Takiego poziomu hipokryzji, jak u Artura Sobonia to chyba jeszcze nie widziałem. Wiecie, co powiedział? Że wydajemy już pieniądze z KPO. Tego KPO, którego nie dostaliśmy. Jak to jest możliwe? Domyślacie się? Tak: jedziemy na krechę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wydajemy już środki z KPO, mówi Artur Soboń, wiceminister finansów. Kiedy to usłyszałem, pomyślałem, że coś ze mną niedobrze! Bo jak to, dostaliśmy pieniądze z KPO, a ja nic o tym nie wiem?! Przecież to news roku, w końcu ruszą inwestycje, miliardy odblokowane…
Słucham dalej Sobonia, a ten mówi, że KPO ruszyło, ale jest… prefinansowane. Ręce mi opadły i uderzyły w ziemię. No to jak ruszyło, skoro go nie ma?!
Panie wiceministrze Soboń, niech pan sobie wyobrazi taką sytuację. Wraca ktoś podpity w środku nocy do domu, żona w przedpokoju czeka z patelnią, gotowa na wyprowadzenie druzgocącego ciosu. A ten ktoś wtedy mówi:
– Ależ kochanie, ja tylko opijałem z kolegami premię.
– Premię dostałeś? - pyta żona, luzując chwyt na patelni.
– No nie, ale przecież dostanę.
Co się dzieje? Oczy tego człowieka zachodzą ciemnością, mózg ostatkiem świadomości rejestruje metaliczny pogłos odbijający się od ścian przedpokoju...
Żadna patelnia nie spadła na głowę wiceministra finansów, mimo że uczestniczył właśnie w takiej sytuacji.
Co powiedział Soboń?
– Uważam, że dzięki KPO możemy mieć o pół punktu procentowego PKB więcej, w przyszłym roku nawet o jeden punkt procentowy […] Myśmy uruchomili z PFR-u pieniądze, aby nie tracić czasu, bo KPO dostaniemy, ale dzisiaj już realizujemy inwestycje. KPO ruszyło, tylko jest prefinansowane – tak powiedział w programie "Kropka nad i" TVN24.
Nie nawołuję do dokonania na panu Soboniu aktu przemocy, ale jakiś kubeł zimnej wody by się przydał. Bo takich bzdur naprawdę dawno nie słyszałem, a rządy PiS podbiły poprzeczkę wysoko.
Ten sam Artur Soboń w innych wypowiedziach przyznaje, że Polska do tej pory nie złożyła nawet żadnego wniosku o wypłatę.
– Mam nadzieję, że 30 maja zakończy się spór czy te zmiany są konstytucyjne, czy nie i będziemy mogli składać pierwszy wniosek o płatność ze środków z KPO – stwierdził Artur Soboń w "Gościu Wydarzeń" Polsat News.
Jak to jest z tym KPO?
Już dwa lata temu premier Morawiecki chwalił się, że wystarał się o KPO. Nie wystarał się. Gdyby zamiast niego w Brukseli siedział ślepy koń, to i tak dostałby pieniądze na KPO. Może nawet większe, z litości.
Potem okazało się, że żeby dostać te pieniądze, trzeba spełnić kilka warunków. Niewygórowanych. Większość państw UE nie miała z tym żadnego problemu. 22 kraje już dostały zaliczki albo i pełne transze. Cieszą się wagonów wypchanych świeżutkimi banknotami.
Kilka państw czeka na peronie. Holandia, Irlandia, Szwecja, Polska i Węgry. Jak najgorsi uczniowie w klasie, którzy nie potrafią załatwić najprostszych spraw. Uparci jak osły, bo nikt nie będzie im mówił, co mają robić. A trzeba zrobić naprawdę niewiele.
Gdyby PiS spiął się i wprowadził tempo, w jakim demolował Trybunał Konstytucyjny, sprawa byłaby załatwiona w tydzień. I to z podpisami prezydenta, wszystkimi pieczątkami itp.
Wiecie skąd są pieniądze na mityczne prefinansowanie KPO? Zapewnia je Polski Fundusz Rozwoju, ten wielki wehikuł inwestycyjny, który miał rozbujać polską gospodarkę. A skąd PFR ma pieniądze? Zostało mu trochę, chyba 15 miliardów, z tarcz antycovidowych. Tych, które rozbujały inflację.
A wiecie, skąd są te pieniądze? PFR wypuścił obligacje, które ma skupować Narodowy Bank Polski, ten sam, co ma pilnować, żeby inflacja była w ryzach. Summa sumarum te pieniądze są wirtualne, bo wszystko jest… na kredyt. Czyli rząd PiS po raz kolejny zadłuża Polskę i Polaków, zamiast spiąć się i spełnić warunki wypłaty KPO. To, na które czekamy DWA LATA.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Przypomnijmy, że choć minęły dwa lata od przyjęcia KPO przez polski rząd i rok od zaakceptowania go przez KE, to do dzisiaj do Polski nie popłynęły jeszcze żadne fundusze. Powodem jest niewywiązanie się z kamieni milowych dotyczących sądownictwa. Sprawa utknęła w Trybunale Konstytucyjnym i nie wydaje się, by mogła być szybko załatwiona. Przynajmniej jeśli mówimy o rozwiązaniu zgodnym z prawem...