Pewien przedsiębiorca wylądował na ponad rok w areszcie. Nie miał jak zawiesić działalności gospodarczej, więc ZUS nadal naliczał mu składki. Po powrocie na wolność okazało się, że musi uregulować zaległości, choć działalności nie był w stanie prowadzić. ZUS zostawił mu jednak furtkę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niecodzienny przypadek opisuje "Rzeczpospolita". Chodzi o sprawę w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, która dotyczy aresztowanego przedsiębiorcy. Mężczyzna trafił do aresztu, ale nie miał ustanowionego pełnomocnika, który mógłby w jego imieniu zawiesić działalność.
Z kolei rodzina nie odwiedzała go w więzieniu. Nie miał więc komu zlecić zawieszenia działalności. W efekcie na jego koncie w ZUS powstały zaległości składkowe.
Kiedy mężczyzna odzyskał wolność, okazało się, że na jego koncie w ZUS powstały spore zaległości. Przedsiębiorca zwrócił się więc do Zakładu z pytaniem, czy za okres, w którym miał zarejestrowaną działalność gospodarczą, ale jej faktycznie nie wykonywał, bo przebywał w areszcie, musiał opłacać składki na ubezpieczenia społeczne.
Jego zdaniem płacić nie musiał, ale ZUS miał inne zdanie ten temat.
Zakład z pieniędzy nie zrezygnował...
Jak pisze "Rz" ZUS odpowiedział przedsiębiorcy w standardowy sposób, przypominając, że pozostawał on w obowiązku opłacania składek. ZUS dodał, że wnioskodawca nie dokonał zawieszenia działalności gospodarczej w okresie przebywania w areszcie. Rodziło to, zdaniem urzędników, domniemanie, że jest ona faktycznie prowadzona.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
... ale uchylił furtkę
ZUS w korespondencji dodał, że to domniemanie nie musi być zgodne z prawdą. I jeśli wnioskodawca udowodni, że jest inaczej, to może być zwolniony z opłaty. Ale ciężar udowodnienia, że działalność nie była wykonywana, leży na barkach przedsiębiorcy.
Biorąc pod uwagę specyfikę miejsca, w którym się znajdował, przedsiębiorca raczej nie będzie miał problemów z udowodnieniem, iż działalności nie mógł wykonywać.
W przyszłym roku składki ZUS będą gigantyczne
Rząd pracuje już nad ustawą budżetową na 2024 rok. Z założeń można się wiele dowiedzieć, np. inflacja w przyszłym roku ma wynieść 6,6 proc., a wzrost PKB – 3 proc. Jednak to nie wszystko.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, w założeniach pojawił się też zapis o prognozowanym przeciętnym wynagrodzeniu w 2024 r. To dane dotyczące tzw. średniej krajowej, a na jej podstawie wylicza się m.in. składki ZUS dla przedsiębiorców, w tym samozatrudnionych na JDG.
Jedno jest pewne, szok przeżyją samozatrudnieni, bo dla nich prowadzeniedziałalności będzie jeszcze droższe, składkiZUS staną się przytłaczające.
W oparciu o przeciętne wynagrodzenie przy pełnym ZUS-ie kwota do odprowadzenia każdego miesiąca to obecnie 1418 zł. Do tego składkazdrowotna – minimum 381 zł miesięcznie, ale jest liczona procentowo od dochodu, więc z reguły to dużo wyższe kwoty.
Zdaniem rządu, średnia krajowa w 2024 r. wzrośnie o 9,7 proc., do poziomu 7794 zł brutto. Widać w tym spory optymizm, że mimo wciąż bardzo wysokiej inflacji, wynagrodzenia (statystycznie) wzrosną mocniej niż ceny.
– Oznacza to, że w 2024 roku przedsiębiorca zapłaci miesięcznie 175,70 zł więcej składek na ubezpieczenie społeczne – powiedział "Faktowi" dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego. Z tego wynika, że tylko składki na ubezpieczenia społeczne w 2024 r. wyniosą 19 tys. 130 zł.