Nie dość, że na powstanie lokali z programu Mieszkanie Plus trzeba czekać przysłowiowy ruski rok, to jeszcze powstające w jego ramach mieszkania są pełne usterek i drogie w utrzymaniu. Nic dziwnego, że programy mieszkaniowe kompletnie niezależne od rządu budzą zachwyt ekspertów i osób szukających lokum.
– To bardzo niefortunna inwestycja – mówi nam Maciej Górka, analityk HomeBroker.pl. – Po pierwsze, ludzi postawiono po trochu pod ścianą, jeżeli chodzi o koszty utrzymania lokalu, o których wcześniej nie uprzedzano: chodzi o ogrzewanie gazowe, zarówno wody, jak i samego mieszkania. Gaz znacznie podnosi koszt utrzymania i administrowania całą instalacją – dodaje.
Po drugie, rodzi się pytanie: za co tu płacić, skoro budynki stoją w szczerym polu, mieszkańcy skarżą się na cieknące ściany, krzywe podłogi i liczne niedoróbki. – Jakość jest, jaka jest. Budowano w pośpiechu, więc takich felernych miejsc w lokalach jest sporo – kwituje Górka.
To nie są lokale pod publiczkę
O ironio, rezultaty realizowanego z publicznych pieniędzy programu mogą wyglądać zupełnie inaczej. „Są miasta, które proponują coś znacznie lepszego” – pisze się o programach, które są inicjowane przez lokalne władze poszczególnych miast. Coś jest na rzeczy, przynajmniej jeżeli chodzi o jakość.
– Gmina, z racji tego, że buduje swój własny zasób mieszkaniowy, a nie realizuje czegoś pod publiczkę, robi mieszkania raczej dobrej jakości – podkreśla Górka. – W procedurach przetargowych wybierane są firmy, które od lat współpracują ze spółkami gminnymi. Budynki są solidne, ładne pod względem architektonicznym, chwalone przez najemców – wylicza.
Według eksperta, najważniejsze jest to, że gminy doskonale znają potrzeby mieszkaniowe swoich mieszkańców: wiedzą, jakiej kategorii najbardziej doskwiera niedobór lokali. – Oni budują głównie pod te grupy, najczęściej lokale komunalne – twierdzi. Często są to TBS-y, od pewnego czasu umożliwiające też „dojście do własności”, czyli wykup mieszkania.
– Ale generalnie są to mieszkania na wynajem, zwykle w optymalnych w lokalnych warunkach czynszach – mówi Górka. Wygodne dla gmin, bo nie muszą nikogo pytać o zdanie, budują w ramach uchwał o planie zagospodarowania przestrzennego i można dostosowywać ofertę np. do planów zatrzymania w mieście osób młodych, najbardziej skłonnych do przeniesienia się do innego, najczęściej większego, ośrodka.
Setki mieszkań, które już oddano do użytku
Wbrew pozorom i gdzieś w głębokim cieniu Mieszkania Plus, rozwija się całkiem sporo takich projektów. W Kaliszu właśnie ruszył nabór wniosków do programu „Kaliskie własne M”, w którego ramach ma powstać 600 mieszkań, adresowanych do osób, które z jednej strony zarabiają za dobrze, żeby korzystać z programów socjalnych – a z drugiej, nie mają zdolności kredytowej pozwalającej na zakup własnego lokum.
Wyjąwszy jeden budynek, przeznaczony dla seniorów, kaliskie mieszkania przewidują możliwość „dojścia do własności” po 5 latach. – Jeśli nie będzie takiej woli, program trwa 23 lata – zapowiedział kaliski ratusz. Czynsz to 22 zł za m kw., kwota podobna do średniej dla Mieszkania Plus (wedle zapowiedzi byłej premier Beaty Szydło).
Bardzo aktywnie działa Towarzystwo Budownictwa Społecznego w Pile: tylko w ubiegłym roku mieszkanie uzyskało tam około trzystu rodzin, w ramach programu „Mieszkanie na start”. Niemal 150 mieszkań powstanie w sumie w Ostrowie Wielkopolskim (obecnie oddano już trzy czwarte z ogólnej liczby lokali). W Mikołajkach lokalne władze postawiły niemal 80 mieszkań, a wybuduje drugie tyle.
Do tego można dodać inne lokalne inicjatywy, wpisujące się w podobną politykę. W Radomsku władze miasta uruchomiły program „Działka na start”, w ramach którego nabywca prawa użytkowania wieczystego przy zakupie działki płaci 20 proc. wylicytowanej ceny, uzyskując tytuł prawny do nieruchomości. W Wałbrzychu na wielką skalę oddłużano mieszkańców.
W tych działaniach liczy się coś więcej niż znajomość lokalnych realiów i jakość budownictwa. – Gminy najczęściej mają te programy wpisane w budżet, nie muszą borykać się z centralnym zarządzaniem. Nie wychodzi może taniej, ale wychodzi sprawniej – kwituje Maciej Górka.