W środę, 19 lipca bieżącego roku, podpis złożyła piątka ministrów rolnictwa - z Polski, Bułgarii (reprezentowała go pani ambasador), Słowacji, Rumunii i Węgier. Zakaz ma chronić interesy grupy określonej jako "nieformalna koalicja państw przyfrontowych" i ich rynki rolnicze, zapewniając uczciwe warunki konkurencji.
Na spotkaniu zabrakło ministra rolnictwa Ukrainy oraz zaproszonego ministra rolnictwa z Mołdawii. Oficjalnie nie przybyli z przyczyn obiektywnych.
– Mamy za niecałe już dwa miesiące, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, otworzyć granicę. Chcę wyraźnie powiedzieć, tutaj z Ministerstwa Rolnictwa Rzeczypospolitej Polskiej, nie otworzymy tej granicy – powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej.
28 kwietnia Komisja Europejska osiągnęła porozumienie z Polską, Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Słowacją w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. 2 maja KE poinformowała o przyjęciu tymczasowych środków zapobiegawczych dotyczących przywozu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, które obowiązywały do 5 czerwca i zostały przedłużone do 15 września bieżącego roku.
Premier w dalszej części przemówienia zauważał, że Komisja Europejska powinna przygotować regulacje wydłużające zakaz, albo zrobią go sami.
Mateusz Morawiecki powtarzał, że Polska zapewnia tranzyt zboża z Ukrainy, nawet jak sama go nie przyjmuje. Szef resortu rolnictwa wskazał, że przez nasz kraj przejechało łącznie styczniu 114 tys. ton pszenicy i kukurydzy. W marcu 120 tys. ton, a w czerwcu 260 tys. ton. Apelował do UE o stworzenie długofalowych mechanizmów chroniących rynki rolnicze. Wojna na Ukrainie wpływa destabilizacyjnie na rynek.
– Ograniczenia, które wprowadziła Komisja Europejska dla tych czterech zbóż, przyniosły efekt nieoczekiwanie dla nas wszystkich dobry efekt (...) To pokazuje, że ograniczenie (...) spowodowało, że eksport z Ukrainy nadal się utrzymuje, a nawet jest dwukrotnie u nas w Polsce wyższy – przekazał minister rolnictwa Robert Telus.
Przedłużenie zakazu uznał za mocny argument. Piątka krajów przyfrontowych ma wspólne stanowisko, by zakaz wydłużyć nawet do końca roku. Dodał, że ta koalicja nie jest przeciw nikomu, a jest dla rolników i Ukrainy. Chcą, by ich głos był słyszany w Unii Europejskiej.
W poniedziałek Rosja zawiesiła swój udział w umowie zbożowej. Wpłynęło to negatywnie na ceny zboża, a federacja postawiła swoje żądania.
Czytaj także: https://innpoland.pl/196307,ceny-pszenicy-juz-rosna-po-zerwaniu-umowy-zbozowej-rosja-stawia-zadaniaRosja ogłosiła w poniedziałek, że odstępuje od międzynarodowego porozumienia, które pozwalało Ukrainie na eksport żywności i nawozów. Od poniedziałku, jak informuje portal cenyrolnicze.pl, podniosły się ceny ziarna konsumpcyjnego, pszenicy paszowej i rzepaku. Rzecznik Kremla, Dimitrij Pieskow, przedstawił żądania, po których spełnieniu będzie możliwy powrót do dalszego honorowania umowy. W oświadczeniu Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji podkreśliło, że kraje zachodnie muszą wyłączyć sankcje na rosyjskie nawozy i żywność.