„Łóżko zaczęło pływać” – tak opisują swoje wrażenia mieszkańcy Śląska, którzy w czwartkowy wieczór doświadczyli całkiem silnego, jak na polskie realia, trzęsienia ziemi. Według pierwszych szacunków jego siła sięgnęła niemal 4 stopni w skali Richtera, po kilku godzinach eksperci nieco zweryfikowali oceny. Ale na Śląsku i tak popękały ściany.
Leżę na łóżku z laptopem (…) i nagle czuję, że łóżko zaczyna „pływać”. Pierwszy raz takie coś czułem – relacjonuje na wykopie jeden z użytkowników. – Ciężko to opisać, ktoś tam pisał o bujanie, ja bym to porównał z uczuciem przeciążenia, jak winda się zatrzymuje, albo – jak ktoś napisał: uczucie bezwładu w momencie, jak samolot nad lotniskiem zaczyna skręcać i jednocześnie zmieniać wysokość – podsumowuje.
Ludzie na Nowinach w Rybniku na wyższych piętrach w „wieżowcach” ponoć mieli bardzo niewyraźne miny, jak zaczęło trzepać – pisze. Nie tylko w Rybniku, „Dziennik Zachodni” wspomina też o Orzeszu i Tychach. Eksperci szacują, że wstrząsy o takiej sile są odczuwalne w promieniu około 40 km od epicentrum.
W Czerwionce-Leszczynach uszkodzonych zostało kilka domów. – W jednym przypadku posypał się komin – dorzucał w rozmowie z gazetą dyżurny Straży Pożarnej z Rybnika. Raporty o pękniętych ścianach budynków spłynęły też z Gliwic, Knurowa i Gierałtowic.
Epicentrum w kopalni Budryk
Na potwierdzone informacje trzeba było czekać do rana. Dopiero wtedy okazało się, że wstrząs o sile 3,5 stopnia w skali Richtera – nieco słabszy zatem niż wcześniej szacowano – nastąpił w okolicach kopalni Budryk w Ornontowicach.
– Miało miejsce silne zjawisko na terenie Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Zjawisko typowe dla rejonu, gdzie prowadzona jest od ponad stu lat eksploatacja górnicza – potwierdza Adam Kardas z Państwowego Instytutu Geologicznego. – Wstrząsów o takiej magnitudzie rejestruje się na Górnym Śląsku kilka rocznie – dodaje.
– Już dwu- albo i trzykrotnie w tym roku mieliśmy takie trzęsienia – mówi nam Kardas. – Wstrząsy o takiej sile nie są jeszcze klęską żywiołową, ale są już odczuwalne dla ludzi. Chodzi przede wszystkim o charakterystyczne, niepokojące falowanie. Ludzie potrafią wówczas wychodzić z domu, są zaniepokojeni, dzięki skojarzeniom zaczynają bać się wybuchu gazu – opisuje.
Wstrząsy odczuwalne głównie na powierzchni
Epicentrum i źródłem trzęsienia była położona na głębokości ponad tysiąca metrów ściana w kopalni Budryk. Potwierdzono, że nikomu w kopalni nic się nie stało – załoga została wycofana, strat nie odnotowano. Z ulgą odetchnęły też inne kopalnie: górnicy zgodnie twierdzą, że wstrząsy były pod ziemią niemalże nieodczuwalne.
Wstrząsy na Śląsku to żadna nowina, to jeden z najaktywniejszych pod tym względem regionów w Polsce – zwłaszcza wzdłuż uskoku Kłodnickiego.
Adam Kardas podkreśla, że przyczyny tej sejsmicznej aktywności są naturalne: to ruchy skorupy ziemskiej, które co najwyżej mogą być na Śląsku bardziej odczuwalne. Na tę naturalną aktywność nakładają się też konsekwencje pracy tamtejszych kopalni, a więc wstrząsy pokopalniane.
Polska może mówić o szczęściu, bowiem nie przebiega pod nią żadna z granic płyt tektonicznych. To na ich stykach ruchy sejsmiczne są najsilniejsze. – W okolicach Kaliningradu przebiega taka linia geologiczna, która może być źródłem silnych wstrząsów – wskazuje nasz rozmówca.
To zapewne za jej sprawą doszło do najsilniejszego w ostatnich latach trzęsienia ziemi w Polsce, a precyzyjniej – w jej sąsiedztwie, w Bałtijsku na półwyspie Sambia. Wówczas siła wstrząsów dobiła do 5,3 stopnia w skali Richtera, a trzęsienie było odczuwalne na Pomorzu, Kujawach, Warmii, Mazurach i Podlasiu.