Mężczyzna nie zapłacił 500 zł za pośrednictwo w pozyskaniu pożyczki. Sprawa trafiła do sądu, a jego dług urósł do niemal 80 tys. zł. Do akcji wkroczył sam prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Reklama.
Reklama.
Przez 15 lat uzbierał ogromny dług. Wszystko przez brak zapłaty
Mężczyzna zawarł umowę pośrednictwa, aby otrzymać pożyczkę. Koszt tej usługi wynosił 500 zł. Jak podaje Interia, za każdy dzień zwłoki w uregulowaniu tej kwoty przedsiębiorca miał dostawać 20 zł. W ciągu roku oprocentowanie osiągnęło poziom 1460 proc.
Klient postanowił uchylić się od zapłaty za pośrednictwo. Przedsiębiorca skierował więc sprawę do sądu. W 2007 r. Sąd Rejonowy w Bytomiu wydał nakaz zapłaty. Później ruszyło postępowanie egzekucyjne.
Prokuratura ujawniła, że do maja 2022 r. klientowi naliczono ponad 76,6 tys. odsetek. Do takiej kwoty urósł dług w ciągu 15 lat. Przez ten czas komornik przejął od dłużnika prawie 39 tys. zł.
Ziobro domaga się, aby sąd stosował przepisy
Klient nie dawał za wygraną i poprosił o pomoc prokuraturę. Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, postanowił skierować do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną. Domaga się w niej uchylenia nakazu zapłaty, ponownego rozpatrzenia sprawy, a także wstrzymania działań komornika.
Ziobro uważa, że bytomski sąd złamał przepis kodeksu cywilnego. W czasie, gdy umowa była w mocy, ten artykuł wskazywał, że maksymalna wysokość odsetek nie może przekraczać czterokrotności wysokości stopy kredytu lombardowego NBP (22 proc. w skali roku).
W rezultacie odsetki wynosiły 1460 proc. i były kilkadziesiąt razy wyższe niż limit ustawowy. Śledczy uważają, że sąd w Bytomiu z niewyjaśnionych przyczyn nie posłużył się przepisami, których celem jest ochrona interesów słabszych uczestników obrotu gospodarczego przed wygórowanymi lichwiarskimi odsetkami.
W ocenie prokuratury sama treść pozwu powinna skłonić sąd do zbadania umowy pośrednictwa. Dzięki temu mógłby stwierdzić, że narusza ona zasady współżycia społecznego.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Policja go skuła, ale niesłusznie. Dostanie 50 tys. zł
To niejedyna wątpliwa sprawa, o której jest głośno w ostatnim czasie. Policjana oczach sąsiadów skuła mężczyznę i zawiozła go na komisariat. Był zatrzymany przez 23 godziny. Okazało się, że jego zatrzymanie było niesłusznie i dostanie 50 tys. zł zadośćuczynienia.
"Rzeczpospolita" pisze, że sądy zauważyły bulwersujące okoliczności zatrzymania. Dzień przed zatrzymaniem przywiózł on wraz z żoną do domu ich nowo narodzone dziecko, które pierwszy miesiąc swojego życia spędziło na OIOM-ie i wymagało specjalistycznej opieki lekarskiej. Sąd uznał, że czynności wykonywane przy zatrzymaniu jego ojca – w szczytowej fazie pandemii koronawirusa – zwiększyło ryzyko zakażenia noworodka.
Do samego zatrzymania doszło w miejscu publicznym – na osiedlu, gdzie mężczyzna mieszka razem z rodziną, na oczach sąsiadów. Sąd zauważył, że obecność kilku policjantów, publiczne aresztowanie były nieproporcjonalne do wagi sprawy i naraziły dobre imię i pozycję zawodową mężczyzny na uszczerbek.
Skuty na oczach sąsiadów mężczyzna został przesłuchany dopiero po ponad 20 godzinach od chwili zatrzymania, nie miał też możliwości kontaktu z adwokatem. Ostatecznie postępowanie przygotowawcze przeciwko niemu zostało umorzone.