Pamiętacie jeszcze, jak premier Morawiecki obiecywał milion mieszkań? Dużą rolę w programie Mieszkanie+ miał odgrywać Krajowy Zasób Nieruchomości. Okazało się, że jego pracownicy żyli jak pączki w maśle, praktycznie nic nie robiąc. Wyszły na jaw szczegóły ich zarobków i profitów, jakie osiągali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rządowy program Mieszkanie plus ruszył w 2017 roku. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział budowę tysięcy tanich mieszkań z bardzo niskim czynszem. Rocznie miało powstawać 150 tysięcy lokali, zaś czynsz miał wynosić 10-20 zł za metr kwadratowy. Dodatkowe 2-4 złote za metr dawało szansę na wykup mieszkania w przyszłości.
Tuż po starcie programu, został on podzielony na dwie części – regulowaną i komercyjną. Pierwsza to słynne tanie mieszkania, z czynszem wynoszącym 8,50 zł za metr lub 12 zł, jeśli dążymy do wykupienia mieszkania na własność.
Swoistą bazą gruntów dla potrzeb części regulowanej miał być powołany ustawą Krajowy Zasób Nieruchomości. Ustawa o KZN była uchwalona stosunkowo późno – dopiero pod koniec lipca 2017 roku. Później ją poprawiano, ale niewiele to dało.
Zamiast budować, oddali stare czajniki
Jak pisaliśmy w 2019 roku, najpoważniejszymi do tej pory zadaniami, z jakimi musiał się zmierzyć KNZ i jakie na swojej stronie w internetowym Biuletynie Informacji Publicznej wylicza ta instytucja, było przekazanie Ministerstwu Inwestycji i Rozwoju niepotrzebnej w biurze kserokopiarki, 25 czajników elektrycznych i 60 monitorów.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Później o KNZ zrobiło się cicho. Aż do teraz. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała dziś w mediach społecznościowych o swoich "odkryciach" w KNZ.
"Po wejściu do KZN 'odkrycia' nowego zarządu: na 76 pracowników 22 samochody służbowe, każdy dostaje 450 zł miesięcznie na lunche. Umowy z podwykonawcami omijające zamówienia publiczne" – napisała Pełczyńska-Nałęcz w serwisie X (dawniej Twitter).
"Bizancjum zostanie ukrócone. Umowy do prokuratora. Państwo dla obywateli nie tłustych kotów!" – dodała szefowa MFiPR.
Dzień wcześniej na konferencji prasowej wyjawiła, że KNZ, który miał wybudować tysiące mieszkań, odniósł tylko częściowy sukces: wybudował bowiem... jeden blok liczący 40 mieszkań.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
– Przy takich efektach pensje w KZN-ie rosły w sposób szokujący. W 2018 roku wynagrodzenia osobowe to było w sumie 1,7 miliona złotych, w 2023 roku prawie 9 milionów złotych, czyli wzrost około 4,5-krotny. Przekracza to dosyć znacząco inflację i wszelkie inne powody, dlaczego mogłyby tak urosnąć pensje – opowiadała szefowa MFiPR.
W środę odwołała cały zarząd, na jego miejsce powołała tymczasowy. I dała mu misję wyjaśnienia dziwnych nieprawidłowości.
Wyjaśniła, że do resortu funduszy 9 miesięcy temu wpłynął list otwarty od pracowników KZN, w którym oskarżali zarząd o "skrajnie nieobyczajne zachowanie". Do tej pory nikt się nim nie zajął i nie bardzo wiadomo o co chodzi.
Informacje w nim zawarte nie zostały w żaden sposób zweryfikowane w MFiPR, mimo że jak podkreśliła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, list ten zobaczył ówczesny minister i wiceminister.