Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Jak informowaliśmy w INNPoland.pl, Disney+ wystartował 12 lipca 2019 r. Obecnie jest dostępny m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii, Puerto Rico, Belgii, Danii, Finlandii, Islandii, Luksemburgu, Norwegii, Szwecji, Portugalii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Indiach, Indonezji, Irlandii, Japonii, Monako, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Włoszech.
Polscy widzowie musieli czekać na Disney+ prawie 3 lata. Po przymiarkach, reklamach, zapowiedziach, platforma ogłosiła w końcu oficjalną datę startu. The Walt Disney Company poinformowało właśnie, że latem 2022 roku Disney Plus zadebiutuje w 42 krajach i 11 terytoriach. W Polsce stanie się to 14 czerwca.
"Ulubione filmy i seriale Disneya, Pixara, Marvela, National Geographic, Star Wars i występujące pod marką Star produkcje FX, 20th Century Studios czy Searchlight, w jednym miejscu" – potwierdził w mediach społecznościowych polski oddział Disneya. Czym zatem chce skusić Disney+? Przede wszystkim biblioteką własnych produkcji. Z komunikatu prasowego wynika, że polscy widzowie od momentu otwarcia dostępu do platformy w Polsce będą mogli obejrzeć produkcje z uniwersum Gwiezdnych Wojen (m.in. "The Book of Boba Fett" i "The Mandalorian) czy Marvel Cinematic Universe (m.in. "Moon Knight" oraz "Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni").
Czytaj też: Netflix testuje opłatę za dzielenie się hasłem. Koniec taniego oglądania?
Nie zabraknie również animacji i bajek (m.in. "Luca", "Encanto"), filmów własnych (m.in. "Cruella") czy uznanych produkcji (m.in. "Grey's Anatomy: Chirurdzy" czy "Simpsonowie").
Pod względem opłaty miesięcznej Disney+ nie odstaje od innych platform streamingowych. Dostęp kosztuje 28,99 zł za miesiąc, ale przy rocznej opłacie z góry, cena jest nieco bardziej atrakcyjna - to 289,90 zł. W praktyce dostajemy dwa miesiące "za darmo".
Disney może nieco zagrozić Netfliksowi, tym bardziej, że ten staje się coraz droższy. Najpierw w USA, potem we Włoszech i wreszcie – w Polsce. Od dłuższego czasu Netflix przymierza się do ostrzejszej walki z osobami, które dzielą jedno konto na parę gospodarstw domowych. Ostatnio ostrzegawcze komunikaty na ekranie zaczęli dostawać także użytkownicy znad Wisły. "Pomóż nam potwierdzić, że to Twoje konto. Możemy wysłać kod weryfikacyjny na adres" czy "Jeśli nie mieszkasz z właścicielem tego konta, musisz założyć własne, aby kontynuować oglądanie" - to dwa z wyświetlających się na ekranie komunikatów.
Choć mogło to nieźle nastraszyć użytkowników, to uzyskanie kodu SMS od znajomego czy rodziny nie jest wielkim problemem. Obecnie abonenci platformy nadal czekają na możliwe bardziej drastyczne kroki, choć te nie nastąpiły jeszcze nawet w Stanach Zjednoczonych.
"Serwis Netflix oraz wszelkie treści, do których dostęp następuje przy jego użyciu, są przeznaczone wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego i nie mogą być udostępniane żadnym osobom, które nie mieszkają z użytkownikiem w gospodarstwie domowym" – jasno wskazuje punkt 4.2 regulamin serwisu.
Co może się stać, gdy mimo to udostępniamy nasze konto innym osobom? O tym traktuje punkt 5.
"Netflix zastrzega sobie prawo do likwidacji lub zawieszenia konta użytkownika, gdy wymagają tego względy ochrony użytkownika, firmy Netflix lub jej partnerów przed skutkami kradzieży tożsamości lub innych nieuczciwych działań" – zaznacza dokument.