Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans zgasił polski apel o wprowadzenie unijnego embarga na rosyjski gaz i węgiel. – Zasada jest taka, że sankcje powinny szkodzić bardziej temu kto jest sankcjonowany, natomiast nie możemy karać samych siebie – wskazał wiceszef KE.
Wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans zachowawczo wypowiedział się podczas spotkania z dziennikarzami w Brukseli.
– Embargo na gaz i węgiel? Wszystko jest na stole. Ale zasada jest taka, że sankcje powinny szkodzić bardziej temu kto jest sankcjonowany, natomiast nie możemy karać samych siebie. Powinniśmy więc bardzo ostrożnie procedować, Niemcy najgłośniej o tym mówią – wskazał polityk, cytowany przez Business Insider.
Przekonywał, że Wspólnota powinna się zastanowić, co faktycznie będzie oznaczać zahamowanie dostaw gazu do Unii Europejskiej.
– Stanowisko Polski w sprawie embarga na rosyjskie surowce jest jasne i myślę, że wiele krajów UE je poprze, ale będą też państwa, które będą przeciwne. Mimo wszystko to powinno pozostać w grze, bo musimy mieć możliwość zaostrzenia sankcji, jeśli będzie taka konieczność – przekonywał Timmermans.
– Nie możemy przeciągać obecnej sytuacji, zakładać, że wszystko zostanie po staremu. Oczywiście w obliczu agresji Rosji trzeba szybko uniezależnić się od rosyjskich surowców. To może wymagać pewnych zmian w planie, ale nie zmiany celów – zaznaczył w kontekście transformacji energetycznej wiceszef KE.
– Jeśli Polska zostanie przy węglu, to będzie działać przeciwko ochronie powietrza i przeciwko klimatowi. Utrudnianie odejścia od węgla nie jest moim zdaniem mądrym rozwiązaniem – podsumował.
Morawiecki o rezygnacji z rosyjskiego gazu, ale nie z ropy
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Premier Morawiecki postanowił wdrożyć w Polsce "tarczę antyputinowską" i w pełni "zderusyfikować" polską gospodarkę. Na czym ma to polegać?
– Wojna na Ukrainie wywołuje ogromne gospodarcze turbulencje i problemy, dlatego rząd PiS postanowił wdrożyć tzw. tarczę antyputinowską. W walce tej będziemy jednocześnie przeciwdziałać inflacji - która jest dużo wyższa niż przewidywało większość ekonomistów, ale prócz kwestii inflacyjnych będziemy skupiać się na sprawach związanych w miejscami pracy, ze wsparciem firm, które do tej pory działały na rynku rosyjskim. Będziemy zajmowali się derusyfikacją polskiej i europejskiej gospodarki – powiedział premier.
Mowa była o rolnikach, którzy dostaną większe dopłaty. Niezamożni odbiorcy gazu będą chronieni przed podwyżkami, a firma budująca gazociągi dostanie 3 miliardy złotych.
Zdaniem komentatorów w zapowiedziach Morawieckiego zabrakło słów o odcięciu Polski od dostaw rosyjskiej ropy. Morawiecki mówił za to sporo o uniezależnieniu się od gazu z Rosji – co jest stosunkowo prostym zadaniem. Gazociągi i dostawy z kierunków innych niż Rosja niedługo będą działać na 100 proc. O ropie premier się nie zająknął.