Polska z roku na rok staje się coraz bardziej atrakcyjnym kierunkiem migracji wśród obcokrajowców opuszczających swoje ojczyzny w poszukiwaniu pracy, lepszego życia i wyższego wynagrodzenia. Obecnie największą grupę z nich, bo aż 68 proc. stanowią Ukraińcy. Obecnie w Polsce pracuje o 225 tys. osób innej narodowości więcej, niż we wrześniu 2021 roku.
Reklama.
Reklama.
Obecnie w Polsce pracuje o 225 tys. osób innej narodowościwięcej, niż we wrześniu 2021 roku. Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) opublikował raport, z którego wynika, że przekroczona została ważna granica.
Drastyczny wzrost migracji do Polski
Według danych z września 2023 roku liczba osób posiadających legalne zatrudnienie w Polsce osiągnęła imponujący poziom 1,1 miliona. Ten wynik nie tylko oznacza wyraźny wzrost o 37 tysięcy w porównaniu z końcem 2022 roku, ale także imponujący skok liczby migrantów o 225 tysięcy w stosunku do sytuacji z końca 2021 roku.
Istotnym aspektem tego zjawiska jest skład narodowościowy cudzoziemców pracujących w Polsce. Według najnowszego wydania Tygodnika Gospodarczego PIE, aż 68 procent obcokrajowców na polskim rynku pracy to obywatele Ukrainy.
Grupa, której dotyczy raport, obejmuje osoby pracujące na podstawie umowy o pracę, wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia, a także te, które prowadzą własną działalność gospodarczą. Świadczy to o atrakcyjności polskiego rynku pracy dla migrantów, ale również o potencjalnie korzystnych warunkach dla cudzoziemców pragnących legalnie podjąć pracę w naszym kraju – dowiadujemy się z raportu.
Decyzja cudzoziemców o legalnym zatrudnieniu może być rezultatem rosnącej dynamiki rynku pracy. Odprowadzanie składek na ubezpieczenia społeczne przez cudzoziemców dodatkowo wspiera system socjalny kraju, co jest korzystne zarówno dla samej społeczności imigrantów, jak i dla Polaków.
Migranci w Polsce, kto pracuje u nas najchętniej?
Na zakończenie trzeciego kwartału bieżącego roku aż 68 proc. tej grupy pracowników pochodziło z Ukrainy, co potwierdza dominującą rolę tej narodowości na naszym rynku pracy. Kolejne miejsca zajmują Białorusini, stanowiąc 11 proc. ogółu pracowników zza granicy oraz Gruzini, reprezentujący 2 proc. tej grupy.
Już niemal co piąty obcokrajowiec, można znaleźć pracę w sektorze administracji. Kolejne sektory, które przyciągają obcokrajowców, to przetwórstwo przemysłowe, z udziałem 17 proc. pracujących, oraz transport i magazynowanie, gdzie zatrudnia się 15 proc. migrantów.
Cudzoziemcy, a zwłaszcza migranci z Ukrainy, odgrywają istotną rolę na polskim rynku pracy, a ich udział w różnych sektorach gospodarki jest coraz bardziej znaczący. Zgodnie z danymi OECD, stopa bezrobocia wśród migrantów ma tendencję spadkową, choć pozostaje wyższa niż wśród rdzennej ludności.
Średnia stopa bezrobocia wśród migrantów w krajach OECD zmniejszyła się z 9,3 proc. do 7,6 proc. w 2022 roku. W Polsce wg. szacunków OECD wynosiła ona w tym samym okresie 5,7 proc., co stanowiło wzrost o 2,8 punktu procentowego w porównaniu z bezrobociem wśród Polaków.
Migranci ukradną nam Polskę? To nieprawda.
Na łamach INNPoland pisaliśmy, że Polacy – naród zawodowych migrantów – dziś dyskutuje nie tylko o tym, jak zamknąć granice przed nielegalnymi tułaczami, ale i przybyszami, którzy chcą zarobić. Kiedyś inni otwierali przed nami drzwi, dawali schronienie i pracę. A teraz my zamykamy swoje w imię chorej teorii, że ludzie z innym kolorem skóry ukradną nam Polskę. Jeśli dziś ich wyprosimy, to za kilka lat będziemy błagać, by przyjechali – pisał w swoim felietonie Konrad Bagiński.
Czytaj także:
Lata 80 i 90 to był czas masowej emigracji z Polski. Oczywiście w znacznej mierze nielegalnej. Polacy emigrowali oczywiście i wcześniej, i później. Są w Polsce miasta, w których nie ma rodziny, której przynajmniej jeden członek nie mieszka w Stanach.
Są na Podhalu domy, które od kilkudziesięciu lat stoją puste, są jedynie remontowane i doglądane przez sąsiadów. Bo ktoś wyjechał do USA i przysyłał tylko pieniądze na budowę domu, do którego wróci na starość.
W latach 90. młodzi ludzie wykupowali wycieczki do Wielkiej Brytanii, żeby dostać się na Wyspy razem ze zorganizowaną grupą. W ten sposób nie czepiali się ich brytyjscy celnicy i mogli spokojnie odmeldować się pilotowi wycieczki i już nie wrócić do kraju.