Podstawowe wydatki związane z pogrzebem oscylują wokół podobnych przedziałów w całej Polsce. Za usługi firmy pogrzebowej trzeba zapłacić co najmniej 2 tys. zł. Do tego często dochodzi koszt przewozu ciała ze szpitala do chłodni rzędu kilkuset złotych (w zależności od trasy).
Businessinsider.pl donosi, że za przygotowanie ciała trzeba zapłacić około 500 zł. Najprostsza trumna sosnowa kosztuje ponad 900 zł. Nagrobek to wydatek od 3 do kilkunastu tysięcy złotych (w zależności od rodzaju kamienia i tego, czy jest podwójny, czy pojedynczy).
Najdrożej jest w Warszawie. Za udostępnienie miejsca grzebalnego na tradycyjny grób murowany na 20 lat na Cmentarzu Południowym trzeba zapłacić 2210 zł. Na Cmentarzu Północnym – 1330 zł.
Dla porównania w Zielonej Górze trzeba zapłacić 432 zł za miejsce na grób ziemny i 648 zł za miejsce na grób murowany. W Poznaniu jednomiejscowy grób ziemny kosztuje 900 zł, a dwuosobowy – 1,5 tys. zł.
Tymczasem osoby, które chowają bliskich, nie mogą liczyć na wymierną pomoc od państwa. Zasiłek pogrzebowy opiewa na 4 tys. zł. Stawka nie była podnoszona od marca 2011 r. Wcześniej świadczenie wynosiło 200 proc. przeciętnej pensji w dniu śmierci osoby, która ma być chowana.
Przedstawiciele branży pogrzebowej nie mają wątpliwości, że obecna stawka zasiłku jest niewystarczająca, aby pokryć koszty pochówku. – Rodzina kupuje często najtańszą trumnę, wieniec, ubranie, miejsce na cmentarzu i już wówczas wydaje te pieniądze, a nie ma tu jeszcze mowy o księdzu, pomniku czy innych wydatkach. Mówię o tanim pogrzebie. Dzisiaj branża pogrzebowa to już nie jest biznes. Czasy biznesu się skończyły – wskazuje w rozmowie z portalem pan Piotr, który prowadzi zakład pogrzebowy w woj. mazowieckim. Jego zdaniem 4 tys. zł to niewiele.
Podobnego zdania jest prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej Robert Czyżak. Z jego szacunków wynika, że za pogrzeb trzeba obecnie zapłacić średnio 7-8 tys. zł, czyli dwa razy więcej niż kwota zasiłku. – W dużych aglomeracjach nawet 10 tys. zł to za mało, by pokryć te wydatki – przekonuje. Jak dodaje, branża domaga się dwukrotnego zwiększenia zasiłku pogrzebowego.
Wzrost cen odczuwają także zakłady pogrzebowe, co może przełożyć się także na koszty pogrzebów. Czyżak ujawnił, że do tej pory za gaz od PGNiG płacił 90 zł za MWh. Od stycznia ma to być 780 zł. Inny dostawca zaproponował 1300 zł, czyli o prawie 1500 proc. więcej.
W takiej sytuacji kremacja, za którą dziś trzeba zapłacić około tysiąc złotych, musiałaby kosztować kilkanaście tysięcy złotych. W tym kontekście problematyczne są także chłodnie. – Zużycie nie będzie malało, a my stoimy przed koniecznością powiedzenia ludziom, że nie jesteśmy stanie obsłużyć pogrzebu, bo nie mamy za co zapłacić rachunków za energię – wskazuje.
"Gazeta Wyborcza" donosi, że podwyżka zasiłku pogrzebowego ma jednej z punktów kampanii wyborczej w 2023 r. Z jej informacji wynika, że stawka miałaby wzrosnąć do 5 tys. zł.
Jak przekazał wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed w odpowiedzi na interpelację poselską "obecnie w resorcie trwają szczegółowe analizy dotyczące możliwości zmiany zasiłku pogrzebowego". Jednak nie ujawnił, jakie kwoty są na stole.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, tegoroczne obchody Wszystkich Świętych mogą być dużo bardziej nerwowe niż w poprzednich latach. Niewykluczone, że ceny zniczy będą aż o 100 proc. wyższe niż w 2021 r. Koszty windują przede wszystkim rosnące ceny szkła, które już teraz wzrosły o około 60 proc.
W związku z tym część firm ograniczyła produkcję, ponieważ obawiają się, że towar może nie znaleźć nabywców. Jeśli zainteresowanie zakupem zniczy zmaleje, a klienci wykupią dostępne towary, to zniczy może w tym roku zabraknąć.