Pełen absurdów i niesprawiedliwości – taki jest system emerytalny w Polsce w opinii prof. Pawła Wojciechowskiego, byłego ministra finansów. Jego zdaniem, winne są przede wszystkim upolitycznienie i brak przejrzystości.
Reklama.
Reklama.
Upolityczniony i pełen absurdów – taki jest system emerytalny w Polsce zdaniem prof. Pawła Wojciechowskiego
Były minister finansów, a obecnie główny ekonomista w ugrupowaniu Szymona Hołowni twierdzi, że rząd ukrył mnóstwo "oszczędności" w gąszczu przepisów
Wskazuje też na największe błędy rządzących i fakt, że lwia część emerytów nie dostanie "czternastek"
Prof. Paweł Wojciechowski to były minister finansów i były główny ekonomista ZUS, obecnie szef rady gospodarczej Polski 2050. W rozmowie z money.pl ekonomista wskazał na absurdy i niesprawiedliwości w polskim systemieemerytalnym.
Jego zdaniem, niesprawiedliwości nie tkwią w istocie tego systemu, ale w jego upolitycznieniu oraz ukrywaniuróżnychkosztów. Wspomina tu choćby próby oszczędzania na emeryturach rolniczych, na których rolnicy będą stratni. Inny przykład to likwidacja możliwości przeliczania kwoty bazowej dla pracujących rencistów.
– Kolejną niesprawiedliwością będzie również to, że 14. świadczenie, którego nie ma przewidzianego w budżecie na ten rok, będzie finansowane z Funduszu Rezerwy Demograficznej. Nie dostanie go wiele osób, które przez lata finansowały ten fundusz – powiedział w money.pl Wojeciechowski.
– Bulwersujące jest pozostawienie przepisu wplecionego w "roladkę" przepisów z czasów pandemii, zawieszającego naliczanie odsetek od "spóźnionych" wypłat świadczeń do momentu zakończenia sporu sądowego przez ZUS ze świadczeniobiorcą – dodał.
Tu problem jest podwójny, a nawet potróijny. Wysokainflacja skutecznie zjada wartość odzyskanej renty czy zasiłku w ZUS, gdy processądowy trwa długo. Potrójny, bo – jego zdaniem – po reformie sądownictwa takie procesy jeszcze bardziej się wydłużyły.
Jak podkreślił, rząd zaszył sporo takich "oszczędności" w gąszczu przepisów. Jednak zdaniem prof. Wojciechowskiego, największą niesprawiedliwością jest to, że system emerytalny staje się coraz mniej przejrzysty, a coraz bardziej uznaniowy.
– Pojęcie sprawiedliwości zostało wykorzystane do upolitycznienia emerytur,propagandysukcesuiukryciarealnychkosztów. Takie działania uderzają w korzystną dla gospodarki zasadę ubezpieczeniową: "ile włożyłeś, taką będziesz miał emeryturę" i podkopują resztki zaufania Polaków do tego systemu – podsumował Wojciechowski.
Kaczyński w rozmowach z wyborcami z uśmiechem na ustach opowiadał o tym, że w 2023 roku emerytów i rencistów czeka "obfita waloryzacja". Problem w tym, że jej obfitość nie wynika z bogacenia się przez Polskę, a przez to, żeinflacja w 2022 roku była skrajnie wysoka.
Wyliczenia "Faktu" pokazują, jak dużo zyskają parlamentarzyści-emeryci. Poza Jarosławem Kaczyńskim, który otrzymuje ok. 7500 zł brutto emerytury i zyska 1110 zł, sporo "zarobi" na inflacji także Antoni Macierewicz. Wypracował 3600 zł emerytury, dostanie 530 zł brutto więcej.
Z kolei wspomniana wcześniej Joanna Senyszyn pobiera... 13 tysiecy 300 złotych. Po waloryzacji zyska koleje 1970 zł brutto . Ta posłanka ma jeszcze dodatkową emeryturę z Parlamentu Europejskiego, ok. 7 tys. zł miesięcznie.
Dla wyżej wymienionych emerytura to dodatek do pensji. Z Sejmu dostają uposażenie i dietę posła w kwocie 16,8 tys. zł brutto miesięcznie.
Inny poseł PiS, a zarazem szef kancelarii premiera Marek Kuchciński też jest na emeryturze. Zyska 680 zł brutto. Senator PiS Stanisław Karczewski będzie pobierał emeryturę wyższą o 1270 zł brutto.
Waloryzacja emerytur i rent w 2023 roku
Zgodnie z ustawą przyjętą przez rząd Zjednoczonej Prawicy, tegoroczna waloryzacja – podobnie jak poprzednie – będzie kwotowo-procentowa.
Oznacza to, że emeryturaminimalna oraz świadczenia do kwoty 1700 zł brutto będą podnoszone "na sztywno" o 250 zł. Po prostu wzrost procentowy byłby tu mniej korzystny, więc wprowadzono waloryzację kwotową.
Procent z kolei będzie obowiązywał dla świadczeń mniejszych niż minimalne oraz wyższych niż 1700 zł brutto. W tym drugim przypadku będą to kwoty wyższe niż 250 zł. Siłą rzeczy najwięcej zyskają ci, którzy mają najwyższe świadczenia.
W piątek 13 stycznia o godz. 10:00 Główny Urząd Statystyczny podał ostateczne dane dotyczące inflacji konsumenckiej w grudniu 2022 r. Wyszło 16,6 proc.
Dzięki temu mamy już pełne dane za cały ubiegły rok, średnioroczna tak zwana inflacja emerycka wyniosła 14,8 proc. i o tyle na pewno wzrosną emerytury i renty od marca 2023 roku.
Waloryzacja najpewniej będzie jednak jeszcze wyższa, bo – zgodnie z ustawą – wyliczana jest na podstawie "średniorocznego wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku zwiększonym o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia".