Brytyjska linia lotnicza easyJet rezygnuje z opłaty administracyjnej. W przeciwieństwie do konkurentów z tanich linii, zamiast podnosić ceny biletów dodatkowymi opłatami, rzeczywiście je obniża. W praktyce brak „admin fee” oznacza, że bilety tego przewoźnika znacząco potanieją.
Brak opłaty administracyjnej
Do tej pory opłata administracyjna w easyJet wynosiła 16 funtów brytyjskich, czyli ok. 78 złotych. Była naliczana jednorazowo przy każdej transakcji do każdej rezerwacji, zatem największy koszt ponosili pasażerowie podróżujący samotnie lub kupujący osobno loty docelowe i powrotne.
Teraz jednak przewoźnik zdecydował się usunąć dodatkową opłatę. Potwierdza to w rozmowie z portalem fly4free Anita Carstensen, menedżerka ds. PR w easyJet.
– Faktycznie od 1 października usunęliśmy opłatę administracyjną za rezerwacje, w ramach trwającego przeglądu naszych opłat i prowizji. Dotyczy to rezerwacji dokonanych po tej dacie – wyjaśnia.
Brak dodatkowej opłaty obowiązuje wyłącznie od października. Pasażerowie, którzy kupili bilety przed tą datą i którym została naliczona opłata rezerwacyjna, nie mogą ubiegać się o jej zwrot.
Tanie podróżowanie drożeje
Tymczasem w innych tanich liniach lotniczych podróżowanie ostatnio wcale nie jest takie tanie. Zarówno Ryanair jak i Wizzair zmienili ostatnio zasady naliczania opłat za bagaż podręczny. Obie linie zlikwidowały opcję darmowej kabinówki na podkładzie.
Dlaczego ceny biletów w tanich liniach wzrastają, mimo że latamy coraz częściej i dalej? Wydawałoby się, że skoro przychody przewoźników rosną, to ceny biletów powinny wręcz spadać. Niestety wzrost przychodów nie łączy się ze wzrostem zysku.
Równocześnie linie lotnicze muszą coraz więcej pieniędzy wydawać na funkcjonowanie i przetrwanie na rynku - wzrastające koszty paliwa i osobowe są coraz bardziej uciążliwe. Przewozy lotnicze powoli stają się działalnością niskomarżową.