Pieniądze tylko przelewem, wnioski jedynie drogą internetową. Sejm zajął się zmianami w 500 plus, które mają sprawić, że program przejdzie pod kontrolę ZUS. W czasie prac zapomniano jednak o urzędnikach tej instytucji, którzy grożą strajkiem i odejściem od pracy.
Rządowy projekt zmian w programie "Rodzina 500+" ma trzy główne założenia:
ZUS przejmie kontrolę nad programem z rąk samorządów
Środki będzie można otrzymać tylko przelewem na konto w banku, a nie jak do tej pory gotówką
Wnioski o 500+ będzie można składać tylko drogą elektroniczną
Zmiany mają przynieść wielomiliardowe oszczędności, według wyliczeń – ok. 3,1 mld zł w ciągu 10 lat.
Jak jednak czytamy w "Gazecie Wyborczej", "rządzący zapomnieli o wykluczonych komunikacyjnie i cyfrowo, stojących na skraju wydolności pracownikach ZUS, którzy za głos sprzeciwu są straszeni sądem, i 12 tys. osób zatrudnionych przez samorządy do obsługi 500+, mających teraz pójść na bruk".
Protest w ZUS
Po ogłoszeniu decyzji, że od stycznia 2022 roku świadczenia z programu "Rodzina 500+" mają być wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, aż siedem związków zawodowych instytucji weszło w spór zbiorowy z pracodawcą.
"Problemy i frustracja pracowników narastały jednak latami. Płaca w wysokości 3 tys. zł na rękę to rarytas. Warunki pracy są tragiczne: 35 stopni w pokoju, brak wody do picia, obowiązkowe nadgodziny, ponad te dopuszczane przez prawo pracy, i gigantyczna presja" - czytamy w dzienniku.
A obowiązków cały czas przybywa. PiS zleca ZUS-owi obsługę kolejnych nowych programów m.in. tarcz antykryzysowych, bonów mieszkaniowych i turystycznych, wypłaty z programu 300+, a już wkrótce największego programu społecznego w Polsce - 500+ – oraz programu przewidzianego w Polskim Ładzie – Kapitału opiekuńczego, czyli 12 tys. na każde nowo narodzone drugie i kolejne dzieci.
To wszystko bez ani jednej dodatkowej pary rąk do pracy i złotówki podwyżki - żalą się urzędnicy. Sytuacja jest w ZUS-ie jest tak zaogniona, że możliwe jest "odstąpienie od zadań" pracowników.
– To wiązałoby się np. z opóźnieniami wypłaty emerytur i rent. I niewykluczone, że do tego dojdzie, bo tylko tak radykalna decyzja może doprowadzić do tego, że szefowie ZUS zaczną w końcu z nami na poważnie rozmawiać, a nie straszyć związkowców sądem – powiedział "Wyborczej" jeden ze związkowców.
Strajk w ZUS
Pod koniec lipca Związek Zawodowy Pracowników ZUS zwrócił się do prezes Zakładu z żądaniami, które dotyczyły m.in. wzrostu wynagrodzeń.
Na początku sierpnia w spór zbiorowy z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych weszły kolejne związki zawodowe, a NSZZ "Solidarność" w piśmie do premiera Mateusza Morawieckiego zażądało dymisji prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej.
Zdaniem przewodniczącej zakładowej "S" Reginy Borkowskiej, w Zakładzie panuje chaos, a prezes ZUS "przyjmuje do realizacji kolejne zadania, bez przygotowania pracowników czy też zabezpieczenia dodatkowych środków rekompensujących ich wykonanie".