Julia w każdej kolejnej pracy czuła się jak "głupia dziewczynka", Filip przeszedł półroczną psychoterapię grupową, a Ania zaszyła w domu i odcięła od wszelkich kontaktów ze światem. Mimo że ich sytuacja zawodowa już się zmieniła, skutki przemocy, której doświadczyli w pracy, odczuwają po dziś dzień. Bo choć o mobbingu powiedziano już wiele, to mało kto zdaje sobie sprawę, na jak długo odciska on w swoich ofiarach piętno.
Najgorszy pracownik roku
W nowej pracy Julii na początku wszystko zdawało się być w porządku. Dla młodej dziewczyny z małego miasta praca w warszawskim biurze, nawet w roli „przynieś, podaj, pozamiataj” za najniższą krajową, była „czymś”. Szefowa na pierwszy rzut oka robiła wrażenie osoby przychylnej i pomocnej.
Do czasu. Proste obowiązki - sprzątanie, odbieranie telefonów czy poczty, zanoszenie dokumentów, wykonywanie poleceń i robienie kawy - w połączeniu z nieustanną krytyką, chorobliwą pedanterią i przesadną dokładnością przełożonej, dość szybko stały się dla Julii codziennym wyzwaniem.
– Na niczym nie mogłam się skupić, bo jak za każdą z tych rzeczy masz z*ebę, to uważasz, że gówno potrafisz. Młody rozumek tak to sobie tłumaczył – wspomina Julia.
Za każdy popełniony błąd, nawet ten najmniejszy, dostawała od szefowej ostre cięgi: „masz zanik szarych komórek”, „trzeba być głupim”, „nie mam już na ciebie siły”. Gdy po wysprzątaniu kuchni coś nie leżało na swoim miejscu, szefowa potrafiła rzucać źle ustawionymi przedmiotami i kazać sprzątać raz jeszcze.
– Dziwię się, że wytrzymałam tam 3 lata, ale to była moja pierwsza praca, a baba tak mnie przekonała, że jestem nikim, że bałam się iść gdziekolwiek indziej. W końcu stamtąd odeszłam, ale piętno głupiej dziewczynki we mnie zostało. W kolejnych dwóch pracach nie wykazywałam się, bo czułam się gorsza, a moja samoocena sięgała wysokości stopy – mówi kobieta.
Dziś Julia mieszka na Podlasiu, a Warszawę omija z daleka. Skupia się na swoich zaletach. Z wykształcenia jest plastykiem, wróciła do malowania, rysuje, wypala w drewnie. Choć z pracą jest tu ciężej, to przynajmniej teraz ma swoją pasję. – I żadna stara ropucha tego nie zmieni – kwituje.
Przemoc jest przemocą
Mobbing wydaje się być traktowany po macoszemu, a jego skutki są spłycane i bagatelizowane. Przecież niejednemu szefowi zdarzyło się fuknąć na swoich podwładnych, więc o co tyle hałasu? A jeśli odzywka była wulgarna i uwłaczająca, to pracownik pewnie na nią zasłużył. Zresztą, ostatecznie co to za problem odejść z pracy, w której szef się nad nami znęca?
Więcej wyrozumiałości mamy wobec osób, nad którymi znęcają się współmałżonkowie. Choć pytania: „czemu go nie zostawiła, skoro ją tłukł?” wciąż wyrastają w publicznym dyskursie, społecznie wykazujemy większą empatię w przypadku przemocy domowej. Przemoc w miejscu pracy dla wielu przemocą nie jest.
– Sposobem funkcjonowania osoby, która doświadcza przemocy w pracy, rządzi ten sam mechanizm, który kieruje funkcjonowaniem osoby poddawanej przemocy domowej. Ze świata przemocy domowej wiemy, że osoby, które jej doświadczają, starają się umniejszać znaczenie sytuacji - mówią, że atak zdarzył się tylko raz, że jutro będzie lepiej, bo dziś małżonek był zdenerwowany – wskazuje dr Agnieszka Mościcka-Teske, psycholog z SWPS w Poznaniu, która na co dzień pracuje z osobami doświadczającymi mobbingu.
Przemoc w miejscu pracy wyzwala w osobie, która pada jej ofiarą, podobne uczucia, co u osoby maltretowanej w związku. Pokrzywdzony czuje się bezwartościowy, nieutalentowany, głupi. Spada jego pewność w siebie i wiara we własne możliwości. Często nie chce odejść, bo nie wierzy, by gdziekolwiek indziej go przyjęli.
