzie dostępne tylko dla najbogatszych, a pozostali będą musieli zadowolić się tanimi substytutami, które będą zaspokajać głód, ale nie będą dawały już żadnych innych doznań.
Światełkiem w tunelu może być dla nas jedyny pozytywny scenariusz, który dotyczy medycyny. Wskazuje on, że w przyszłości rozwój doprowadzi do stworzenia tzw. personalizowanej medycyny.
Przy tym wszystkim trzeba jednak trzeba pamiętać, że przyszłość możemy jedynie próbować przewidywać, ale wśród tylu zmiennych i wyborów, do których zmusza nas codzienne życie nie jesteśmy w stanie jej w 100 procentach przewidzieć.