
Nawet kilkanaście tysięcy polskich kierowców TIR-ów jest uwięzionych na Wyspach Brytyjskich. To w związku z zakazem wjazdu, jaki Francja nałożyła na 48 godzin na osoby przybywające z UK. Kierowcy już drugi dzień koczują na tymczasowych parkingach. Ci, z którymi rozmawialiśmy informują, że zostali bez żadnej pomocy ze strony konsulatu.
REKLAMA
Polscy kierowcy uwięzieni w UK
O sytuacji kierowców na Wyspach Brytyjskich pisaliśmy w InnPoland wczoraj. W obawie przed nową zmutowaną odmianą koronawirusa Francja, z godziny na godzinę i bez żadnego ostrzeżenia, wprowadziła zakaz wjazdu dla wszystkich osób przybywających z Wielkiej Brytanii. W Anglii utknęły tysiące kierowców TIR-ów i samochodów ciężarowych.Jak przekazali nam kierowcy, zostali przekierowani na parkingi tymczasowe - na autostradach i lotnisku. Na głodnego i w fatalnych warunkach sanitarnych spędzają tam już drugą dobę.
Czytaj więcej: Bez wody, jedzenia, z widmem Wigilii w kabinie tira. Tysiące kierowców utknęło w Wielkiej Brytanii
W sprawie interweniowaliśmy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W mailu z biura prasowego zapewniono nas, że “polscy konsulowie w Wielkiej Brytanii na bieżąco monitorują sytuację i pozostają w stałym kontakcie zarówno z polskimi kierowcami jak i z władzami miejscowymi w celu zapewnienia wsparcia dla zablokowanych w Wielkiej Brytanii polskich kierowców”. Poinformowano nas również, że kierowcy zostali zaopatrzeni w prowiant.
O to, czy ktoś z konsulatu się nimi zainteresował, zapytaliśmy samych kierowców. Pan Łukasz Dudek stoi na parkingu tymczasowym na autostradzie M20. Jak nam przekazał, część TIR-ów - tych, które z Wysp miały wydostać się promem - została przekierowana na tymczasowy parking na lotnisku. Kierowca zrobił zdjęcie i pokazał jak wygląda “parking”.
Pan Łukasz na miejscu żadnego konsula nie widział. Na moje pytanie o pomoc konsulatu kwituje krótko “ambasada ma nas gdzieś”. Jak przekazał, nie ma też “żadnego prowiantu, nic, zero wody, zero pomocy ze strony UK”.
W dwóch rzędach po obu stronach drogi stoją tysiące aut. Warunki są skandaliczne. Jak przekazał nam kierowca - toaleta to jeden toi toi na 500 ciężarówek. W toi-toiu jest już tak brudno, że jedyne co ratuje kierowców to pobliskie krzaki. Tam, gdzie stoi pan Łukasz, nie ma też żadnego sklepu. Kierowca nie może więc zrobić zakupów ani zaopatrzyć się w żadne potrzebne produkty.
Czy kierowcy wrócą do domu na Święta?
Nawet jeśli granica z Francją zostanie otworzona - tak jak wynika z najnowszych informacji - kierowcy nie mają żadnej gwarancji, że dotrą do domu na święta. Obawiają się, że utkną w Niemczech. Tam obowiązuje “zakaz świąteczny”, czyli zakaz jazdy samochodów ciężarowych na całej sieci dróg w niedziele i święta. W tym konkretnym czasie 25, 25 i 27 grudnia.Czytaj też: Niemcy nie patyczkują się z wracającymi z Wielkiej Brytanii. Tysiące utknęły na lotniskach
– Najlepsze co by nam pomogło, to pomoc Polski. Żeby rząd napisał do Niemiec, aby na Święta znieśli zakazy ruchu dla ciężarówek. Tak, żeby każdy mógł wrócić do domu. To teraz chyba najważniejsza rzecz – mówi pan Łukasz.
O to, że nie uda mu się wrócić do domu na święta, martwi się również pan Krzysztof Ratajski. Wjechał do UK chwilę przed zamknięciem Eurotunelu. Już wcześniej dotarły do niego pogłoski, że wyjazd z Wielkiej Brytanii może być zamknięty na 48 godzin.
Spedytor przekazał mu wtedy, że o niczym nie wie i ma jechać dostarczyć ładunek. Teraz utknął. I wciąż nie udało się mu załadować przyczepy na powrót. Czeka na parkingu u klienta w Dover.
– Mieliśmy zabrać towar dzisiaj o 7:30 czasu brytyjskiego. Przyczepa nie została załadowana, transport odwołany. Mamy ją zabrać niby jutro rano, ale to dalej nic pewnego. Pytałem spedytora o to, co będzie z tą naczepą i czy mają dla mnie coś awaryjnego, jakiś inny transport. Spedytor nic nie wie, alternatywy nie ma. A bez załadowanej przyczepy firma do kraju zjechać nie pozwoli. Więc nie wiadomo, czy uda mi się wyjechać z Anglii przed świętami – wzdycha mężczyzna.
W miejscu, w którym się znajduje, ma dostęp do toalet i pryszniców. – Ale co z tego, skoro mieliśmy zjechać na święta? Do tego kończą się nam czyste ubrania i jedzenie – żali się kierowca.
Polscy emigranci stanęli na wysokości zadania
Z pomocą kierowcom pospieszyli Polacy na emigracji. Na forach internetowych ogłaszają się osoby mieszkające na terenie Wielkiej Brytanii i Niemiec, które zapraszają na Wigilię do siebie lub oferują, że przywiozą kierowcom jedzenie.Jedną z deklarujących pomoc jest pani Justyna Frączek z Manchesteru. Jak mówi, jej partner również jest kierowcą zawodowym i nie wyobraża sobie sytuacji, w której to on musiałby zostać sam na okres świąteczny w kabinie. Bez zapasu jedzenia, bez rodziny, z masą myśli w głowie, dlaczego akurat to jego spotkało. – Zawsze milej jest spędzić te chwile z kimkolwiek, żeby nie dołować się aż tak bardzo – uważa pani Justyna.
Ona i jej partner zapraszają do siebie na Wigilię, mają miejsce do spania, “udostępnią łazienkę, pralkę, kanapę, dostęp do telewizji, a dla osób które mają chęci również kuchnię”.
– Jeśli ktoś jednak nie czuje się na tyle odważny żeby spędzić ten czas u obcych, dowieziemy potrawy świąteczne, kawę, środki czystości lub cokolwiek innego, żeby chociaż troszkę umilić im ten czas. Zgłaszać się może każdy, post wystosowany głównie do kierowców, ale jeśli ktoś kto spędza ten czas samotnie, nie zdążył wylecieć do najbliższych i nie zdołał zrobić świątecznych zakupów, jest również mile widziany – mówi pani Justyna.
Do siebie zaprasza też pani Agnieszka Kochanowska z Derby. Dla niej to nie pierwszy raz, kiedy polscy kierowcy spędzali z jej rodziną Święta Bożego Narodzenia czy Wielkanoc.
– Mój mąż także jest kierowcą ciężarówki i nie wyobrażam sobie żeby spędził Wigilie w kabinie. Dlatego jeśli znajdzie się ktoś, kogo będziemy mogli ugościć w naszym domu, to na pewno to zrobimy – deklaruje pani Agnieszka.
