Nie jest żadną tajemnicą, że obniżki podatków ogłasza się z pompą i spektakularnością, a podwyżki – lub wprowadzanie nowych podatków – obwieszcza się półgębkiem. Nie inaczej jest teraz: choć „piątka Kaczyńskiego” to szereg pomysłów, które formalnie pozwolą nam zachować grubszy portfel – w rzeczywistości jednak rząd zaplanował mnóstwo nowych obciążeń, bezpośrednich i pośrednich.
Najświeższym pomysłem fiskalnym jest podwyżka akcyzy na używki zapisana w Wieloletnim Planie Finansowym: alkohole i wyroby tytoniowe podrożeją przynajmniej o zaplanowane 3 proc., co będzie zresztą powiązane z opodatkowaniem płynu do papierosów elektronicznych i „wyrobów nowatorskich”, przez co należy rozumieć coraz popularniejsze wkłady tytoniowe do urządzeń typu IQOS. Zmiana ta przyniesie zapewne 1,14 mld zł.
Nie jest jeszcze jasne, jak będzie wyglądać „opłata cyfrowa” – czyli podatek, który zapłacą firmy cyfrowe świadczące usługi „na terytorium Polski”. Podobnie, jak nie mamy pewności, w jaki sposób przedsiębiorstwa te mogłyby chcieć przerzucić ciężar tej opłaty na konsumentów. Jasne jest natomiast, że resort finansów liczy na niemal 220 mln zł wpływów z tego tytułu.
Warto tu przypomnieć, że premier Mateusz Morawiecki podczas grudniowego szczytu klimatycznego w Katowicach dywagował na temat potencjalnych zmian w akcyzie na auta – zmierzających do premiowania zakupu bardziej ekologicznych modeli.
– Temat istotny, ale zarazem delikatny – tak podsumowywał sugestie, że może zostać wprowadzony podatek cukrowy, minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jak podkreślał, taka danina – nałożona na firmy wytwarzające produkty spożywcze zawierające cukier – jest tematem rozmów z minister finansów, Teresą Czerwińską. – Tego typu rozwiązania wydają się korzystne dla Polaków – mówił szef resortu.
W tle czają się proekologiczne opłaty produktowe, czyli de facto podatki związane z opakowaniami produktów. Przedsmakiem jest opłata recyklingowa – czyli przede wszystkim opłata związana z foliówkami. – Chodzi o poszerzenie obowiązku wnoszenia opłaty recyklingowej na torby powyżej 50 mikrometrów oraz nałożenie obowiązku przekazywania wskazanych środków w cyklu miesięcznym, przy zachowaniu obecnej wysokości opłaty – tłumaczył resort. Planowane wpływy w 2020 r.: 1,4 mld zł.
Sztuka skutecznego zwiększania strumienia dochodów podatkowych to nie tylko nowe lub podwyższone podatki. W grę wchodzi też uszczelnienie systemu. Za takie ma uchodzić opisywany już test przedsiębiorcy: w Wieloletnim Planie Finansowym wyłapywanie samozatrudnionych, którzy bez uzasadnienia korzystają z niższej, 19-procentowej stawki dla firm, ma zwiększyć dochody budżetu o 1,2 mld zł.
Niemałą wisienką na tym torcie jest projekt zniesienia progu 30-krotności ZUS – innymi słowy, składki przedsiębiorców zarabiających najwięcej rosły, ale tylko do progu, gdzie roczna podstawa wymiaru składek odpowiada 30-krotności składki od prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. Zniesienie tego limitu ma przynieść niebagatelne 5,2 mld zł.
Od kilku dni możemy też mówić o prawdziwej perle w koronie: to „opłata” od przeniesienia naszych pieniędzy z OFE na IKE – jak zapowiada rząd, 15-procentowa. Według pobieżnych wyliczeń ekspertów i opozycji, gdyby została zastosowana, przyniosłaby (jednorazowo) około 24 mld zł.