Jakże wielkie musiało być zdziwienie internauty, który odwiedził Ugandę i udał się do tamtejszego sklepu. Podczas zakupów w Afryce na półkach sklepowych dostrzegł znane polskie produkty, które wielu z nas kupuje na co dzień.
Reklama.
Reklama.
Internauta podzielił się zrobionymi przez siebie zdjęciami z tabloidem "Fakt". W afrykańskim sklepie, blisko Kenii namierzył produkty znanej polskiej marki "Mlekovita".
Co Mlekovita robi w Afryce?
Produkty firmy zajmującej się produkcją znanych i powszechnie dostępnych artykułów nabiałowych w Polsce, znalazły się na sklepowej półce w Ugandzie, gdzie językiem urzędowym jest angielski i suahili. Pomimo to, serki miały na sobie oryginalne etykiety wydrukowane w języku polskim.
Internauta zwrócił uwagę za zawrotne ceny polskich produktów w afrykańskim sklepie. Zwykły serek, który w kraju ad Wisłą kosztuje raptem kilka złotych, a Afryce jest wręcz produktem luksusowym. Należy za niej zapłacić.
– Serek "Wypasiony" o smaku śmietankowym można kupić w Kampali (stolica Ugandy – red.) za 19,5 tys. szylingów ugandyjskich, co odpowiada prawie 21 zł (kurs NBP z dnia 11.12.23 r.). Za podobny produkt w Polsce w zależności od sklepu zapłacimy od 4 do 6 zł. – podaje dziennik.
Polskie produkty w Afryce
Jednym z czynników wpływających na tę rozbieżność cenową może być logistyka i koszty transportu. Produkt musi pokonać znaczne odległości, aby trafić z Polski do Ugandy, co niewątpliwie generuje dodatkowe koszty, wpływając na ostateczną cenę dla konsumentów.
Obecność popularnych produktów spożywczych produkowanych w Polsce na sklepowych półkach w Afryce wskazuje, że te są pożądane na czarnym kontynencie. Czytelnik w rozmowie z "Faktem" zdradził, że podobnych artykułów, głównie nabiału, podczas swojej podróży widział znacznie więcej. Tabloid relacjonuje, że "przebitka pomiędzy cenami w Polsce, a w Afryce za polskie artykuły jest nawet 5-krotna".
Czytaj także:
Czeskie patenty na to, jak oszczędzać na zakupach w Polsce
Na łamach INNPoland informowaliśmy, że Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCM) wpadła na pomysł jak zrobić tanie zakupy na święta. Idealnym pomysłem okazała się organizacja wyjazdu specjalnym autokarem do Polski. Nasz kraj z perspektywy naszych południowych sąsiadów wydaje się rajem cenowym. Zainteresowanie jest tak ogromne, że organizatorzy alarmują, iż powoli już zaczyna brakować miejsc.
Organizacja tej wycieczki wywołała dyskusję w Czechach na temat zagranicznych zakupów motywowanych czynnikami ekonomicznymi. Inicjatywa ta może stać się istotnym punktem debaty publicznej, zwłaszcza w kontekście politycznym. Ostatnie doniesienia sugerują, że premier Petr Fiala stał się postacią centralną w tej dyskusji, publikując film, w którym opowiada o swoich zakupach w Niemczech.
W filmie premier Fiala podkreśla, że zakupy w Niemczech były znacznie droższe niż w Czechach, z różnicą wynoszącą 60 koron. To zainteresowało opinię publiczną, a także polityków z różnych ugrupowań. Zwłaszcza Komuniści wykorzystali ten moment, aby podkreślić swoje stanowisko w kwestii zakupów granicznych.