W wakacje pojawiły się wątpliwości, czy Polacy będą mieli czym ogrzewać się zimą. Wybuchła panika, a przed kopalniami ustawiały się kolejki rodem z PRL. Węgiel, mimo wysokich cen, wyprzedawał się w sklepach internetowych w tak ekspresowym tempie, że serwery nie wytrzymywały obciążenia.
Rząd postanowił rozwiązać ten problem, sprowadzając surowiec zza granicy. Jak poinformował minister aktywów państwowych Jacek Sasin, do Polski przyjechało 12,5 mln ton węgla. Surowiec przypłynął na 242 statkach, później został załadowany do 3300 pociągów i ponad 50 tys. ciężarówek i wyruszył po kraju.
Wicepremier przypomniał, że każda rodzina ogrzewająca się węglem otrzymała dodatek węglowy rzędu 3 tys. zł, a dodatkowe pieniądze przekazano importerom, aby tona węgla kosztowała nie więcej niż 2 tys. zł. W dystrybucji surowca uczestniczyło 2450 gmin.
Dokładnie w tym samym czasie, kiedy Sasin chwali się liczbami, w Gdańsku sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" w lokalnym porcie nadal zalegają pokłady węgla. Problem w tym, że wiatr rozwiewa pył, co ma katastrofalne skutki dla powietrza, a więc i dla mieszkańców.
Pył węglowy unosi się nad dzielnicami: Nowy Port, Stogi, Letnica czy Stogi. Jak to możliwe? Węgiel leży w porcie bez żadnych zabezpieczeń. Wśród mieszkańców pojawiają się także komentarze, że węgiel sprowadzony zza granicy jest słabej jakości, choć premier Mateusz Morawiecki obiecywał, że będzie inaczej.
Pomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przeprowadził we wtorek kontrolę w sprawie portu, który leży w porcie. Natomiast Zarząd Morskiego Portu Gdańsk zapewnił, że zapłaci za czyszczenie chodników, ulic i infrastruktury. Polecił operatorom portowym kontrolowanie, czy surowiec jest prawidłowo zabezpieczony i zadeklarował, że na bieżąco monitoruje jakość powietrza.
Jednak mieszkańcy podkreślają, że problem nie został rozwiązany. Od 11 stycznia zorganizowano cztery spotkania, w których wzięli udział przedstawiciele miasta i służby. Na dwóch z nich pojawili się reprezentanci Portu Gdańsk.
Na spotkania zawitali też protestujący z transparentami, na których napisali: "Precz z tym pyłem, bo zrobimy wam zadymę" i "Węgiel jest dobry na s...anie, lecz nie taki, miły panie".
Port należy do państwa i Gdańsk nie ma wpływu na to, co dzieje się na jego terenie. – Niestety, mamy dziś taką sytuację, w której zyski spółki w całości idą do skarbu państwa, a kosztami środowiskowymi jesteśmy obarczeni my. Po tych pierwszych spotkaniach obserwowaliśmy lekkie uspokojenie w pyleniu, ale teraz sytuacja znowu się pogarsza – przekonywał podczas jednego ze spotkań wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak, cytowany przez dziennik.
Z kolei prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wysłała pismo do premiera z prośbą o interwencję. "Jestem przekonana, że jest Pan w stanie zaproponować rozwiązania, dzięki którym możliwa będzie zarówno efektywna realizacja zadań Portu, jak i zapewnienie bezpieczeństwa oraz komfortu mieszkańcom Gdańska" – czytamy w liście.
Wzrost cen węgla i jego intensywny import zza granicy przełożył się nie tylko na problemy dla mieszkańców Gdańska. Coraz więcej gospodarstw domowych zmaga się również z ubóstwem energetycznym. Takie są wnioski z badania "Wydatki na zakup węgla w gospodarstwach domowych w sezonie 2022/2023" przeprowadziła firma badawcza Minds & Roses na zlecenie Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW).
Ponad połowa Polaków uważa, że zakup węgla jest dużym (40 proc.) lub bardzo dużym (17 proc.) obciążeniem finansowym. Z kolei 45 proc. ankietowanych przyznaje, że na zakup surowca przeznaczyło przynajmniej 10 proc. swoich dochodów.
Tym samym takie osoby znajdują się w grupie obywateli walczących z ubóstwem energetycznym. To wzrost o 69 proc. w porównaniu do ubiegłego sezonu grzewczego.
Z kolei 12 proc. gospodarstw domowych, czyli około 500 tys. rodzin znajduje się w grupie skrajnie ubogich energetycznie. Takie rodziny na zakup węgla wydają co najmniej 20 proc. swoich dochodów.