Wszystko wskazuje na to, że Tczew będzie kolejnym polskim miastem z bezpłatną komunikacją miejską. Zaskakuje powód: po analizie kosztów okazało się, że będzie to tańsze, niż dokładanie z miejskiej kasy do pomorskiego systemu biletowego FALA. W efekcie w Tczewie każdy będzie mógł po prostu wsiąść do autobusu i jeździć do woli.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kolejne polskie miasto będzie miało darmową komunikację miejską
Za darmo będzie mógł jeździć każdy, niezależnie od miejsca zamieszkania czy wieku
Władze Tczewa wyliczyły, że bardziej opłaci im się zrezygnować z opłat, niż dopłacać do wspólnego pomorskiego biletu
– Tczew będzie miał bezpłatną komunikację miejską, dla wszystkich, bez względu na grupę wiekową i miejsce zamieszkania – przekazał prezydent Tczewa, Mirosław Pobłocki. "Dziennik Bałtycki" pisze, że Tczew miał dołączyć do systemu FALA, który umożliwi planowanie i opłacenie podróży transportem publicznym w województwie pomorskim.
Po analizie opłacalności okazało się, że najprawdopodobniej byłoby to dla Tczewa droższe, niż całkowite zrezygnowanie z opłat za komunikację miejską.
- FALA jest za droga. Efekt, jaki uzyskujemy, niestety nie rekompensuje kosztów, które ponosimy. Wolę te pieniądze przeznaczyć na bezpłatną komunikację w mieście – powiedział Pobłocki na antenie Radia Zet.
Przyznał, że już teraz miasto musi zapłacić 440 tysięcy zł za system FALA, a pojawiają się głosy, iż koszt jednorazowego biletu sięgnie w nim 6 złotych. Zdaniem władz Tczewa prościej będzie całkowicie zrezygnować z opłat za transport.
Bilety coraz droższe
Kilka dni temu polskie spółki kolejowe podniosły ceny biletów. Spółka PKPIntercity SA ogłosiła, że ceny bazowe jednorazowych biletów będą wyższe średnio o 17,8 proc. dla pociągów EIP, 17,4 proc. dla pociągów EIC i 11,8 proc. dla pociągów TLK/IC.
Szybko okazało się, że w praktyce przekłada się to na prawie 200 zł w Pendolino z Warszawy do Gdańska czy Krakowa. Oczywiście mowa o II klasie. Zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem w Niemczech nowego biletu miesięcznego.
Od kwietnia za 49 euro miesięcznie będzie można jeździć wszystkimi pociągami regionalnymi i komunikacją miejską w całym kraju. To mniej więcej tyle, ile bilet pomiędzy dwoma dużymi polskimi miastami. I to nie leżącymi po różnych stronach kraju.
Nowe ceny biletów kolejowych wywołały burzę, postanowił się nimi zająć rząd. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna" rząd z jednej strony przekonuje, że podwyżki i tak nie są wysokie. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk stwierdził, że PKP Intercity dostało z rezerwy premiera 575 mln złotych. I gdyby nie to, podwyżki byłyby kilka razy wyższe.
Pociąg synonimem luksusu
Więcej o wyższych cenach biletów w PKPpisaliśmy w innym artykule w INNPoland. Wyższe ceny energii elektrycznej jako powód do podwyżek nie przekonały części podróżujących. Swoimi spostrzeżeniami podzielili się na Facebooku, gdzie jeden z internautów poinformował, że za przejazd drugą klasą z Warszawy do Krakowa od 11 stycznia będzie trzeba zapłacić 200 zł.
Kolejny użytkownik portalu wskazał, że również w drugiej klasie, ale pociągu EIP na trasie Kołobrzeg – Katowice albo Trójmiasto – Bielsko-Biała cena wyniesie już 265 zł. Na Facebooku czytamy też, że jeśli trzy osoby zdecydują się jechać z Gdańska do Warszawy pociągiem EIP, będzie je to kosztowało 1014 zł.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Z wyliczeń użytkownika wyniknęło, że na tych trasach tańsza byłaby podróż samochodem. "Jeszcze większy brak konkurencyjności. Jeździ tylko ten, kto musi lub ma zniżki" – czytamy w następnym komentarzu.