A w innych krajach też jest wysoka inflacja - mówią Morawiecki wespół z Glapińskim, sugerując, że wcale nie jest źle. To naginanie rzeczywistości. Prawda jest taka, że mamy jeden z najwyższych w UE wskaźników inflacji, najdroższe kredyty (co miało pomóc w okiełznaniu inflacji) i najwyższy wzrost cen paliwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
- Inflacja w Polsce oczywiście jest taka sama, jak w innych krajach naszej strefy geograficznej, naszego obszaru gospodarczego, którego jesteśmy częścią, całego świata - perorował podczas wystąpienia po kolejnej podwyżce stóp procentowych. Wystarczy szybki rzut oka w statystyki, żeby zobaczyć jak bardzo Morawieckiemu i Glapińskiemu odjechał peron.
Tak, inflacja jest problemem na całym świecie. Również w strefie euro i w UE. Tylko że mówimy o zupełnie innej skali tego problemu. Owszem, są kraje, w których inflacja jest wyższa - ale to wyjątki. Chodzi przede wszystkim o kraje bałtyckie. Rzućmy okiem na dane za kwiecień (na świeższe dane jeszcze czekamy), dotyczące inflacji HICP - czyli liczonej według tych samych zasad. W Polsce GUS najczęściej posługuje się wskaźnikiem CPI.
Według informacji opublikowanych przez Eurostat, średnia inflacja (HICP) w UE wyniosła 8,1 procent. W strefie Euro - czyli grupie państw, które przyjęły wspólną walutę - inflacja jest niższa i wynosi 7,4 procent.
Jeśli zestawimy wszystkie 27 państw Unii w tabeli z inflacją, Polska znajdzie się na miejscu 21. Przypomnijmy - to dane za kwiecień, gdy Eurostat zanotował u nas 11,4 proc. inflacji HICP. Gorzej od Polski wypadają tylko Rumunia (11,7 proc.), Bułgaria (12,1 proc.), Łotwa (13,1 proc.), Czechy (13,2 proc.). Litwa (16,6 proc.) i Estonia (19,1 proc.).
Rok wcześniej inflacja w strefie Euro wynosiła 1,6 proc. Roczna inflacja w Unii Europejskiej wyniosła 8,1 proc. w kwietniu 2022 r., w porównaniu z 7,8 proc. w marcu. Rok wcześniej stawka wynosiła 2,0 proc.
Najniższe roczne wskaźniki odnotowano we Francji, na Malcie (po 5,4 proc.) i Finlandii (5,8 proc.). Morawiecki i Glapiński nie mogą o tym nie wiedzieć, a mimo wszystko brną i porównują polską inflację do unijnej.
Warto też zauważyć, że polskie HICP nie jest wskaźnikiem do końca wiarygodnym. Odczyt zaburzają tymczasowe obniżki stawek VAT na żywność, paliwa i energię. Inne kraje też zdecydowały się na podobne ruchy - mimo wszystko jesteśmy w ogonie Europy pod względem inflacji.
Mamy najdroższe kredyty w UE
Szef NBP zwrócił też wczorej uwagę, "że w tej chwili stopy nie są jakieś szczególnie wysokie, jeśli spojrzymy na ostatnie 20 lat naszej gospodarki". Tak, to prawda. Ale nie cała. Drogie kredyty, efekt podwyższania stóp procentowych, miały zatrzymać inflację. To się nie udaje - ona ciągle rośnie. A kredyty mamy już najdroższe w całej Unii.
Średnie oprocentowanie nowych hipotek wynosi w naszym kraju 5,95 proc. Dla porównania, w Finlandii jest to 0,91 proc., w Hiszpanii – 1,54 proc., w Niemczech – 1,65 proc., a w Czechach – 3,73 proc. To dane zebrane przez portal RynekPierwotny.pl.
Przypomnijmy, że polscy kredytobiorcy znów oberwą po kieszeni. W środę dziewiąty raz z rzędu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego. Uchwała weszła w życie w czwartek 9 czerwca. Stopa referencyjna wzrosła do 6 proc. To kolejna zła wiadomość zarówno dla osób, które dopiero planują zaciągnąć kredyt hipoteczny, jak i tych, którzy już go spłacają.