Formułą 1 żyje już od kilkudziesięciu lat. W swojej karierze był związany m.in. ze stajniami Ferrari i Williamsa. Jeden z najbardziej znanych inżynierów wyścigowych Felipe Massy, obecnie najbardziej rozpoznawalny ekspert Data Science Formuły 1. Rob Smedley w wywiadzie dla INNPoland tłumaczy, do czego wykorzystywane jest big data w wyścigach najwyższej klasy.
Co jest najważniejszym czynnikiem, który decyduje o wygranej w wyścigach Formuły 1? Talent kierowcy, nowoczesność bolidu, czy coś zupełnie innego?
Rob Smedley: Najważniejszym czynnikiem jest zespół. Wysiłek każdego z jego poszczególnych członków i suma współpracy pomiędzy nimi. Obecnie zespoły Formuły 1 mogą liczyć nawet do 2 tysięcy osób. To naprawdę potężna grupa, której liderzy muszą bardzo mocno pilnować tego, by wszyscy potrafili ze sobą współdziałać. Jeżeli te 2 tysiące osób będzie podążało w 2 tysiącach różnych kierunków, to nic z tego nie wyjdzie i nie ma szansy na sukces.
Oczywiście, talent kierowcy jest ogromnie ważny. Tak samo jak szybki samochód. Ale żadne z nich nie będzie w stanie wygrać wyścigu samodzielnie, jeżeli nie będzie miało za sobą zgranej ekipy. Praca zespołowa to zdecydowanie najważniejszy czynnik – myślę, że to się tyczy nie tylko tej branży.
2 tysiące pracowników – to liczba, której nie powstydziłaby się niemała korporacja. Jakie zadania pełnią członkowie zespołu Formuły 1?
Ogromną część, nawet około 70-80 procent zespołu, stanowią inżynierowie zajmujący się na przykład projektowaniem bolidu czy aerodynamiką. Do tego naukowcy od zaawansowanej analizy danych pochodzących z samego pojazdu oraz toru, na którym ma odbywać się wyścig.
Poza tym oczywiście mnóstwo funkcji wspierających: finanse, marketing, PR. Faktycznie trochę jak w korporacji. Ale sercem zespołu są pracownicy techniczni. Którzy muszą być ze sobą doskonale zgrani i pracować jak jeden pojazd. Dzięki temu finalny produkt, bolid, jest w pełni harmonijny i synergiczny. W taki sposób projektuje się najszybsze pojazdy.
Widzowie widzą wyścig. A jakie czynniki są brane pod uwagę przez specjalistów?
Każdy bolid wyposażony jest w około 200 sensorów służących do zbierania danych. To w połączeniu daje około dwóch tysięcy różnych kanałów danych, dostarczających informacji na żywo, w czasie wyścigu. Setki inżynierów zbiera te dane – uwzględniając każdy, nawet najmniejszy element. Analizują każdy ruch wykonany przez samochód, każdy gest kierowcy.
Po tym, gdy inżynierowie zdobędą wszystkie dane, wykorzystują je w celu ich optymalizacji. Starają się by pozwoliły im one uczynić samochód szybszym - jeszcze w czasie trwania wyścigu, lub w przyszłości.
Taka ogromna ilość danych wydaje się być niemożliwa do ogarnięcia przez człowieka… Jakie technologie wspierają zespoły Formuły 1?
Big data. To obszar, który interesował Formułę 1 już kilkadziesiąt lat temu. Mogę powiedzieć, że zajmowaliśmy się big data jeszcze zanim to było modne, ba, zanim w ogóle powstało to pojęcie (śmiech). Od dawna borykamy się z problemem ogromnych ilości danych i tego, w jaki sposób możemy je najskuteczniej przetworzyć. I tu z pomocą przychodzą nowe technologie.
Ogromne znaczenie ma sztuczna inteligencja i uczenie maszynowe. Dzięki algorytmom jesteśmy w stanie przetwarzać dane w odpowiednio szybki sposób - tak, by na koniec nasi data scientists byli w stanie wyciągnąć z nich właściwe wnioski i sugerować najlepsze decyzje biznesowe.
To wszystko musi sporo kosztować. Ile pieniędzy jest inwestowanych rocznie w działy R&D Formuły 1?
Budżety na rozwój, badania i technologie czy w budowę nowych bolidów idą w dziesiątki milionów euro. Ale nie są to pieniądze spożytkowane wyłącznie na jeden sezon wyścigów. Wiele rozwiązań, które są opracowywane na potrzeby F1, znajduje później zastosowanie w samochodach codziennego użytku. Dodatkowo, naukowcy F1 są w stanie dostarczać te rozwiązania dużo szybciej. Dlatego marki tak chętnie w to inwestują.
Zespoły F1 tym się właśnie charakteryzują: dostarczaniem odpowiednich rozwiązań w jak najszybszym czasie. Bo jeżeli nie będą wystarczająco szybkie, wyprzedzi ich konkurencja z innej drużyny. Formuła 1 cały czas szuka nowych technologii, aby być jak najbardziej wydajną – bo nawet niewielkie, dziesiętne części procenta wydajności mogą dać przewagę nad przeciwnikami.
Równie szybko powinna jednak zmieniać się polityka Formuły jeżeli chodzi o neutralność węglową. F1 jest nazywane najbardziej nieekologicznym sportem świata. Czy branża podejmuje już działania, by to zmienić?
Tak, nad kwestiami dotyczącymi wpływu na środowisko pochylają się wszyscy, zarówno drużyny, jak i udziałowcy. Pytanie o to, jak sprawić, by Formuła 1 była bardziej "zielona" to dziś jedno z najważniejszych pytań. Drużyny F1 powinny moim zdaniem brać również większą odpowiedzialność za to, co dzieje się w miastach po tym, gdy zakończy się wyścig. Show trwa 3 dni – i co dalej?
Zmiany klimatyczne i zrównoważony rozwój to obszary, nad którymi powinny obecnie pochylać się z resztą wszystkie organizacje, ze wszystkich branż. Moim zdaniem najważniejsze są małe kroki. Jeżeli kilka tysięcy osób w jakiejś firmie zdecyduje się na nawet najmniejsze pro-środowiskowe działanie, to zaowocuje to potężnym pozytywnym wpływem na środowisko.
Nawiązując do tego, co mówiłem wcześniej – Formuła 1 jest zafiksowana na wydajności. Bo to wydajność daje nam przewagę. Wszystko, co dzieje się w Formule 1 dąży do większej wydajności. I myślę, że w przypadku zielonej zmiany nie będzie inaczej. Tu będzie chodziło o wydajność w przypadku pozytywnego wpływu na środowisko.
Obecnie rozwijasz projekt elektrycznych gokartów dla najmłodszych. Total Karting Zero – o co chodzi?
Chodziło o to, żeby więcej młodych ludzi mogło zacząć uprawiać wyścigi samochodowe. Ten sport jest bardzo drogi, a przez to nie jest dostępny dla wszystkich. Kierowcami formuły zostają głównie osoby pochodzące z naprawdę bogatych rodzin. Ja chcę wyrównać szanse. Chce dać młodym ludziom możliwość wejścia w ten sport – zarówno w roli kierowców jak i techników.
Myślę, że to odpowiedzialność, która spoczywa na moim pokoleniu. Ludzie tacy jak ja powinni umożliwiać zmianę. Kieruje mną z resztą nie tylko altruizm czy idealizm, ale też pasja. Chcę dać innym szansę doświadczyć tego, czego mogłem doświadczyć ja. Tworzymy zatem światową ligę, gdzie dzieci będą mogły uczyć się podstaw sportów motorowych. Szukamy z resztą nie tylko następnych super kierowców, ale super inżynierów i super naukowców.
Mam nadzieję, że niebawem – za rok czy dwa lata – w ten projekt będzie zaangażowanych około miliona dzieci.