Prezes i dyrektor komunikacji żegnają się z firmą Energa Obrót. Pierwszy złożył dymisję sam, drugi został zmuszony do odejścia przez zarząd. To efekt publikacji w mediach korespondencji prowadzonej przez spółkę z jednym z przedsiębiorców.
Decyzje zapadły szybko. Jeszcze w niedzielę „Gazeta Wyborcza” opublikowała wymianę listów między pewnym przedsiębiorcą z Gdańska a firmą Energa Obrót. Dostawca prądu zapowiadał podwyżkę cen o 43 proc., na co przedsiębiorca rezolutnie odpisał, że premier w Sejmie obiecywał, że „nie będzie podwyżek cen energii”, również dla biznesu.
„Na ten moment informacje, na które się pan powołuje, są wyłącznie informacjami medialnymi. Prace nad ustawą trwają na szczeblu rządowym i jaki będzie ich końcowy charakter, obecnie nie wiadomo” – przekonuje w odpowiedzi spółka.
Ocena jednego z pracowników
O publikacji „GW” napisał również portal money.pl – i z tego źródła menedżerowie Grupy Energa mieli się dowiedzieć o sprawie. – Chcielibyśmy jasno podkreślić, że ocena dokonana przez jednego z pracowników spółki Energa Obrót, w ramach korespondencji prowadzonej z przedsiębiorcą odnośnie cen energii elektrycznej, jest jego prywatnym poglądem, który nigdy w takiej korespondencji nie powinien zaistnieć i nie jest tożsamy ze stanowiskiem Grupy Energa – napisano w komunikacie.
Reakcja Grupy była najwyraźniej błyskawiczna. Jeszcze w niedzielę dymisję złożył prezes Energa Obrót, Dariusz Falkiewicz. Niemal jednocześnie zarząd odwołał dyrektora biura prasowego, Andrzej Dunajskiego. „W stosunku do pozostałych osób odpowiedzialnych za przedmiotową sprawę zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe oraz korporacyjne” – zapowiada firma.