Koniec pięcioletniego sporu Dziubaków z Raiffeisen Bank. Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok w najgłośniejszej polskiej sprawie frankowej. Unieważnił umowę i przyznał bankowi prawo do zatrzymania wypłaty. Była to pierwsza sprawa z polskiego podwórka, w której głos zabrał TSUE.
Reklama.
Reklama.
Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał wyrok ws. państwa Dziubaków, którzy w 2008 r. zaciągnęli kredyt na 400 tys. zł na 40 lat, indeksowany we frankach szwajcarskich
Sąd unieważnił umowę, ale przyznał bankowi prawo do zatrzymania wypłaty
Wyrok sądu jest prawomocny
Najgłośniejszy spór frankowiczów zakończony
7 lutego 2023 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał wyrok w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków, którzy wytoczyli spór Raiffeisen Bankowi. Sąd oddalił apelację banku i unieważnił umowę.
Jak podaje Businessinsider.pl, najwięcej wątpliwości budził fakt, czy Raiffeisen Bank może, w razie przegranej, wstrzymać wypłatę do momentu aż klienci zwrócą zaciągnięty kredyt. Sąd uznał, że bank może to zrobić.
Adwokaci reprezentujący państwa Dziubaków – Agnieszka Plejewska i Grzegorz Sikorski są zadowoleni z decyzji SA. – Jeszcze rano baliśmy się, że dziś nie zapadnie wyrok albo, że sprawa zostanie przekazana do ponownego rozpatrzenia do sądu I instancji, a sąd jednak wydał rozstrzygnięcie, i to korzystne dla nas – oceniła Plejewska.
Państwo Dziubakowie kontra niedozwolone klauzule
Małżeństwo zaciągnęło kredyt hipoteczny w Raiffeisen Banku w 2008 r. na kwotę 400 tys. zł na okres 40 lat. Bank udzielił kredytu w złotych, ale indeksowanego dofranka szwajcarskiego.
W ocenie państwa Dziubaków bank umieścił w umowie klauzule niedozwolone. W związku z w 2017 r. tym pozwali bank do Sądu Okręgowego w Warszawie. Była to zaraz pierwsza sprawa frankowiczów, która trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
Wyrok TSUE i sądu I instancji
3 października 2018 r. TSUE orzekł, że "nieuczciwe warunki dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione zasadami ogólnymi". Poza tym wskazał, że to "konsument ma decydujące zdanie, co jest dla niego lepsze". Jednak Dziubakowie bronili swego i przekonywali, że ich oczekiwania spełni tylko unieważnienie umowy.
Dwa miesiące po tym wyroku głos w tej sprawie zabrał sędzia Kamil Gołaszewski. W wyroku I instancji uznał, że bank w sposób rażący naruszył interesy konsumentów, ponieważ nie poinformował ich o ryzyku. Kurs franka szwajcarskiego na dłuższą metę jest nie do przewidzenia. Sąd ocenił, że bank jednostronnie kształtował kurs franka.
Sędzia oddalił powództwo o zapłatę, czyli nie zasądził na rzecz państwa Dziubaków 240 tys. zł z odsetkami. To kwota, którą zdążyli już spłacić. Uznał bowiem, że kapitał, który otrzymali z banku, jest wyższy niż spłacona suma. Do spłaty pozostało im 160 tys. zł. Wyrok I instancji nie zadowolił ani Dziubaków, ani banku, więc sprawa została skierowana do Sądu Apelacyjnego.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Bank może zatrzymać wypłatę, jeśli przegra
Tym, co poróżniło już i tak zwaśnione strony, było to, czy Raiffeisen Bank może wstrzymać wypłatę, w razie przegranej, a klienci będą musieli zwrócić pożyczony kredyt.
Gdy zapadał wyrok I instancji stosowano teorię salda. W jej myśl pieniądze zwraca strona, która zdobyła większą korzyść. W sprawie Dziubaków kredyt nie był spłacony w całości. W takiej sytuacji mogło dojść do oddalenia żądania zapłaty. Bank wówczas mógłby domagać się dotychczas niespłaconej części.
W lutym 2021 r. Sąd Najwyższy przyjął uchwałę, która dała prymat teorii dwóch kondykcji. Zgodnie z nią strony zgłaszają żądania zwrotu oddzielnie, a sąd nie kompensuje ich automatycznie.
Sąd przyznał prawo do zatrzymania
Pełnomocnicy Raiffeisen Banku Małgorzata Bakuła i Błażej Pietrzyk, prawnicy z kancelarii Baker McKenzie, powoływali się na prawo do zatrzymania. Chodzi w nim o to, że strony muszą zwrócić wzajemne świadczenia w razie odstąpienia od umowy. Każdej stronie należy się prawo do zatrzymania, do momentu aż druga strona nie zwróci świadczenia lub nie zabezpieczy roszczenia o zwrot.
Przedstawiciele banku przekonywali, że to prawo chroni zwrot kapitału, a odsetki od kwoty dochodzonej nie rosną. Jednak prawnicy państwa Dziubaków argumentowali, że to bank przygotował umowę i nie przekazałkredytobiorcom informacji o ryzyku. Domagali się zastosowania teorii dwóch kondykcji i nie chcieli, aby sąd uwzględnił zarzut zatrzymania.
Ostatecznie Sąd Apelacyjny uznał, że Raiffeisen Bank ma prawo do zatrzymania. – Zasądził kwotę na rzecz kredytobiorców, ale skoro kapitał nie został spłacony, bankowi przysługuje prawo zatrzymania – wskazuje adwokat Anna Dombska, reprezentująca frankowiczów w sporach z bankami, cytowana przez Businessinsider.pl.
Bank wytoczył przeciwko Dziubakom oddzielne postępowanie, w którym domagał się zwrotu kapitału zwaloryzowanego o inflację, a także kosztów poniesionych przez bank z uwagi na bezumownego korzystania z pieniędzy. Żąda od nich prawie dwukrotności kwoty kredytu (około 800 tys. zł). Jednak sędzia Edyta Jefimko stwierdziła, że ta druga sprawa nie ma znaczenia.
Niewykluczone, że do grona frankowiczów, którzy w końcu będą wiedzieli, na czym stoją, dołączą kolejni kredytobiorcy. Niedługo TSUE ma bowiem odpowiedzieć na pytania, czy bankowi należy się roszczenie z tytułu bezumownego korzystania z pieniędzy.