Lider lotów czarterowych w 2017 r., osiągający prawie 30 proc. udziałów w rynku, dziś pakuje manatki i znika z Polski. Chodzi o linie lotnicze Small Planet Airlines Poland, które w ciągu 11 miesięcy stoczyły się na skraj bankructwa i właśnie oddają ostatni samolot leasingodawcy.
Na złą sytuację spółki złożyło się kilka czynników. W rozmowie z portalem businessinsider.com.pl eksperci wskazali, które były najpoważniejsze.
Błędy Small Planet Airlines
Specjaliści rynku lotniczego są zgodni, że głównym problemem okazały się błędy w zarządzaniu firmą. Przewoźnik stawiał na szybki rozrost kosztem uważnej oceny warunków rynkowych, przez co w zaledwie jeden sezon spadł z pozycji lidera do bankruta.
Dotkliwe w skutkach okazały się również decyzje związane z rozbudową floty i dostawcą samolotów.
– Spółka leasingująca, czyli AerCap, spóźniła się z dostawą, co oznaczało, że Small Planet Airlines musiały wynająć samoloty szybko na krótki okres. I to na początku sezonu letniego, kiedy popyt znacznie przewyższa podaż na rynku samolotów, to z kolei wiązało się z dużymi kosztami – wyjaśnia w rozmowie z portalem Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego.
Co więcej, samoloty, które wybrał przewoźnik, okazały się bardzo nietrafionym strzałem. Nie dość, że Airbusy A321 przybyły za późno, przez co trudno je było zapełnić pasażerami zimą, to jeszcze były używane, przez co sprawiały problemy techniczne i opóźniały loty.
Trafna diagnoza
Z diagnozą ekspertów zgadza się szef Small Planet Airlines Poland Bartosz Czajka. Do worka z problemami dodaje jeszcze problemy siostrzanej spółki w Niemczech, która ma kilka mln euro niespłaconego długu wobec spółki w Polsce.
Prezes linii lotniczych zdradza w rozmowie z portalem, że spółka ma jednak szansę podnieść się z kolan i zacząć działać pod nowym szyldem i nową strukturą właścicielską, specjalizując się w przewozach na kierunkach turystycznych.