Jesteście właścicielami psa i macie już po dziurki w nosie analizowania etykiet karmy w poszukiwaniu jak największego procenta mięsa dla waszego czworonoga? Niezłą alternatywą może być produkt oferowany przez jedną z warszawskich firm: Piesotto, dieta pudełkowa dla psów.
Karol Chmielewski, jeden z pomysłodawców biznesu, opowiedział nam o tym, jak wraz ze swoim przyjacielem Bartkiem Drzewieckim doszli do wniosku, że zaczną gotować psie posiłki dla swoich pupilów i je komercjalizować.
A więc mogę u was wykupić... dietę pudełkową dla psa. Jak to się stało, że ruszyliście w tak oryginalny biznes?
Karol Chmielewski, Piesotto: Poszło o jakość! Piesotto stworzyliśmy z Bartkiem (Drzewieckim – przyp. red.), który jest właścicielem buldoga francuskiego, Szynki. Szynka od urodzenia miała ogromne problemy trawienne i skórne po karmach, nawet tych dedykowanych dla buldogów i "małych ras”. Bartek chodził od weterynarza do weterynarza, wysłuchiwał, że "trzeba zmienić karmę". Dostawał coraz to nowsze zalecenia – ale nic nie pomagało lub pomagało tylko doraźnie.
Aż w końcu trafił do pana Wojtka, weterynarza z wieloletnim doświadczeniem, który zmienił jego wyobrażenie o karmieniu raz na zawsze. "Słuchaj Bartek, po prostu musisz gotować. To jakość składników w karmach może powodować uczulenia u Twojego psa". Dał mu kilka przepisów na domowe jedzenie i okazało się, że po 2 tygodniach problemy zniknęły.
Jak to: żadna profesjonalna karma nie działa, a tutaj nagle kilka godzin gotowania robi swoje?
Nic w tym dziwnego! Przepisy mówią, że karma dla zwierząt może być produkowana tylko z mięsa kategorii trzeciej. A mięso kategorii trzeciej to mięso nie przeznaczone do spożycia przez ludzi – czyli praktycznie wszystko, z czego nie da się zrobić nawet parówki.
Po poprawie u Szynki, Bartek zaczął się doktoryzować na temat żywienia psów i okazało się, że takie jedzenie, jakie powstało w domowej kuchni, jest ok, ale tylko na chwilę. Generalnie gotowe jedzenie należy odpowiednio suplementować, żeby psom nie brakowało składników odżywczych.
Zaczął więc szukać różnych rozwiązań. W międzyczasie pojawiłem się ja z Frankiem. Wspólnie zaczęliśmy pracować nad najlepszej jakości jedzeniem dla psów.
Stąd już zapewne krok do pomysłu na biznes.
Czekało nas po drodze sporo nauki! Okazało się na przykład, że dzisiaj, w XXI wieku, psy żyją krócej niż jeszcze 50-60 lat temu. Wtedy ich dieta składała się głównie z resztek ze stołów, więc na pewno nie była dobra – ale składniki, przede wszystkim mięso, które psy otrzymywały, były po prostu znacznie lepszej jakości niż obecnie.
Wyszliśmy więc od jakości składników. Stworzyliśmy pierwsze przepisy, skonsultowaliśmy je z panią doktor z SGGW, potem jeszcze w Akademii Rolniczej w Krakowie – wszystko po to, żeby jedzenie było odpowiednio zbilansowane.
Na samym początku opieraliśmy się na ryżu i mięsie – stąd zresztą nasza nazwa Piesotto. Szybko zrezygnowaliśmy jednak z ryżu, który nie jest zbyt wartościowym węglowodanem i przeszliśmy na bataty. Pracowaliśmy więc nad tymi przepisami, dostosowywaliśmy je... A testerami były właśnie nasze pieski.
No właśnie! Co na to Szynka?
Sądząc po odgłosach jakie wydobywały się z kuchni, chyba bardzo dobrze. (śmiech) Mojemu Frankowi zresztą też się podoba – a co najważniejsze, przyniosło to dobre efekty. Franek ma już 12 lat, a wyniki książkowe jak 7-letni pies.
Więc we współpracy z Szynką i Frankiem stworzyliście swoje pierwsze przepisy i w marcu 2019 r. wystartowaliście z dostawami. Jakie były reakcje?
