Reklama.
Firma InPost, której "dzieckiem" są paczkomaty, zdecydowanie nie ma w ostatnim czasie powodów do narzekania. Pandemia sprawiła, że zapotrzebowanie na usługi kurierskie wzrosło, debiut InPost na giełdzie w Amsterdamie udał się wyśmienicie, a firma zdobyła lukratywny kontrakt na dostawy z Amazona. Mimo to, jej plany rozwoju przyprawiają o zawroty głowy.
Nowe paczkomaty w Polsce
Jak podaje serwis money.pl, w najbliższym czasie szykuje się "paczkomatowa ofensywa". Prezes InPost Rafał Brzoska zapowiada, że w Polsce pojawiać się będzie aż 100 nowych paczkomatów tygodniowo.– Chcemy, aby każdy nasz klient, niezależnie, czy mieszka w jednym z największych miast w Polsce, średnim czy małym miasteczku lub na wsi, miał do swojego paczkomatu jak najbliżej – stwierdza Brzoska.
Problemy z paczkomatami
Niestety, bliskość paczkomatu nie zawsze oznacza idyllę. Zaświadczyć o tym mogą mieszkańcy warszawskiego Miasteczka Wilanów. Jak pisaliśmy w INNPoland, po tym, jak InPost zmienił lokalizację jednego ze swoich paczkomatów, hałas z maszyny nie dawał spać lokatorom pobliskiego bloku.Maszyna została niefortunnie ustawiona tuż przy wylocie tunelu, co oznacza, że przez całą dobą po okolicy rozchodzi się donośny hałas otwieranych i zamykanych metalowych skrytek.
Paczkomat na Wilanowie to nie jedyna maszyna InPostu, o której było głośno. Przez kilka dni na początku grudnia mieszkańcy wrocławskiego Biskupina mogli cieszyć się "Godzillą" – gigantycznym, długim na kilkanaście metrów paczkomatem. Zakrywał on dobre pół piętra dość dużego domu, przed którym go postawiono – a niektórym przypominał po prostu część wyjątkowo brzydkiego ogrodzenia.
Czytaj także:Największym paczkomatem w Polsce, który stanął we Wrocławiu, zainteresowała się Miejska Konserwator Zabytków. Po wizji lokalnej miejska konserwator natychmiast nakazała firmie InPost usunięcie paczkomatu i przywrócenie do poprzedniego stanu "zabytku, jakim jest układ urbanistyczny osiedla Biskupin".