Od mniej więcej miesiąca wiadomo, że ceny paliw w Polsce urwały się z choinki. Są po prostu sztucznie zaniżane. Skąd to wiemy? Na świecie drożeje ropa, w Polsce drożeje dolar (za który kupuje się ropę). A ceny hurtowe na Orlenie i na stacjach państwowego giganta lecą w dół. Jeśli cieszysz się z taniego paliwa, niedługo zapłaczesz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Interaktywny wykres, który widzicie poniżej, pokazuje, jak bardzo państwo ingeruje w rynek paliw. W Polsce wbrew zdrowemu rozsądkowi paliwa tanieją. Jak pisaliśmy w INNPoland, rząd zdecydował – przed wyborami paliwo ma być po prostu tanie. Dlatego stawki na stacjach ponownie odkleiły się od rzeczywistości.
Aby to policzyć, porównaliśmy średnie ceny benzyny Pb 95 (Euro 95) na polskich stacjach, hurtowe ceny Orlenu na to paliwo oraz cenę ropy na światowych rynkach. W tym ostatnim przypadku oparliśmy się na cenie ropy Brent. Przeliczyliśmy ją na litry (przyjmując, że baryłka to 159 litrów), jej cena została przeliczona na złote po kursie średnim NBP z danego dnia. Uwzględniliśmy więc wahania kursu amerykańskiej waluty.
Co nam wyszło?
Drożeje ropa, w górę poszedł kurs dolara, paliwa powinny drożeć – to mówi logika rynkowa i logika w ogóle. To pokazuje nasz wykres. Ale paliwa nie drożeją, bo idą wybory. "Polityka Insight" informuje nawet, że Orlen korzysta ze strategicznych rezerw paliw, by utrzymać niski poziom cen na stacjach. "Ma to ograniczyć inflację i wspomóc PiS w wyborach" – czytamy.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Władza robi jednak wszystko, by tuż przed wyborami móc się pochwalić, że inflacja w końcu spadła poniżej 10 procent. To i tak będzie wyjątkowo wysoki wskaźnik na tle reszty Europy, ale padnie w końcu jakaś psychologiczna bariera.
A że Orlen ma w Polsce prawie monopol na hurtowy handel paliwami (kontroluje 65 proc. tego rynku), to sztuczne i nierynkowe obniżanie cen tych paliw jest możliwe.
Zauważmy, że ostatnio Orlen praktycznie codziennie obniża hurtowe ceny paliw. Paliwo w hurcie jest dziś już tańsze niż w lutym 2022 roku. Niestety, będą tego konsekwencje i możemy być pewni, że po 15 października ceny na stacjach poszybują w o wiele wyższe rejony. Oby nie skończyło się tak, jak na Węgrzech.
Polak, Węgier, dwa bratanki?
Pamiętacie, co zrobił węgierski rząd w 2022 roku? Sztucznie ustalił urzędową, niską cenę paliwa. W ten sposób oparł cały rynek paliw na swoim państwowym koncernie MOL. Innym po prostu nie opłacało się sprowadzać paliw z zagranicy, bo musiałyby dokładać do interesu.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Identycznie dzieje się już w Polsce. Innym firmom niż Orlen już nie opłaca się sprzedawać paliw. Cierpią na tym zarówno firmy, które importowały pozostałe 35 proc. paliw do sprzedaży hurtowej, jak i ich klienci. To nie tylko stacje paliw, ale i duże firmy transportowe, którym zaczyna brakować ropy i benzyny, które są głównym kosztem w ich działalności.
Na Węgrzech doprowadziło to do sytuacji, w której na rynku po prostu zabrakło paliwa. Postawiony pod ścianą węgierski rząd w ciągu jednego grudniowego wieczoru zniósł limit cen na paliwa.
Efekt był taki, że w kilkadziesiąt minut benzyna na stacjach zdrożała z odpowiednika ówczesnych 5,52 zł do ponad 7,40 zł na litrze. Dziś jest po 7,94 zł. Wszystkie aktualne dane w tekście podajemy w przeliczeniu na złotówki i opierając się na tabelach firmy e-petrol.pl.
Konsekwencje będą bolesne
Obecnie średnia cena benzyny w Czechach to 7,60 zł za litr, na Słowacji 7,86 zł. W Polsce da się już zatankować za "piątkę" z przodu, cena benzyny na niektórych stacjach spadła poniżej 6 złotych. Średnio kosztuje mniej więcej 6,05 zł.
Cena paliwa może zostać urealniona już w dzień po wyborach. Ile wtedy będziemy płacić? Może kilka, może kilkanaście groszy mniej niż Czesi czy Słowacy. A jednocześnie dramatycznie podskoczy wskaźnik inflacji.
Skąd to wiemy? Bo tak właśnie stało się na Węgrzech! U nich inflacja i tak była już bardzo wysoka i jeszcze skoczyła do góry, przebijając magiczną barierę 25 procent. Do dziś Węgrom udało się ją zbić do zaledwie nieco poniżej 20 procent.