Związkowcy z "Solidarności" wysłali do premiera Mateusza Morawieckiego pismo z żądaniem odwołania prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej. To kolejna odsłona konfliktu, który grozi paraliżem Zakładu.
"Kreowanie wizerunku ZUS przez panią prezes na instytucję nowoczesną, o wysokim stopniu cyfryzacji, jest przereklamowane i nie pokrywa się z rzeczywistością jakiej na co dzień doświadczają pracownicy" – napisała szefowa "Solidarności" w ZUS Regina Borkowska w liście skierowanym do premiera.
Według niej, w ZUS panuje chaos, a sposób zarządzania instytucją pozostawia wiele do życzenia. "Prezes przyjmuje do realizacji kolejne zadania, bez przygotowania pracowników czy też zabezpieczenia dodatkowych środków rekompensujących ich wykonanie" – czytamy. Przypomnijmy, że w ostatnim czasie do zadań ZUS dołączyła m.in. obsługa Polskiego Bonu Turystycznego, zaś od 2022 r. instytucja przejmie od gmin obsługę 500+.
Sam ZUS stanowczo zaprzecza skargom szefowej "Solidarności". Jak twierdzą jego przedstawiciele w przesłanym do PAP stanowisku, "szefowa związku mija się z prawdą i nie dostrzega oczywistych pozytywnych zmian, które zaszły w ostatnich latach w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych".
Przykładem elektronizacji i automatyzacji procesu rozpatrywania dokumentów w ZUS mają być elektroniczne zwolnienia lekarskie, Polski Bon Turystyczny, dodatek solidarnościowy, e-składka czy program "Dobry start", czyli 300 plus.
Czego domagają się związkowcy ZUS?
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, głównym postulatem działających w ZUS związków zawodowych jest podwyżka płac o 1000 zł netto. Jeśli rząd nie przystąpi do rozmów ze związkowcami, to pracownicy zaczną organizować spór zbiorowy i referendum strajkowe. Będą to podwaliny na generalny strajk ZUS na jesieni.
Taka forma strajku sprawi, że zagrożona będzie wypłata świadczeń z ZUS i programów socjalnych, także zaplanowane na listopad 14. emerytury.
– Nastroje pracowników ZUS są bojowe. W sondzie na Facebooku wzięło udział ponad 1000 osób i 95 proc. opowiedziało się za strajkiem – mówił na łamach "Super Expressu" Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy.
Powodów do niezadowolenia jest multum. Pracownicy wskazują na bardzo niskie płace. Do tego mają być straszeni konsekwencjami przez przełożonych, zmuszani do brania nadgodzin i pracy w okropnych warunkach.