W niedzielę pracownicy polskiego narodowego przewoźnika zostali poinformowani, że osoby, które nie przyłączyły się do strajku w firmie, zostaną dodatkowo wynagrodzone. „Obrona każdego rejsu i dbałość o pasażera to DNA linii lotniczej” – podkreśla prezes linii.
Za każdą godzinę blokową wylataną między 18 a 20 października br. wypłacone zostanie dodatkowo wynagrodzenie w wysokości 50 proc. obowiązującej stawki – informuje portal pasazer.com. To nagroda za „wysiłek, proaktywność i niezwykłą postawę”, jak podkreślił zarząd PLL LOT.
Nie można bić brawa, jeśli nie odleci samolot, tak jak zdarza się już protestującym. Taka sytuacja jest absolutnie nie do zaakceptowania – powiedział portalowi prezes firmy, Rafał Milczarski.
W centrum operacyjnym jest odwrotnie: pracownicy biją brawo, kiedy odlatuje rejs, który na wcześniejszym etapie mógł być zagrożony. Z całego serca doceniam, że takie jest podejście do zobowiązań wobec naszych pasażerów i do kwestii regularności połaczeń większości pracowników LOT-u, którzy dają teraz z siebie wszystko. I właśnie dlatego dotychczas żaden rejs nie został odwołany z powodu nielegalnego strajku – dodawał.
Poza informacją o nagrodach w liście do pracowników znalazła się też zapowiedź odpowiedzialności finansowej organizatorów strajku. Rozpoczęty w czwartek strajk w PLL LOT to apogeum wielomiesięcznego konfliktu między związkami zawodowymi w firmie, a jej zarządem. Strajk został podjęty na mocy referendum, którego ważność wciąż jest poddawana w wątpliwość.