Nie taki miał być efekt wprowadzania sankcji na Rosję. Mija blisko 7 miesięcy od wywołania przez Putina wojny w Ukrainie, a ten wciąż ma się dobrze. Dlatego wysocy rangą urzędnicy Białego Domu są zawiedzeni, bo sankcje nie działają, jak się spodziewali. Jednak dają im jeszcze czas, oczekują, że w 2023 roku przyniosą zamierzony skutek.
Reklama.
Reklama.
Poważni urzędnicy Białego Domu i wywiadu zawiedzeni sankcjami nałożonymi na Rosję
Spodziewali się mocniejszego spadku PKB kraju-agresora, który zaatakował Ukrainę
Póki co są cierpliwi i liczą, że najpóźniej w przyszłym roku sankcje zaczną działać
Niemniej presja na Joe Bidena rośnie ws. uznania Rosji za państwo wspierające terroryzm
"Wysocy rangą przedstawiciele administracji USA są zawiedzeni dotychczasowymi skutkami sankcji nałożonych na rosyjską gospodarkę" - podaje CNN i dodaje, powołując się na swoje źródła, że Rosja "prawdopodobnie manipuluje statystykami".
- Oczekiwaliśmy, że takie rzeczy jak SWIFT i wszystkie sankcje blokujące przeciwko rosyjskim bankom totalnie zniszczą rosyjską gospodarkę i we wrześniu będziemy mieli do czynienia z dużo bardziej osłabioną gospodarczo Rosją, niż tą, z którą mamy do czynienia obecnie - powiedział CNN wysoki rangą urzędnik.
Spadek PKB Rosji jest zdecydowanie mniejszy od oczekiwanego. Jak czytamy w komunikacie PAP, są jednak urzędnicy, których zdaniem "reżim sankcyjny" od początku był nastawiony na "średni i długi termin", a jego efekty będą najbardziej odczuwalne "wraz z upływem czasu".
Urzędnicy z USA i zachodnich służb wywiadowczych, jak podaje PAP powołując się na CNN, spodziewają się, że najcięższy moment dla rosyjskiej gospodarki może nastąpić pod koniec obecnego roku lub w pierwszej połowie przyszłego roku.
To moment, w którym Rosja nie będzie już w stanie dłużej wspierać firm, które wstrzymały produkcję z powodu sankcji. To z kolei wymusi falę bankructw i bezrobocia.
Coś działa
Źródła CNN podkreślają, że kluczowym obszarem, gdzie sankcje odnoszą swój pożądany efekt, są kontrole eksportu m.in. półprzewodników, które znacznie ograniczyły zdolności produkcyjne rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Z drugiej strony, jest też bardzo poważny czynnik łagodzący zapaść rosyjskiej gospodarki po nałożeniu na nią sankcji. To rekordowe przychody ze sprzedaży surowców energetycznych.
Według Jasona Blazakisa byłego dyrektora w Departamencie Stanu USA odpowiedzialnego za sankcje, to m.in. efekt spóźnionych sankcji na rosyjski sektor energetyczny i uzależnienia Europy od surowców.
Czytaj także:
Presja na Bidena
Odpowiedzią na to ma być wprowadzenie limitu cen rosyjskiej ropy naftowej, który według zamierzeń państw G7 ma zostać przyjęty do grudnia - podaje PAP. Według Blazakisa inną bronią w amerykańskim arsenale pozostaje uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm.
To zmusiłoby jeszcze więcej zagranicznych firm do porzucenia działalności w Rosji i odstraszyło kraje trzecie od inwestycji ze względu na ryzyko sankcyjne.
Jednak póki co administracja prezydenta Joe Bidena wyklucza taki ruch. Tłumaczy to m.in. tym, że może to negatywnie odbić się w kontekście porozumienia w sprawie eksportu ukraińskiej żywności. Mimo to presję na Biały Dom w tej sprawie wywiera zarówno Kongres, jak i ukraińskie władze.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl