Afera spożywcza na wielką skalę. CBŚP wykryło "tłuszcze techniczne" w mięsie. Niczego nieświadomi najwięksi gracze branży mięsnej w Polsce mieli sprzedawać drób wcześniej karmiony paszą z komponentami paliwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Za oszustwem stać mają małożonkowie z Poznania – Maciej i Monika J. Usłyszeli zarzuty popełnienia oszustw na kwotęponad 170 mln zł
Na nasze stoły trafiało mięso zwierząt, które były karmione komponentami do produkcji paliwa. Drób karmiony był paszą zawierającą tzw. tłuszcze techniczne. O "wielkiej aferze spożywczej" piszą portale Onet i Wirtualna Polska.
Z informacji WP wynika, że Centralne Biuro Śledcze Policji (CBŚP) przeszukało w ubiegłym tygodniu kilkadziesiąt zakładów produkujących paszę do karmienia drobiu. Jak podaje Onet, za oszustwem ma stać małżeństwo z Poznania – Maciej i Monika J., którzy prowadzą polski oddział niemieckiej firmy Berg+Schmidt.
Techniczne kwasy tłuszczowe sprowadzane z Rosji, Ukrainy i Malezji mieli sprzedawać producentom pasz jako tłuszcze paszowe. Para usłyszała zarzuty popełnienia oszustw na kwotę ponad 170 mln zł. Mieli przyznać się do zarzutów.
Podejrzaną karmę nieświadomie stosowały bardzo znane firmy z branży mięsnej. Efektem oszustw było to, że zwierzęta hodowlane dostawały do jedzenia paszę z tłuszczami technicznymi.
Zarzuty dotyczą lat 2020-2022, ale śledczy sprawdzają także dostawy z poprzednich lat.
Tłuszcze techniczne były sprowadzane do Polski w cysternach, m.in. z Ukrainy, Rosji i Malezji, potem jednak sprzedawano je jako spożywcze. WP podkreśla, że śledczy mają dowody, iż polskie kurczaki i kaczki dostawały w pożywieniu oleje techniczne, przeznaczone do produkcji smarów i biopaliw.
"Trudno z góry zakładać, czy i jak szkodliwe mogły być te tłuszcze techniczne(...). Mogą zawierać zanieczyszczenia związkami niebezpiecznymi dla zdrowia konsumentów - mówi w rozmowie z Onetem anonimowy biotechnolog pracujący w branży spożywczej.
Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że w tym tygodniu prokuratura i Główny Inspektorat Weterynarii mają otrzymać szczegółowe badania fałszowanych olejów. Teoretycznie drób wyhodowany z użyciem pasz zawierających wadliwy olej nie ma prawa trafić na rynek.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Nie pierwsza afera
To już kolejny raz, gdy drób, który trafia na nasze stoły, jest fatalnej jakości. Jak infomorwaliśmy na początku września, aż 99,1 proc. filetów z piersi kurczaka,sprzedawanych pod marką własną w kilku supermarketach,nosi znamiona choroby białych włókien.
Od stycznia do lipca 2022 r. aktywiści Stowarzyszenia Otwarte Klatki fotografowali opakowania filetów z kurczaka marki własnej pięciu sieci handlowych (Biedronka, Lidl, Kaufland, Netto i Aldi). W 40 sklepach w 13 miastach wykonali w sumie 751 zdjęć, na podstawie których oceniali obecność i poziom zaawansowania białych włókien w mięsie.
Wyniki tej analizy są druzgocące dla sieciówek. Stowarzyszenie Otwarte Klatki informuje, że chorobę białych włókien zaobserwowano w 99,1 proc. wszystkich przebadanych próbek. Z kolei 34,6 proc. filetów poddanych analizie wykazuje najwyższy poziom stadium choroby.
Stowarzyszenie tłumaczy, że w hodowli kurczaków na mięso wykorzystuje się rasy szybko rosnące. Od połowy ubiegłego wieku kurczaki były poddawane sekcji genetycznej, aby poprawić jakość produkcji. Obecnie brojlery rosną cztery raz szybciej niż kurczaki 50 lat temu, co ma wpływ na kondycję zdrowotną.