Niemcy planowali wyprodukować w tym roku 700 tys. aut więcej niż będą w stanie. Największy spadek zaliczy Volkswagen, który wypuści na rynek aż pół miliona samochodów mniej. Odpuści więc najtańsze modele, skupiając się na wyższej półce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niemieccy producenci wyprodukują 700 tys. samochodów mniej niż planowano na początku tego roku - pisze Martin Śliwa w "Rzeczpospolitej". Niemiecki przemysł motoryzacyjny ma problemy z dostawą części. Spada więc produkcja i coraz częściej trudno dostać jakąkolwiek zniżkę u dealera.
Najbardziej ucierpiała Grupa Volkswagen, która w tym roku wyprodukuje ponad pół miliona aut mniej w stosunku do planów. Mercedes zetnie produkcję o 80 tys. a BMW nawet o 100 tys. aut.
"Volkswagen koncentruje się na swoich markach premium, które przynoszą największą marżę. Produkcja w Porsche nawet wzrasta, a w Audi tylko nieznacznie maleje" - czytamy w "Rz". Ale to i tak tylko prognozy, obarczone postępującą niepewnością w związku z wojną w Ukrainie i blokadą Chin z powodu zakażeń koronawirusem.
Jak pisze "Rz" w Niemczech już dziś coraz trudniej kupić nowe auto z rabatem. Dealerzy nie muszą sprzedawać za wszelką cenę - wręcz przeciwnie. Teraz to oni rządzą na rynku. Jeśli ktoś chce mieć nowe auto, musi poczekać i zapłacić więcej. To nie wszystko - auta używane o niewielkim przebiegu osiągają dziś na rynku wtórnym wyższe ceny niż w momencie pierwszej sprzedaży u dealera.
"Nie wszystkie straty produkcyjne i zaległości będą mogły zostać nadrobione w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Dlatego istnieje duże ryzyko, że niemiecki rynek samochodowy zamknie rok 2022 z nowym negatywnym wynikiem" - pisze "Rz".
Za nowy samochód zapłacimy więcej niż przed rokiem
Po trudnych dwóch latach pandemii, które uderzyły także w rynek motoryzacyjny, spodziewano się, że ograniczenia w produkcji samochodów na świecie, z którymi do dziś mierzą się producenci, stopniowo zaczną ustępować. Jeszcze pod koniec ub.r. były ku temu przesłanki. - Sytuacja zaczęła się poprawiać na przełomie roku, zauważyliśmy lekkie odkorkowanie zamówień i nieznaczne skrócenie terminów oczekiwania na dostawę pojazdu - przyznaje Katarzyna Siwek z Carsmile, serwisu internetowego będącego marketem samochodów na abonament.
Ale zaraz dodaje: - Teraz znów jest sporo informacji o przestojach związanych z wojną lub punktowymi lockdownami w Chinach. Dlatego, jeśli ktoś potrzebuje samochód lub wie, że będzie go potrzebował za pół roku lub za osiem miesięcy, bo na przykład wygasa mu umowa wynajmu, powinien jak najszybciej zamówić pojazd - mówi Siwek.