Prof. Marek Belka upomniał premiera Mateusza Morawieckiego. Ten zdaje się wciąż ignorować fakt, że w części przyczynił się do prywatyzacji sektora publicznego w Polsce, za co teraz krytykuje i oskarża Platformę Obywatelską. "Czy moglibyście – Ty, Twój szef i reszta Waszej kliki – przestać traktować nas Polaków, jak idiotów?" – zapytał retorycznie Belka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mateuszu, to właśnie TY doradzałeś, jak te NASZE pieniądze zagospodarować. W banku, którego TY byłeś szefem, TWOI LUDZIE doradzali przy prywatyzacji. Czy moglibyście – TY, TWÓJ SZEF i reszta WASZEJ KLIKI – przestać traktować NAS POLAKÓW jak idiotów?" – napisał na Twitterze prof. Marek Belka, były minister finansów, premier i prezes NBP, obecnie europoseł.
Słowa pisane wielkimi literami zostawiamy celowo, w dyskusji w mediach społecznościowych to premier Mateusz Morawiecki najpierw zastosował takie wykrzyknienia, by podkreślić swoje emocjonalne zaangażowanie w sprawę, której... sam był trybikiem.
"Ale ból w szeregach PO i sprzyjających jej mediach! Zapytam wiec drugi raz: gdzie są NASZE pieniądze z WASZEJ prywatyzacji? Jakie PROGRAMY dla LUDZI uruchomiliście za 57,8 mld zł?" – na tak zadane pytanie przez Morawieckiego odpowiedział prof. Belka.
Do sprawy odniósł się również prof. Leszek Balcerowicz, wtórując prof. Belce jednym słowem: "celne".
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Jak to było z prywatyzacją?
Ewidentnie premier Mateusz Morawiecki ma problem z wytłumaczeniem swojej przeszłości i kontekstu, w jakim jest przedstawiany w kwestii doradzania przy prywatyzacji państwowych spółek.
"Panie Premierze, dlaczego nie mówi Pan Polakom, że osobiście Pan zarabiał na 'haniebnym procederze prywatyzacji'. Pański 'zagraniczny' bank doradzał PKPS.A. w prywatyzacji PKP Energetyka oraz PKP Cargo" – napisał na Twitterze Karnowski.
"Dostał Pan, jako prezes 'obcego' banku, zapłatę za tę usługę, która w części sfinansowała Pana wielomilionowe wówczas zarobki, a w części – jako dywidenda – została wytransferowana z Polski do Pańskich ówczesnych mocodawców na wyspach brytyjskich. Nie głupio Panu?" – dodał.
Na tym jednak Karnowski nie poprzestaje. A jako były prezes PKP S.A. (w latach 2013-2015) miał wgląd we wszystkie sprawy związane z umowami państwowej spółki.
"Przychody ze sprzedaży w 2015 r. spółki PKP Energetyka – z czym Donald Tusk nie miał nic wspólnego – posłużyły na zakup pociągów od polskich producentów dla PKP Intercity i na całkowitą spłatę historycznego długu PKP (już nieaktualne – zadłużeni są pod korek)" – napisał b. prezes PKP S.A.
Jak dodał, transakcja była "ultra transparentna", opublikowano jej szczegóły, a rząd cały czas kontrolował spółkę poprzez Urząd Transportu Kolejowego i Urząd Regulacji Energetyki.
"Prywatny właściciel świetnie nią zarządzał, nie tak jak nominaci PiS – PKP Cargo (utrata połowy rynku i 90 proc. wartości od 2015 r.) i PKP Intercity (spóźnia się dużo bardziej niż Koleje Ukraińskie w czasie wojny). Dlaczego – tak jak w przypadku sprzedaży części Lotosu – rząd ukrywa przed Polakami szczegóły nacjonalizacji PKP Energetyka?" – zapytał retorycznie Karnowski.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Przypomniał też, że w latach 2013/14 PKP S.A. sprzedało na GPW większość akcji PKP Cargo po średniej cenie 70 zł oraz to, że Jarosław Kaczyński na specjalnej konferencji mówił: "Nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji. W naszej strategii z 2007 roku też to było przewidziane. Chodzi o cenę".
"W 2015 kurs akcji wzrósł do 95 zł. Od 2015 r. PKP Cargo zarządają nominaci PiS. Dziś kurs akcji to 15,50 zł przy ponad 50 proc. inflacji w tym okresie. Spółka straciła 50 proc. rynku głównie na rzecz niemieckiego Deutsche Bahn (w Polsce!)" – napisał Karnowski.
"Wyparowały 4 miliardy złotych. PKP Cargo nie skorzystało z okazji zarobienia na przewiezieniu przez Polskę ukrainskiego zboża, które wskutek tego zostało w Polsce. Zarobili pisowscy nominaci" – podsumował.