
Elon Musk w krótkim czasie zaliczył dwa ciężkie ciosy. Nie dość, że w czwartkowy wieczór musiał ujawnić światu, że jego Tesla „jedzie” na rekordowych stratach, to jeszcze postanowił zablokować ekspertów, dopytujących o przyszłość firmy. To drugie okazało się strzałem we własną stopę – do wieczornego zamknięcia giełdy wartość firmy spadła o astronomiczne 2 miliardy dolarów.
REKLAMA
„Przepalanie” gotówki od początku bieżącego roku przybrało w firmie Tesla postać przemysłową: zgodnie z wynikami za I kwartał sztandarowa spółka Elona Muska straciła 745 mln dolarów. To wynik kilku czynników: od początku tego roku Tesla miała ruszyć z bardziej „masową” produkcją trzeciej wersji słynnego auta, tym razem adresowanej do masowego odbiorcy. Model 3 ma być nawet dwa razy tańszy od dotychczas produkowanych limuzyn.
Tesla na rekordowych stratach
Firmę zasypały zamówienia, ale też zaczęły się kłopoty z produkcją: nie osiągnięto założonego poziomu produkcji, automatyzacja produkcji okazała się zawodnym sposobem rozkręcenia biznesu, trzeba było naprędce ściągnąć ludzi. Na dodatek Musk eliminuje dostrzeżone usterki na bieżąco, na taśmie, a nie jak inne koncerny: dopiero po zakończeniu procesu produkcyjnego. – Pracujemy nad przywróceniem pełnej automatyzacji – informowała firma w komunikacie.
Tesla na rekordowych stratach
Firmę zasypały zamówienia, ale też zaczęły się kłopoty z produkcją: nie osiągnięto założonego poziomu produkcji, automatyzacja produkcji okazała się zawodnym sposobem rozkręcenia biznesu, trzeba było naprędce ściągnąć ludzi. Na dodatek Musk eliminuje dostrzeżone usterki na bieżąco, na taśmie, a nie jak inne koncerny: dopiero po zakończeniu procesu produkcyjnego. – Pracujemy nad przywróceniem pełnej automatyzacji – informowała firma w komunikacie.
Tesla prawdopodobnie ma już ponad 10 mld dol. długów, a agencje ratingowe oceniają jej wiarygodność na możliwie najniższym poziomie. I Musk tylko podsyca te nastroje, co udowodnił podczas telekonferencji, którą zorganizowano po ogłoszeniu tych wyników. Dopytywany przez analityków o sposoby oszczędzania gotówki, rosnące koszty, konkrety dotyczące napływających zamówień na nowe auta miliarder zbywał pytających jednego po drugim. – Przepraszam, ale te pytania są jałowe. Zabijają mnie – uciął w końcu i przerwał telekonferencję.
Efekt? Raptownie, niemal natychmiast po przerwaniu telekonferencji, kurs akcji Tesli spadł o 5 proc., co przekłada się na 2 mld dolarów. Można zatem uznać, że Musk uniknął śmierci z rąk nudziarzy – wybrał biznesowe samobójstwo.
