Projekt zniesienia limitu 30-krotności ZUS, który w środę grupa posłów z PiS na czele z Marcinem Horałą złożyła w Sejmie, zaskoczył nawet samych przedstawicieli partii rządzącej. Znalezienie poparcia dla pomysłu ma być podobno trudne w Porozumieniu Jarosława Gowina, jednak ku zdziwieniu ogółu za pomysłem opowiada się Lewica, powołując się na sprawiedliwość społeczną. Znany publicysta gasi jednak entuzjazm polityków prostym równaniem matematycznym.
Zniesienie 30-krotności to trzynastka dla emerytów?
Według autorów projektu zniesienie limitu 30-krotności ma spowodować wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, oszacowany na kwotę 7,1 mld złotych. To o około 2 mld więcej, niż przewidziano w projekcie budżetu na 2020 rok.
Popierający projekt posłowie PiS nie starają się ukryć radości – według nich zniesienie limitu dla najbogatszych Polaków sfinansuje „trzynastkę” dla emerytów. O sprawiedliwości społecznej mówi również Lewica, która nieoczekiwanie przyznała pomysłowi partii rządzącej rację.
W rozmowie dla portalu money.pl Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu zgrupowania w Sejmie, przyznał że Lewica nie wyklucza poparcia takiego projektu ze względu na dawanie „poczucia sprawiedliwości społecznej”. Podkreślił jednak, że nie poprze „niemądrych projektów, które są obliczone tylko na zasypanie dziury budżetowej”.
Matematyka to matka nauk
Niemniej dyskusja dotycząca szlachetności - bądź jej braku - pomysłu PiS trwa. Kolejni przedstawiciele opozycji nie przebierają w słowach, wypowiadając się na temat projektu, który właśnie wylądował w Sejmie. W sprawie postanowił wypowiedzieć się również dziennikarz Krzysztof Leski, który za pomocą prostego równania matematycznego rozwiał wszystkie wątpliwości.
Publicysta w poście na Twitterze przywołał do porządku PiS i Lewicę, którzy „zgodnie pieją, że trzynastki dla emerytów sfinansują najbogatsi i to jest cudowne i sprawiedliwe”. Aby ostudzić ich zachwyt, polecił włączenie kalkulatora i policzenie.
– Emerytów jest 10 mln, trzynastka to 1000 zł – zauważył, po czym przywołał dane z raportu KPMG z 2017 roku.
„W 2017 roku żyło w Polsce 1,2 mln osób, których zarobki (ponad 7,1 tys. zł brutto miesięcznie) kwalifikowały do grona zamożnych. Z tego 194 tys. to ludzie bogaci (zarabiający minimum 20 tys. zł miesięcznie), a 50 tys. - bardzo bogaci (z płacami powyżej 50 tys. zł)” – brzmi treść raportu.
Oznacza to, że dla 10 mln emerytów potrzeba aż 10 mld złotych. Jak podawała „Rzeczpospolita”, w tym roku limit wynagrodzenia brutto wynosi 11 912 zł miesięcznie, czyli osoby zarabiające powyżej tej kwoty nie muszą płacić składek na ZUS.