Koniec darmowego prądu dla więźniów. Decyzja Ministerstwa Sprawiedliwości wchodzi w życie, podano też stawki. Mimo że nie są wygórowane, resort Ziobry liczy na milionowe wpływy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Koniec uprzywilejowania więźniów, oni też będą płacić za prąd
Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło odpowiednie przepisy i podało stawki
Resort Ziobry jest nastawiony na wpływy do budżetu liczone w "milionach" złotych
Ministerstwo Sprawiedliwości dobrało się do kieszeni więźniów i osób tymczasowo aresztowanych. Jak podaje Fakt.pl, osadzeni nie będą mogli za darmo korzystać z czajnika, radia czy telewizora.
Mowa nie o poborze opłat za regularne, codzienne zużycie, ale za korzystanie z dodatkowego sprzętu, o ile zgodę na takie wyraził zakład karny. Opłata ma być zryczałtowana, czyli nie będzie uzależniona od rzeczywistej ilości zużytej energii elektrycznej.
"Wysokość zryczałtowanej miesięcznej opłaty związanej z użytkowaniem w celi mieszkalnej dodatkowego sprzętu elektronicznego lub elektrycznego ustalono na poziomie 20 zł miesięcznie" – napisano w uzasadnieniu projektu rozporządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości.
"Powyższa kwota została obliczona na podstawie średniej wartości poboru energii elektrycznej przez najpopularniejsze urządzenia dopuszczone do użytku w zakładach karnych i aresztach śledczych oraz średniego czasu ich użytkowania w ciągu miesiąca" – dodano.
Założono, że skazany będzie gotował wodę 5 razy dziennie, a z telewizora, radia czy wieży będzie korzystał przez 10 godzin dziennie. Przyjęto, że cena kWh (kilowatogodziny) to 60 gr. To wyliczenie poniżej obowiązującej taryfy, a przecież podwyżki jeszcze przed nami.
Urzędnicy szacują, że nawet 90 proc. osadzonych może zostać objętych opłatą, a dochody z niej mogą sięgać nawet 15,7 mln zł rocznie. Opłata ma wejść w życie od 1 stycznia 2023 r.
Reforma więziennictwa wprowadzi nie tylko pobór opłat od skazanych za korzystanie z prądu, ale też m.in. zlikwiduje im przywilej dostępu do świadczeń medycznych. Od teraz i oni, jak każdy, będą musieli swoje odstać w kolejkach do lekarzy.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Od pół roku do ośmiu lat za kratami grozi osobom, które rozminęły się z prawdą podczas składania wniosku o dodatek na węgiel. Resort środowiska zapowiada kontrole, choć ledwie miesiąc temu minister klimatu i środowiska wręcz wyśmiewała pomysł karania obywateli za oderwane od rzeczywistości wnioski.
– Nie wyobrażam sobie, że urzędnik rusza do poszczególnych mieszkań. Nie jesteśmy państwem policyjnym – mówiła jeszcze w sierpniu Anna Moskwa.
Jednak teraz samorządy dostają pisma z resortu. "W świetle niepokojących informacji o próbach wyłudzenia dodatków przez wnioskodawców, sztucznie dzielących gospodarstwa domowe, gminy są zobowiązane do starannej weryfikacji składanych wniosków o dodatek węglowy oraz danych w nich zawartych" - czytamy w dokumencie.
"W razie wątpliwości w zakresie prawdziwości informacji przedstawionych przez wnioskodawcę we wniosku, gmina zobowiązana jest do wyjaśnienia stanu faktycznego. W przypadku stwierdzenia przez gminę, że wnioskodawca zamieścił we wniosku informacje niezgodne z tym stanem faktycznym, niezbędne jest zawiadomienie organów ścigania oraz odmowa wypłaty dodatku węglowego" – dodano.