– Jednym z objawów u osób poddanych przemocy jest niskie poczucie własnej wartości i obwinianie się. Ludzie, którzy doświadczyli przemocowego zachowania umniejszają wagę tego, co im się przytrafia, ponieważ myślą, że na to zasłużyli. Trudno im się skarżyć, że dzieje im się wielka krzywda, skoro uwierzyli, że to oni sami są jej winni – zauważa psycholożka.
Bez przygotowania radź sobie sam
– Trafiłem do bardzo technicznego, inżynieryjnego działu bez wiedzy technicznej i od pół roku czuję się jak najgłupsza osoba w każdym pokoju, w którym się znajduję – wyznaje Filip, pracownik warszawskiej korporacji.
Filip w swojej firmie pracuje od sześciu lat. Niedawno decyzją firmy został przeniesiony z działu obsługi do działu inżynieryjnego. Jako że skończył filologię angielską przypuszczał, że w nowej jednostce zostanie wszystkiego nauczony. Nie został - szef nie wiedział, że Filip nie ma wykształcenia technicznego.
– Wszyscy myśleli, że jestem tak samo techniczny, jak oni. Gdy zadawałem - z ich punktu widzenia proste - pytania, wnerwiali się coraz bardziej. Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Ludzie z biura przestali wyciągać mnie na obiad, a szefostwo wyraźnie pokazywało, że mnie nie szanuje – wspomina.
Presja w pracy była tak wielka, że Filip ostatecznie wylądował na psychoterapii grupowej na oddziale dziennym w szpitalu psychiatrycznym. Gdy po sześciu miesiącach „podleczył synapsy”, zdobył się na to, by napisać do kierownika list.
Wyjaśnił w nim, jak się czuje, wspomniał, że nie ma kierunkowego wykształcenia i wytłumaczył, dlaczego sobie nie radzi. Szefostwo wykazało się zrozumieniem i wyznaczyło program naprawczy z listą umiejętności, których Filip powinien nauczyć się w najbliższych miesiącach.
– Teraz jest dużo lepiej, a w mojej głowie wszystko zaczyna się układać. Mam masę satysfakcji, jak sam rozwiążę jakiś problem. Czasem wciąż trudno znaleźć mi chęci, żeby w ogóle iść do pracy, ale mam się czego uczyć i jestem coraz lepszy. Niby widzę, że mój team leader mną gardzi, bo nie jestem inżynierem, ale jego jeszcze można wytrzymać – opowiada.
Trauma na lata
Jak zauważa dr Mościcka-Teske, mobbing miewa tak poważny kaliber, że niektóre badania traktują jego doświadczenie jako stres chroniczny, wywołujący traumę. Bywa, że przemoc w miejscu pracy tak długo ingeruje w poczucie wartości i własnych kompetencji, że człowiek, który jej doświadczył, z ran wylizuje się latami.
– Mechanizmem, który wpływa na to, jak czuje się mobbingowany, jest stres – wyjaśnia. – Hormony stresu mogą na przykład utrudniać przebieg odpowiedzialnych za pamięć procesów. A pamiętajmy, że mobbingowany stresu doświadcza nieustannie. Nagle osoba z ogromną wiedzą, elokwentna, wygadana, sprawna w relacjach w obliczu stresu, wynikającego z kontaktu z mobberem, zapomina języka w gębie. Nie potrafi sobie przypomnieć najprostszych rzeczy, choć w każdej innej sytuacji jest w nich specjalistą – tłumaczy psycholożka.
Notoryczne podważanie kompetencji przez mobbera może przerodzić się w samospełniającą się przepowiednię. Osoba, która kiedyś była profesjonalnym fachowcem, teraz popełnia pomyłki na każdym kroku. Nazywana przez oprawcę najgorszym pracownikiem, w wielu przypadkach rzeczywiście się nim staje. Bo nie sposób nie utracić wiary w siebie i swoje kompetencje, gdy czynności, które niegdyś przychodziły człowiekowi z łatwością, dziś są istną gehenną.
Objawy depresyjne i izolacja
U osób poddawanych długotrwałemu mobbingowi dość szybko pojawiają się typowo kliniczne objawy, które są reakcją na bardzo silny stres. Przeżycia z pracy zaczynają wpływać na życie prywatne. Mobbingowani mają objawy depresji, nerwicy, problemy ze snem i jedzeniem, mają kłopoty ze skoncentrowaniem uwagi.
– Dla osoby mobbingowanej wielkim problemem staje się zrobienie zwykłej listy zakupów, tak bardzo nie może się skupić. Do tego dochodzi ciągłe rozdrażnienie, poddenerwowanie, bezsenność w nocy. Mobbingowani po przyjściu z pracy potrafią spać całymi dniami – mówi dr Mościcka-Teske.
Jakby tego było mało, osoba mobbingowana zaczyna izolować się od otoczenia. Gdy zauważa, że żalenie się znajomym z pracy, rodzinie czy przyjaciołom i opowiadanie o przykrych doświadczeniach nie przynosi żadnego efektu, przestaje to robić. Nie odpowiada na zaproszenia, unika spotkań towarzyskich.
– Samo otoczenie również jest sfrustrowane – tłumaczy psycholożka. – Gdy ciągle wysłuchuje tych samych historii i doradza, a widzi, że nic się nie zmienia, to zaczyna się odsuwać od maltretowanego człowieka – wyjaśnia.
Ania, kierowniczka zespołu w restauracji, tygodniami wracała do domu spłakana. Od przełożonych otrzymywała bury za niewydolność kadrową, choć w rzeczywistości w knajpie zatrudniono za mało personelu. Mimo to zaciskała zęby i nieraz wykonywała pracę, która nie była jej obowiązkiem. Jej podwładni również byli sfrustrowani pracą ponad własne siły i wcale nie ukrywali przed nią swojego rozczarowania.
Prawdziwy problem zaczął się, gdy od przełożonych zaczęła otrzymywać informacje, że jej dotąd zaufany zespół się na nią skarży. Gdy zwierzała się z tego kolegom z pracy, byli zdziwieni. Nie wiedziała, co jest prawdą, a co nie.
– Z osoby, która zawsze była bardzo otwarta, zaczęłam stronić od ludzi – zdradza Ania. – Znalazłam hobby, które nie wymagało ode mnie wychodzenia z domu, żeby mieć alibi, by nikt mi nie przeszkadzał być w odosobnieniu. Przestałam wierzyć ludziom, wydawało mi się, że wszyscy są wobec mnie nieszczerzy i mnie okłamują – wspomina.
Ania rzuciła pracę i dziś w pełni poświęca się swojemu hobby. Zamierza na nim rozkręcić biznes i to ją trzyma w dobrych myślach.
Hobby na recepcie
Nawet jeśli mobbing trwał tylko kilka miesięcy, proces regeneracji po tych przeżyciach może ciągnąć się latami. Jak zauważa dr Mościcka-Teske, mobbing jako przemoc na długo ingeruje w poczucie wartości i kompetencji zawodowych. Aby odzyskać dobre samopoczucie, oprócz poszukiwania pomocy specjalistycznej, istnieją też sposoby na samopomoc.
– Najlepszym lekarstwem jest znalezienie takiego miejsca pracy, w którym będziemy czuć się dobrze – radzi specjalistka. – Wtedy, nawet jeśli człowiek nadal przeżywa poprzednie przykrości, to w miarę uzupełniania sobie rzeczywistości dobrymi doświadczeniami, wraca mu wiara w ludzi – twierdzi.
Ekspertka poleca również kontakt z ludźmi, zarówno ze znajomymi, jak i w kontekście poszukiwania nowych relacji. Jak tłumaczy, stronienie od spotkań międzyludzkich nakręca spiralę złego samopoczucia. Pomocne bywa również spotykanie się z osobami o podobnych doświadczeniach na forach lub w grupach wsparcia - dzięki świadomości, że ktoś również się zmagał z podobnymi problemami, znika poczucie osamotnienia.
– Ważne jest również sprawianie sobie przyjemności, np. wyjechanie na urlop czy powrót do starego hobby. To powinno być nawet zapisane na recepcie lekarskiej: „robienie tego, co nas cieszy” – zauważa.
– Człowiek dręczony w pracy doświadcza nieustannych porażek. Uczy się, że jego zachowanie za każdym razem przynosi efekt niezadowalający, a to sprawia, że sam czuje się „nieudany”. Fundowanie sobie sukcesów za pomocą hobby, np. przebiegnięcie kilku kilometrów podczas porannego joggingu, sprawia, że zaczynamy odzyskiwać wiarę w siebie – kwituje.
*Na prośby rozmówców doświadczających mobbingu ich imiona zostały zmienione.