Wiesz, Polska jest dość specyficznym krajem na tle Unii Europejskiej: wielcy z nas psiarze i kociarze, zwierząt domowych jest u nas bardzo dużo. Ich właściciele też są coraz bardziej świadomi. Sami w tym momencie jemy lepiej, znacznie bardziej świadomie niż jeszcze 5 lat temu. Coraz więcej wiemy, co nasze zwierzaki powinny jeść.
Nie było więc wielkiego szoku w związku z samym pomysłem gotowania dla psów. Jeśli już, to ludzie byli lekko zdziwieni formą, w jakiej to wszystko oferujemy- czyli dieta w modelu subskrypcyjnym. Ale nie baliśmy się tego, bo wiedzieliśmy jak wiele osób korzysta z cateringów dietetycznych dla siebie – więc wierzyliśmy, że będzie łatwiej im zrozumieć sens istnienia takiej usługi.
Reklamujecie się, że dostarczycie akurat tyle jedzenia, ile dany pies konkretnie potrzebuje...
Chcemy, żeby Piesotto to nie było tylko jedzenie dla psów, tylko rozwiązanie też dla psich rodziców. Dlatego przed zakupem pierwszego zestawu każdy opowiada nam o swoim psie, chcemy go lepiej poznać. Dzięki informacjom takim jak wiek, waga, poziom aktywności, czy budowa ciała liczymy ile pies powinien jeść dziennie kalorii.
Piesotto jest indywidualnie porcjowane dla każdego pieska i wysyłane prosto do miski. Jesteśmy najwygodniejsi, bo sami też mamy psy i chcemy jak najwięcej czasu z nimi spędzać na spacerach i zabawie.
Kupuje u was jakiś konkretny typ klienta?
Kiedy planowaliśmy Piesotto, stworzyliśmy sylwetkę klienta bazowego – ale prawda okazała się zgoła inna! Kupują u nas zarówno 20-latkowie, jak i osoby starsze. Mamy klientów zarówno z dużych jak i średnich miast. Na początku tego roku udało nam się dopracować wszystko tak, żeby wyjść poza stolicę.
Kiedy tworzyliśmy naszą dietę, nie chcieliśmy, żeby cena odstraszała. Wiadomo, że jesteśmy drożsi od karm marketowych, ale w porównaniu do segmentu premium już nie. Niemniej stosunek jakości do ceny u nas zawsze wychodzi bardzo dobrze.
Na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Chcemy, aby jeszcze w tym roku każdy pies miał możliwość wypróbowania na własnej skórze, jak działa nasza dieta. Już niedługo Piesotto będzie mógł zamówić absolutnie każdy kto ma internet i mieszka w Polsce.
A czy jesteście w stanie zrobić jadłospis dla psa z konkretnymi wymaganiami żywieniowymi?
Mogę powiedzieć tak: dążymy do tego, żeby nasze dania były odpowiednie dla różnych psów, z różnymi przypadłościami. Nie jesteśmy jednak w stanie tego modyfikować tak bardzo, jak można zmodyfikować dietę dla ludzi.
Chodzi o to, że nasze dania są odpowiednio zbilansowane i podlegają też przepisom Głównego Inspektoratu Weterynarii. Żeby w ogóle mogły trafić do sprzedaży, muszą przejść szereg badań, musimy je odpowiednio etykietować. Dlatego właśnie nie możemy ich dopasowywać indywidualnie do każdego – ale pracujemy nad tym, żeby mieć jak największy wybór dań, które będą odpowiednie dla psów z różnymi problemami zdrowotnymi.
Jako właścicielka kotów nie mogę się powstrzymać przed zadaniem tego pytania: szykujecie Kociotto?
To pytanie pojawia się cyklicznie i oczywiście mamy to z tyłu głowy. Ale koty to zupełnie inni konsumenci niż pieski. Po pierwsze, kot jest mięsożercą – jego dieta wymaga bardzo precyzyjnego zbilansowania białka. Do tego mamy świadomość, że kot jest o wiele bardziej wybrednym konsumentem – tak to ujmijmy! (śmiech)
Obaj z Bartkiem posiadamy pieski, więc naturalnym było, że zaczęliśmy od psów. Zdajemy sobie jednak sprawę, że dla niektórych właścicieli to właśnie kot jest tym najważniejszym, futrzastym członkiem rodziny, dla których właściciele poszukują zdrowych alternatyw.
Wcześniej jednak musimy powiększyć naszą drużynę o kociarza- osobę, która ma i zna je bardzo dobrze. Sami byśmy się tego raczej nie podjęli. Teraz jesteśmy na misji, żeby każdy pies spróbował Piesotto, a później zaczniemy misję dla kotów!