Mamy chwilowo najtańsze paliwa w Europie. Takie cuda to tylko w okresie przedwyborczym, wszystkie świąteczne się przy nich chowają. Tymczasem były prezes Lotosu, Paweł Olechowicz, nie zostawia na Danielu Obajtku suchej nitki. Zwraca uwagę na poważny problem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polacy przecierają oczy ze zdumienia, widząc ceny na pylonach, a Czesi zacierają ręce i szturmują nasze stacje. Nie ma żadnych złudzeń, że na tak tanim paliwie skorzysta jedynie PiS, tankując kampanię wyborczą. Bo stracić może nawet sam Orlen. Głos w sprawie zabrał były prezes Lotosu, Paweł Olechowicz, z którym rozmawiała redakcja money.pl.
"Kara finansowa dla firmy, prezesa i zarządu powinna być ogromna, bo to jest działalność na szkodę spółki, na szkodę właścicieli mniejszościowych, a długofalowo także działanie na szkodę na klienta" – tak były prezes Lotosu ocenił działania Orlenu.
Olechowicz wskazuje, że obecna polityka zaniżania cen uderzy w klientów, akcjonariuszy, państwo, a wreszcie w samą spółkę. Jego zdaniem akcjonariusze Orlenu mają prawo skierować o to sprawę do sądu.
Zdaniem Pawła Olechowicza jedyną możliwością tak dużej obniżki cen jest zalanie rynku ogromną ilością paliwa. A żeby to zrobić, Orlen musi zużyć rezerwy materiałowe, które powinny służyć jako zabezpieczenie dla krajowej gospodarki w razie kryzysu. Te informacje potwierdza "Polityka Insight".
Były prezes Lotosu podkreśla również, że działania Orlenu przyciągnęły spojrzenie unijnych urzędów i czekają spółkę działania kontrolne. "A tam są fachowcy, których trudno zbyć sloganami" – podsumowuje.
Co się dzieje z paliwem w Polsce?
Tak jak pisaliśmy na INNPoland – rząd nagle postanowił, że ma być tanie i jest. Wygląda to ładnie przed wyborami, a jak to odczujemy po 15 października, chyba już władzę nie obchodzi.
Mamy więc gospodarkę centralnie planowaną, która nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem, co zauważył również Paweł Olechowicz i określił jako "skumulowanie gigantycznej władzy w jednym ręku".
Z danych publikowanych co środę przez portal e-petrol, którego analitycy śledzą m.in. ceny na polskich stacjach (czyli w sprzedaży detalicznej), wynika, że mamy najniższą średnią cenę za litr zarówno benzyny (Pb95), jak i oleju napędowego (ON) w Europie.
Drożeje ropa, w górę poszedł kurs dolara, paliwa powinny drożeć – to mówi logika rynkowa i logika w ogóle. A nie drożeją, bo idą wybory.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Niestety, będą tego konsekwencje i możemy być pewni, że po 15 października ceny na stacjach poszybują w o wiele wyższe rejony.
Analitycy amerykańskiego bankuGoldman Sachs wskazują, że ceny paliw nastacjach benzynowych w Polsce nie wzrosły, choć od początku lipca zwiększyły się notowania ropy. Nasz kraj to paliwowa zielona wyspa w regionie.
Co zrobić?
Wiele osób cieszy się z cen paliwa, a analitycy grzmią, że to tykająca bomba. Co więc zrobić, jak się przygotować? Mój redakcyjny kolega polecał odczekać kilka dni, jak paliwo jeszcze spadnie i napełnić kanistry po brzegi. Oraz modlić się, żeby wzrost cen po wyborach nie był porażający.