Robisz kanapkę i nagle przychodzi ci do głowy myśl, że kiedyś tuńczyk z puszki ledwo mieścił się na trzech kromkach chleba, a teraz zaledwie starcza na dwie. Zaczynasz zauważać inne dziwne rzeczy - ulubiona czekolada magicznie się zmniejszyła, a opakowanie papieru toaletowego kiedyś starczyło na cały miesiąc, a teraz po trzech tygodniach trzeba biec po nowy.
Nie masz zwidów - producenci żywności i chemii "oszukują" nas na gramaturze produktów. Zmiana jest prawie niezauważalna - to zaledwie kilka gramów czy mililitrów. Mimo pomniejszonej zawartości jedno się jednak nie zmienia. Cena.
Według badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii przez Narodowe Biuro Statystyczne, zjawisku downsizingu, bo tak brzmi fachowa nazwa tego procesu, na przełomie 2012-2017 r. uległo ponad dwa i pół tysiąca produktów - pisze BBC.com. A sytuacja zamiast ulegać poprawie, wciąż się pogarsza.
Czemu produkty wciąż się zmniejszają?
Odpowiedź leży nie tylko we wzrastających wciąż cenach artykułów, ale również w słabej percepcji klientów i niepokojących trendach w biznesie. Okazuje się bowiem, że producenci towarów tłumaczą zabieg downsizingu… napuszeniem produktów w celu polepszenia ich jakości. Na przykład takie granulki kawy zostały napuszone, by wyeksponować każdy bok pojedynczej granuli, przez co nie zmieściły się do słoika i ich ilość trzeba było zmniejszyć. Tak samo z papierem toaletowym - jest on według producentów tak puszysty, że nie mieścił się w opakowaniu.
Zjawisko dowzsizingu bada na własną rękę Amerykanin Edgar Dvorsky, emerytowany prawnik, który twierdzi, że kiedy rosną koszty, producenci mają trzy opcje: podnieść cenę, zmienić recepturę lub zmniejszyć produkt. Zmiana składników to duże ryzyko - produkt może stracić swój oryginalny smak i przez to zniechęcić wierną klientelę. Wzrost ceny również nie jest dobrym rozwiązaniem - klienci są bardziej świadomi zmiany ceny niż zmiany wagi produktu, co może ich skłonić do kupienia czegoś tańszego.
To sprawia, że downsizing jest często najlepszą opcją - klienci nie zauważają różnicy, firma nie musi zmieniać receptury i wszyscy są szczęśliwi. No, prawie wszyscy. Dvorskiego najbardziej denerwuje fakt, że koncerny nie mają najlepszej opinii na temat inteligencji swoich klientów. – W moich fantazjach widzę wytwórców, którzy muszą umieścić na zmniejszonych produktach etykietę „patrz, nowy, mniejszy rozmiar”. Ale to się nigdy nie stanie – tłumaczy w rozmowie z BBC.com.
Jeżeli ktoś jeszcze się łudził, że zjawisko to ominęło Polskę - niestety. Nasi rodzimi producenci nie okazują się lepsi od amerykańskich czy brytyjskich. Jak podaje naTemat.pl, zaniżanie gramatury możemy zauważyć w większości produktów na naszych polskich półkach. I tak na przykład mąka Basia w swojej nowej odsłonie ma 900 g, zamiast pełnego kilograma, kiedyś kostka masła Ekstra ważyła 250 g, dziś tylko 170.