LinkedIn to społecznościowy twór, do którego wielu użytkowników ma ambiwalentny stosunek. Z jednej strony biznesowe medium jest cenne z uwagi na networking, z drugiej strony potrafi naprawdę zaleźć za skórę. Chyba najbardziej kontrowersyjną kwestią jest temat przyjmowania zaproszeń od nieznajomych. Jedni budują sieć kontaktów jedynie w oparciu o znajome osoby, drudzy przyjmują absolutnie każde zaproszenie, bo w końcu więcej znaczy lepiej. Kto ma rację?
Otwieranie biznesowych drzwi nieznajomym
By odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się najpierw, co na ten temat mówi sam LinkedIn. Polityka portalu, dotycząca przyjmowania zaproszeń do sieci kontaktów od nieznajomych, na przestrzeni lat uległa kilku transformacjom. Choć w założeniu medium ma służyć uzyskaniu dostępu do jak największej liczby osób, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na naszą karierę, to przez dłuższy okres LinkedIn w swoim regulaminie radził, by nawiązywać kontakty jedynie ze znajomymi i zaufanymi.
Ostatnio uległo to zmianie. Nowa inicjatywa na LinkedIn o nazwie „Plus One Pledge”, o której informuje portal inc.com, zachęca osoby na wysokich, specjalistycznych stanowiskach lub wywodzące się z uprzywilejowanego środowiska, do kontaktu z ludźmi, którzy nie mają dostępu do takich zasobów. Poleca, by udzielać mentoringu osobom spoza zamkniętej sieci kontaktów, by „otwierać drzwi”.
Mimo zmiennej polityki portalu, faktem jest, że zaproszenia od nieznajomych to od lat na LinkedInie chleb powszedni. Wielu użytkowników właśnie w ten sposób korzysta z medium społecznościowego - budując jak najszerszą grupę kontaktów i akceptując zaproszenia od wszystkich. Czy to jednak dobra strategia?
Ufam, ale weryfikuję
Z perspektywy dr hab. Pawła Korzyńskiego, eksperta zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego i autora książki „Przywództwo w erze cyfrowej. Sposoby pokonywania ograniczeń na platformach społecznościowych”, w której opisano zachowania liderów biznesowych w social mediach, zaproszenia od obcych na LinkedInie warto przyjmować - lecz oczywiście istnieją wyjątki.
– Czy warto przyjmować zaproszenia do sieci kontaktów od nieznajomych na LinkedInie? Odpowiedź generalna brzmi "tak", lecz nie oznacza to, że nie należy później odświeżać i weryfikować tej listy. Ja akceptuję zaproszenia od 90-95 proc. osób, które je do mnie wysyłają, jednak uważam, że nie warto akceptować zaproszeń od tych, którzy nie mają uzupełnionego profilu, zamiast nazwiska mają tajemnicze inicjały, a w miejscu ich pracodawcy pojawiają się enigmatyczne lub żartobliwe określenia. Ważne, by mieć świadomość, z kim się wchodzi w interakcję – tłumaczy.
Kierując się zasadą „ufam, ale weryfikuję” oraz na bieżąco ewaluując bazę znajomych, jesteśmy w stanie dostosować treści do naszych potrzeb. – Jeśli ktoś jest zbyt nachalny w procesach sprzedażowych, prezentuje swoje treści w sposób nieprzemyślany i chaotyczny, a bycie w kontaktach z tą osobą jest dla nas uciążliwe, to zawsze takiego użytkownika można z grona znajomych usunąć – wyjaśnia naukowiec.
Korzyści z przyjmowania zaproszeń od obcych jest niemało. Przede wszystkim jest to doskonała platforma rekrutacyjna, dzięki której możemy otrzymać ciekawe oferty zawodowe.
– Mark Granovetter, uznany amerykański socjolog, przeprowadził badanie "Siła słabych więzi", które sprawdzało, jak ludzie, których dobrze nie znamy, wpływają na naszą karierę zawodową. Okazało się, że słabe więzi mogą przynosić nam więcej korzyści niż te bliskie, dlatego że w tym dalszym kręgu znajomych jest więcej informacji, do których na co dzień nie mamy dostępu, jak również informacji o ciekawych rolach i stanowiskach, które codzienną drogą w naszym kręgu przyjaciół by do nas nie dotarły – zauważa Korzyński.
Poddani wcześniejszej analizie nieznajomi na LinkedIn mogą dostarczać również wartości merytorycznej. Jak wskazuje ekspert zarządzania, dzięki obcym na LinkedIn wychodzimy z własnej bańki informacyjnej.
– Nieznajomych przyjmuje się, żeby poszerzać horyzonty, dowiedzieć się czegoś na temat, który niekoniecznie jest popularny wśród mojej grupy znajomych. Tworzy to swoistą więź informacyjną i okazję do dyskusji nad tematami, które na co dzień nie krążą w naszym obiegu – mówi.
Mentoring na LinkedIn
Co z mentoringiem i „otwieraniem drzwi”, do którego LinkedIn ostatnio zachęca? Według Korzyńskiego jest możliwy, ale nie „w pełnej formie z udziałem opieki mentora nad podopiecznym”.
– Na LinkedInie mentoring jest bardziej tymczasowy, doraźny, ograniczony do jakichś specyficznych sytuacji - co nie znaczy, że nie może przerodzić się w coś głębszego – kwituje.